Żywe kości. Można tu przeklinać? Rodzice bezkarni.
Jak tu pięknie!
Bogini stanęła na środku świątyni i zamarła w zachwycie. Stała tak dłuższą chwilę i oglądała wszystko w skupieniu. I z ogromnym uśmiechem na twarzy.
– Tu jest… Stworzyłaś inny świat, jakbym wróciła do Nepalu i Indii! Takie niepozorne wejście, a w środku taka przestrzeń! I wszystko złote! Tu jest inna energia, tu jest głębia…. tu jest wewnętrzna cisza.
Zamarła w bezruchu. Zamknęła oczy. Odetchnęła.
Nie przeszkadzałam jej. Usiadłam i czekałam, aż się nasyci. A gdy w końcu się napatrzyła, powiedziała:
– Przyszłam do Ciebie, żeby tu zostawić całą moją walkę w sobie. Całą moją przeszłość. Wszystko, co mnie blokuje, bo chcę być szczęśliwa. Oddać to w Twoje ręce i zostawić to u Ciebie. Ale mam pytanie, czy mogę chwilę posiedzieć przed tym lustrem? Przed tymi czaszkami? Czy ja mogę ich dotknąć?
– Jak najbardziej, siadaj tak blisko, jak chcesz i dotykaj, po to są. Chcesz takie światło, czy zrobić ciemniej? I czy mam usiąść koło ciebie, czy chcesz być sama?
– Sama. A światło jest super!
Siedziała w ciszy, w milczeniu. Dotykała kości. Oddychała spokojnie i patrzyła w swoje odbicie.
A potem powiedziała:
– Już jestem gotowa oddać wszystko. Już nie chcę czekać, bo będę jak te kości, a chcę być żywa.
I tak minął mój kolejny piękny dzień, a w nim mocna praca i piękne efekty. Czasem jest ekstatycznie i błogo, czasem trudno i ciężko, czasem trzeba stanąć przed ścianą i przebić mur własnego strachu. Ale potem jest pięknie i lekko. I jest wewnętrzna wolność.
JA PRZEPRASZAM, MOŻNA TU PRZEKLINAĆ?
– Nie kocham siebie. Nie umiem stawiać granic. Ludzie przekraczają moje bariery, czasem nawet fizycznie. W rozmowie, w dyskusji, lub kłótni potrafią mnie szarpnąć, popchnąć, potrząsnąć. Ja nie wiem, co robić. Próbuję ich odepchnąć, mówić, że nie pozwalam, a następnym razem oni znów to robią…
– Czyli wchodzisz w szarpaninę.
– No tak, bo chcę żeby mnie puścili.
– I działa? Puszczają?
– Nie. Więc ja się czuję zagrożona.
– Więc puszczają dopiero, jak sami chcą?
– Tak. Ja nie mogę nic zrobić.
– Jakie wyciągasz z tego konsekwencje? Wobec nich i wobec siebie?
Chwila ciszy…
– Żadnych. Obiecuję sobie, że już nigdy na to nie pozwolę, a potem znów pozwalam. Ja chyba nie kocham siebie… od zawsze mam z tym problem, z kochaniem siebie…
– To teraz słuchaj uważnie: Nie masz problemu z kochaniem siebie. Kochasz siebie, tylko nie dotrzymujesz danego sobie słowa. Więc i od innych tego nie wymagasz.
– Jak to??? To już? Bosze, kurwa! Ja przepraszam, można tu przeklinać? Ja się z tym od zawsze borykam! Mózg mi rozjebałaś! Masz rację!! Nie widziałam tego tak! Nie patrzyłam tak! Ja pierdolę, tyle lat się z tym kopię! Uuuch! WOW! Czekaj, muszę to przetrawić!
– Hahahaha dobrze 🙂 To popatrz, pobądź w tym i oddychaj 🙂
Po chwili…
– Luna, to jest niesamowite! Bo widzisz, ja teraz widzę te wszystkie sytuacje, które były w moim życiu! Mogę usiąść tam, w tych czaszkach?
– Jasne, siadaj. Chcesz zostać sama, czy chcesz, żebym była?
– Chcę, żebyś była. A potem zdążymy jeszcze zrobić masaż energetyczny?
– Tak, albo, jeśli zechcesz, pokażę ci jak miękko wychodzić z agresywnych sytuacji, o których mówiłaś. I jak egzekwować konsekwencje.
Po każdej burzy wychodzi słońce, a potem nadchodzi ciemna i cicha noc. Odżywczy czas refleksji, skupienia, puszczenia i zrozumienia. Nowego spojrzenia i dobrych, mocnych rozwiązań.
Jak widzisz, pracuję mocno, psycho – emocjonalnie przez ciało. Uwalniam lęki i pomagam przyjmować Ci to, co w Tobie ukryte i zacienione. Uwalniam wszystko, co wstydliwie wyparte krzyczy w Twoich trzewiach. Pomagam poznawać Ci to, co ukryte w Twoich ciemnościach. Razem z Tobą witam to, co nadciąga w Tobie z wewnętrzną burzą i grzmotem. A potem pomagam Ci wejść w tą burzę i bezpiecznie ją przejść.
W DOMU „MOŻNA” KRZYWDZIĆ BEZKARNIE
Płakała. Była w tym piękna, taka krucha i jednocześnie jakby zrezygnowana, spokojna. Patrzyłam na jej łzy, na emocje z duszy. Na ból, który w końcu pozwoliła sobie poczuć. Na jej bezsilność wobec tego, o czym rozmawiałyśmy. I na jej odwagę, by już w końcu w tym być. Już nie uciekać.
– Rodzice nami pomiatali, poniżali nas, wiecznie krzyczeli, wyzywali, wiecznie obelgi… nie mówili do nas normalnie. Nigdy. Nie pamiętam inaczej. Byliśmy dla nich niczym… Ale wiem, że nie umieli inaczej, tak sami zostali wychowani, wiesz… takie czasy były, nie wiedzieli, że mogą nas traktować inaczej. Nie wiedzieli, że nas krzywdzą…
Zamyśliłam się nad ostatnim zdaniem… nie wiedzieli, nie umieli, Czy na pewno? Przecież każdy człowiek widzi, jak drugi człowiek reaguje na jego zachowanie. To atawizm, wszyscy widzimy, co wywołujemy w drugiej osobie.
– A powiedz mi, jacy byli do obcych, sąsiadów, znajomych?
– Och, oni im wszystkim pomagali! Ostatnią koszulę by oddali, pomagali wielu ludziom.
– A jak się do nich zwracali? Też tak samo, jak do was?
– Nie, absolutnie! Do innych zawsze byli dobrzy. Mili, ciepli, kochani.
– Czyli zobacz, umieli zwracać się do ludzi inaczej, niż tak, jak do was.
To trudne żeby przyjąć, ale jasno mówi, że personalnie do was zwracali się dokładnie tak, jak chcieli się do was zwracać. A do innych zwracali się dokładnie tak, jak do nich chcieli się zwracać. Był to ich świadomy wybór i korzyść traktowania ludzi dookoła, w tym was, a nie umiejętność, czy nie umiejętność.
– Tak… na to wygląda… że chcieli…
– Puść to, wypłacz. Bo mieli prawo chcieć. Mieli wolną wolę bycia takimi ludźmi wobec was i wobec innych, jakimi chcieli być, czy to się nam podoba, czy nie. Widzisz, domowi oprawcy doskonale wiedzą, że w domu, wobec najbliższych są bezpieczni i mogą sobie pozwolić na wszystko, na co nie mogą sobie pozwolić wobec innych, obcych ludzi. Bo ci od razu zareagują, dadzą im po mordzie, lub podadzą ich do sądu. A w domu „można”.
Wypłacz to i puść, to ich bagaż, nie twój. To ich życiowe dzieło.
Wypłakała, puściła. Potem poszłyśmy razem na ciepły materac i przez masaż intymny jeszcze do końca uwolniła wszystko przez ciało. Pomagałam jej w tym, prowadziłam, trzymałam, żeby dała radę przejść przez to bezpiecznie. I odzyskała spokój.
Zobacz także: Terapia prowokatywna | Terapia traumy
Kala Luna Temple - Wszelkie prawa zastrzeżone.
+48 884 394 568
info.kalalunatemple@gmail.com