Oni mnie polecają

Tu moi Podopieczni piszą o swoich Uzdrowienich.

Za każdy wpis całym sercem dziękuję.

A jeśli chcesz mnie posłuchać, to jeszcze linki do podcastów i artykułów. 

z
v

Masaż Tantryczny w Kala Luna Temple: artykuł w Seksualność Kobiet

v

Najintymniejszy z masaży, artykuł w Zwierciadło

v

Najintymniejszy z masaży, artykuł na Kobieta.wp.pl

Bartosz:    Chciałem się podzielić tym, co u mnie. U mnie zwykle tak gdzieś pomiędzy nieźle a zajebiście, trochę jeszcze bywam leniwy ale już uświadomiłem sobie dlaczego dyscyplina jest potrzebna w życiu i uczę się jej. Więc dołączam podziękowania za wszystko z czym mi pomogłaś i czego mnie nauczyłaś.

Żaneta:    Chciałabym podzielić się z Tobą moim artem i historią z nim związaną, w której odegrałaś rolę istotnego zapalnika. Od dziecka czułam naturalną, autentyczną więź z Matką Ziemią. Wychowanie w patologicznym, katolickim środowisku szybko zaowocowało sprzeciwem wobec poznanych doktryn religijnych i narzuconego „porządku”. Natura była dla mnie miejscem balansowania między sacrum i profanum. Jednak czegoś brakowało, a w sercu przez lata narastała coraz większa tęsknota. Podczas mojego rozkosznie najmroczniejszego i najcięższego czasu zwracania się ku swojemu cieniowi miałam okazję spotkać się z Tobą. Nie rozmawiałyśmy na te tematy, jednak coś magicznie kliknęło i wlała sie we mnie kaskada nowego dostrojenia. I zmieniło się wszystko. Codzienny, intymny i głęboki kontakt z Boginią uczył mnie o miłości, życiu, iluzjach, jedności, o mojej sprawczości i mocy. Rozpływam się w Niej w wielkiej przyjemności i zaufaniu odzyskując równocześnie kontakt z samym rdzeniem własnego istnienia i fizycznością. Poznaję swoją wielowymiarowość, potęgę myśli  i emocji. A przede wszystkim zniknęła tęsknota, a ja więcej nie poczułam się samotnie. Teraz rozumiem, że wszystko jest zawsze w najlepszym porządku i służy możliwości osiągania najwyższego potencjału. Poznałam swoją drogę. W tej materii z całego serca pragnę służyć zbliżaniu się ku najwyższej prawdzie. Dlatego dziękuję Ci za przekaz, który niesiesz ku chwale Kosmicznej Matki. 🙂

Monika:   Robisz świętą pracę. 

Daria:   Dziękuję, że jesteś.

Malgorzata:  Dziękuję za wczoraj.

Michał:    Luno, dziękuję, udało mi się i zrobiłem to! Wreszcie pokonałem swój strach przed miłością, przed ponownym zranieniem, przed bólem tego jak potraktowała mnie moja była partnerka i przed strachem, że wszystkie kolejne kobiety będą takie same. Że ja uwierzę, zaufam, otworzę się i pokocham, i znów dostanę kulę w łeb. Ale wiesz co? Przypomniałem sobie Twoją historię, jak opowiadałaś mi ją na sesji, że ciebie też to nie omija i że tobie też jest tak samo trudno z tego wychodzić i powiedziałem sobie, że skoro ty dałaś radę, to ja też dam radę! Bo jesteśmy takimi samymi ludźmi i mamy takie same trudności i taką samą możliwość woli walki i wygrania ze strachem. I chociaż był obezwładniający i niczego bardziej nie chciałem, niż uciec znów i zamknąć się w swojej skorupie, to postanowiłem walczyć. Mówić sobie codziennie, że kocham, że chcę kochać i że chcę tego jeszcze i jeszcze. I pomyślałem, że pewnego dnia chcę ci napisać, że dałem radę! Że znów kocham i jestem kochany. I jestem i piszę ci o tym. Bez ciebie by się nie udało. Dziękuję.

Miron:   Obserwuję Ciebie od wielu lat i jestem pod wielkim wrażeniem ciągłego, stałego profesjonalizmu Twojej pracy. 

Ada:  To jest taki KONKRET, ta praca 🙏🏼 Każdej osobie życzę aby znaleźć w sobie TAK aby ją dla siebie wykonać. W ciągu stosunkowo krótkiego czasu trwania sesji pozbyłam się tony gruzu w postaci traum przekonań i sama nie wiem czego jeszcze. Jest mi wdzięczna moja dusza oraz moje ciało. Wdzięczna za ciebie 🙏🏼

Tosia:   Gdybym potrzebowała uzdrowienia, poszła bym do świątyni pomodlić się do Czarnej Matki. Porozmawiać. Poprosić o pomoc i wsparcie. O radę. O ludzi, którzy pomogą. O odwagę do tego, co w sobie muszę uzdrowić. I o Jej obecność i prowadzenie. Ale gdzie jest taka świątynia? Nie wiedziałam, więc pomodliłam się nad strumieniem, posłuchałam chmur, porozmawiałam z ziemią i z ogniem, a potem, przez „przypadek” od Czarnej Matki dostałam Lunę. I poszłam do Luny, do świątyni na uzdrowienie, bo uzdrawiać się trzeba tam, gdzie jest obecna Bogini.
Znalazłam się w miejscu, które zaparło mi dech w piersiach i od razu się rozpłakałam, nie wiem, ze wzruszenia i czegoś głęboko we mnie. Chyba z jakiejś głęboko ukrytej tęsknoty za taką energią i takim miejscem. I najpierw długo oglądałam, czułam, podziwiałam w prawdziwej, duchowej świątyni, jakich już dzisiaj nie ma. A potem zaczęłyśmy rozmawiać i wypłakałam wszystko, co ze sobą przyniosłam. A potem Luna zabrała mnie w podróż totalnego oczyszczenia.

Na sesji było cudownie. To była przepiękna praca z całym moim ciałem i całym moim wnętrzem. Oddanie się w ręce Bogini, to jest niezwykła łaska. Oczyściłam się ze wszystkiego z dzieciństwa i ze wszystkiego, co w sobie niosłam latami. Z całego mojego noszonego cierpienia i zranień z nie kochającego domu. I ze wszystkiego, co ja sama w sobie zrujnowałam, poniszczyłam, pozamykałam. A po sesji czułam się, jakbym się urodziła na nowo. Jakbym miała nowe ciało, nową Joni, nowe ręce, nogi, nowe oczy, twarz, mowę, uśmiech. Nowy głos, inny tembr głosu. Jakbym od nowa, po raz pierwszy na prawdę uczyła się chodzić, siedzieć, dotykać siebie, pić, mówić. Jakbym nigdy wcześniej przez całe moje życie nie była sobą. Przecudowny stan totalnego oczyszczenia i zresetowania wszytkiego, co było we mnie do oczyszczenia. I wyszłam od Luny inna. Czysta, nowa, żywa, kochająca siebie i uzdrowiona. I ten stan nie mija, tylko się wzmacnia. Jestem w końcu szczęśliwa, a Luna ma energię Pramatki.

Łukasz:    Moja seksualność rozkwitła. Nigdy nie myślałem, że mogę tak się czuć i tak się kochać. 

Paweł:    U ciebie uwolniłem się ze wszystkich wewnętrznych dogmatów i zahamowań. 

Anita:   Świątynne oczyszczenie Luny to nie jest zwykła terapia, ani warsztat, ani sesja gdzieś u kogoś, kto się uczył u świeckich nauczycieli. Świątynne sesje Luny to jest tak bardzo dużo więcej, że nie wiem, czy znajdę słowa, by to opisać.
Świątynia jest miejscem z taką energią, że na dzień dobry się rozłożyłam i rozpłakałam, bo otworzyło się we mnie coś dawnego, zapomnianego, zakazanego i bardzo starego, za czym strasznie tęskniłam. Chociaż ta tęsknota była tak głęboko we mnie, że dopóki nie znalazłam się w jej świątyni, to nawet sobie tego nie uświadamiałam. A jak już poczułam, to pękła we mnie jakaś tama w sercu i w duszy i w końcu poczułam się w domu. Takim najbardziej wewnętrznym, wyczekanym, w duszy.

Chciała bym powiedzieć, że sesje są zajebiste ale to niczego nie oddaje.
Sesje są odpowiedzią na nasze najgłębsze tęsknoty, na największe potrzeby i na takie uzdrowienie, które sięga dna człowieka, duszy, esencji i początku świadomości. Takie, które sięga do zapomnianych zakamarków dawno zagubionej pamięci, a potrm się okazuje, że właśnie to trzeba było uzdrowić. Właśnie to poruszyć i dotknąć.
Luna ma w sobie coś innego, niż wszyscy ludzie, jakich znam. Jest tak inna, że praca z nią jest jakbym spotkala istotę z innej ziemi, z innego czasu. Kogoś, kto był gdy jeszcze nie było świata. I kto popatrzył na mnie jak na maleńki ułamek tego niewiarygodnie dawnego czasu, jakby to moje wielkie uzdrowienie, które dostałam,  było maleńkim kamyczkiem w jej wiedzy i doświadczeniu, które było kiedyś i będzie zawsze. Ale jednocześnie czułam się wyjątkowo, tym jedynym, najważniejszym kamyczkiem, który czyni wszechświat. Było to cudowne i bardzo mi nie znane, bo nikt nigdy mnie nie doceniał. I tym, co robiłyśmy, cudowną pracą przez ciało, zostałam uzdrowiona ze wszystkiego z czym przyszłam.

Arkadiusz:    Myślałem, że słuchałem siebie. Po twoich sesjach już wiem, że dopiero teraz słucham siebie. Wcześniej to ja mówiłem i wymuszałem na sobie. Ty nauczyłaś mnie na prawdę słuchać, poddać się temu, co słyszę w sobie i dopiero poczułem jak bardzo uciekałem przed usłyszeniem siebie. A teraz słucham z zachwytem, z ciepłem i z zaufaniem i jest mi z tym bardzo dobrze. A jak jeszcze czasem pojawia się opór i nie chcę czegoś usłyszeć, to przypominam sobie ciebie jak mówiłaś: CIESZ SIĘ, ŻE MOŻESZ TO USŁYSZEĆ, BO NIE WSZYSCY LUDZIE MOGĄ. I cieszę się, przestaję walczyć z tą prawdą i zawsze okazuje się, że wcale nie była straszna. I wtedy zawsze czuję radość i wdzięczność, że nie uciekłem, że już wiem tą moją prawdę, bo będzie mi z nią lepiej.  

Tomek:    Twój dotyk mnie zmienił. Takiego bezpieczeństwa w sferze seksualnej nie doświadczyłem nigdzie i nigdy. Teraz wiem, jak bardzo brakuje mi tego w związku i jak bardzo oszukiwałem siebie, że jest mi dobrze z moją żoną. Zrozumiałem, że w takim poczuciu chciał bym spędzać moje intymne życie i dziękuję ci, że mnie tego nauczyłaś. Muszę przewartościować moją relację i wybrać dobrze dla siebie. 

Marlena:    Dwa lata minęły, a ja wciąż z wdzięcznością myślę o Lunie i naszej pracy. Do dziś pamiętam te przełomowe momenty, w których przechodziłam z wkurwu i walki z Luną w nagłe olśnienie, że to nie o to chodzi! Że ona mi pokazuje mnie samą, rozkapryszoną, rozwydrzoną i roszczeniową do całego świata zamkniętego w jej osobie na sesji. I gdy zobaczyłam, odpuściłam! Znikła ta roszczeniowa baba, a w jej miejsce przyszłam ja, miękka, ciepła dla siebie, czująca siebie. I potem, na drugim stopniu, gdy uzdrawiałyśmy wszystkie moje traumy, znów to był ten moment, gdy odpuściłam pretensje i zrozumiałam, że tkwię w ciągłym mieleniu przeszłości i sama karmię swoje traumy, lęki i trudności. I zobaczyłam siebie czystą, kochaną przez siebie, bez gniewu i żalu i złości na wszystkich, którzy mnie zawiedli. A potem, jeszcze na kolejnym stopniu, gdy uczyłam się kochać swoją seksualność, to była podróż w siebie której nie znałam, którą sama w sobie zabijałam, bo tak chciałam być porządna, lepsza od innych i kochana. I ten ostatni stopień dał mi wewnętrzny spokój i błogość, którą mam do dziś. Jestem i kocham swoje życie, samą siebie, swoje ciało i swoją seksualność. Jest dla mnie domem, nauczycielem, bezpieczeństwem i mocą. I już nie boję się iść za głosem swojego serca, bo umiem słuchać siebie w spokoju i zaufaniu, dzięki Lunie.

Radek:   Dziękuję za wszystkie nasze sesje. Zmieniły mi życie. 

Jacek:   Przyszedłem w desperacji, bo długo szukałem metody, która mi pomoże. Wychowałem się w ultra religijnej rodzinie i od najmłodszych lat zepchnąłem swoje intymne potrzeby w najciemniejszy kraniec siebie, żeby ich nie czuć i nie widzieć, bo nie chciałem grzeszyć. A potem, w dorosłym życiu, gdy okazało się, że jestem nie sprawny jako mężczyzna i fizycznie i psychicznie, zrozumiałem jaką krzywdę sobie wyrządziłem i zacząłem szukac dla siebie pomocy. Byłem na różnych terapiach i u seksuologów i na różnych tantrach i nic mi nie pomogło. Ale chodziłem, doświadczałem, przyjmowałem doznania i zapewnienia, że to wszystko pomaga i że jestem w procesie. Mówiłem i wyrażałem ból, wyrzucałem traumy i pozwalałem się dotykać różnym ludziom, aż w końcu do mnie dotarło, że kręcę się w kółko. Że tak na prawdę nie czuję się wolny od moich traum, że wchodzę w interakcje z przypadkowymi ludźmi na różnych warsztatach i sesjach i że wcale tego nie chcę i że to wcale nie jest dla mnie dobre. Tylko maskuję tym problem, bo daję sobie wciąż nowe doznania, które przesłaniają mój stan rzweczywisty. A jest nim smutek, zagubienie i dalej tkwienie po uszy w problemach. I wtedy znalazłem Lunę. Zadzwoniłem, porozmawialiśmy i sama rozmowa już była inna, nie obiecanki cacanki, tylko konkretne pytania i konkretny plan działania. I postanowiłem, że to jest ostatnia osoba, do której idę. I to był strzał w 10!
Praca była zupełnie inna. Skupiona na realnych efektach, a nie odczuwaniu i przeżywaniu. Praca wymagająca ode mnie zaangażowania i wkładu, odpowiedzialności z sesji na sesję i mam efekty! Po całym cyklu, na który się zdecydowałem, jestem innym mężczyzną i człowiekiem. Pozbyłem się traum z wychowania i z domu, pozbyłem się wstydu i lęku przed moim penisem, moim seksem i cielesnością, wyzbyłem się grzechu i winy, nauczyłem się swojej nagości, ciała i seksualności, która teraz jest dla mnie cudem i skarbem i zrozumiałem, czym jest prawdziwa świętość i boskość. Luno, dziękuję.

Danusia:    Do Luny skierowała mnie moja psycholog. I jestem wdzięczna, że tak się stało, bo praca z Luną była niezwykła. Byłam przyzwyczajona do terapii, które głaskały moje traumy, a Luna dała mi takiego kopa, takie uziemienie, takie postawienie na ziemi, że w końcu się obudziłam z tego opowiadania o swoich traumach i dysfunkcjach. Luna mnie po prostu wyśmiała, szczerze, całą sobą i powiedziała wprost, że pierdolę jak potłuczona, bo karmię się swoimi traumami, jakby mnie one podniecały. A potem tak po prostu się rozebrała, kazała mi się rozebrać i postawila mnie przed swoim niezwykłym lustrem. I ddała mi moją moc, moją sprawczość i moje wewnętrzne zdrowie. Jedna sesja ściągnęła mnie za nogi na ziemię i zaskoczyła zupełnie. Bo nie spodziewałam się, że tak można pracować z ludźmi i że będzie to tak niezwykłe i tak skuteczne. Otrzeźwiałam, obudziłam się z tego, co sama sobie robię i z wielkim zaskoczeniem czuję się dużo lepiej. Spójna i pełna w sobie, już nie pokrzywdzona ofiara. I mam nadzieję na dalszą pracę, bo ten rozwój u Luny mnie zachwycił i chcę wiedziećw czym jeszcze może mi pomóc. 

Łukasz:    Moja seksualność rozkwitła. Nigdy nie myślałem, że mogę tak się czuć i tak się kochać.

Szymon:   Magia i prawdziwa świątynia. Twój dotyk zachwyca, jest taki spokojny i pewny. Twój masaż budzi coś głęboko zapomnianego w człowieku. 

Miron:    Przyszedłem z ciekawości i zostałem na cały proces uzdrowienia. Bo każda sesja była kolejnym przełomem, kolejnym kamieniem milowym i katharsis. I ogromną, wewnętrzną błogością. I teraz mam tą błogość w sobie. Nie mija, rozrasta się, tak jak mówiłaś. Dziękuję. 

Ala:    Na sesji u Ciebie świadomie zrezygnowałam z cierpienia i jestem wolna. I to nie są farmazony z różowej chmurki. To jest teraz mój naturalny stan.

Marta:    Drzwi otworzyła mi prawdziwa Kapłanka. Jej powaga szybko zmyła mi z twarzy nerwowy uśmieszek i teraz wiedziałam, że to ten moment, na który czekałam aż 3 lata.
– 3 lata?! – powiedziała Luna – Przecież mogłam w tym czasie umrzeć, nie szkoda Ci czasu?
Szkoda, ale nie ma sensu się tłumaczyć, idziemy dalej.
Trzy lata oglądałam to miejsce przez lupę ekranu telefonu. Można powiedzieć, że poznałam je na tyle dobrze, że nie powinno na mnie wywołać szczególnego wrażenia, a jednak przeniosłam się do innego, sakralnego wymiaru, gdzie możliwe jest dokładnie tyle na ile pozwolę. Ale o tym miałam się dopiero dowiedzieć.
– Po co tutaj przyszłaś? – Pyta, a więc sesja start, a ja łopatologicznie tłumaczę swoje problemy. Każde moje zdanie zbija cynicznym komentarzem i już zaczynam się gubić we własnych motywach. Ta laska ma jakiś problem. – myślę – Nie lubi mnie. Wkurwiam ją i zaraz skończy sesję mówiąc, że teraz to jej szkoda czasu na mnie.
– Jak chcesz żebym Ci pomogła? – Pyta.
– Pomóż mi odnaleźć drogę do poczucia bezpieczeństwa i samorealizacji.
– A co Ty jesteś dzieckiem, żeby Cię trzymać za rączkę i się Tobą opiekować?
– To chociaż daj mi narzędzia.
– Sama je sobie znajdź, ja swoje życie wymyśliłam i jest dokładnie takie jakie chciałam, żeby było. 

Kurwa. Myślę sobie. To fajnie, że Ci się udało, widocznie jestem nieudacznikiem i nie jestem taka super, jak Ty. A Ty se siedź na tym tronie dumna jak kogut na grzędzie, podczas gdy ja będę znosić zepsute jajca.
– Ale ja się niczym nie różnię od Ciebie – dodaje nagle. I w jej oczach pojawia się jakiś figlarny błysk, jak przypadkiem ujawniony sekret, jak dziecięca tajemnica, prosta a jednak wcześniej nieodkryta. 

I coś się zmienia. Nie w niej ani w otoczeniu. Coś się zmienia we mnie. Deptanie mojej miłości – to nie była pogarda. Dewaluowanie moich traum – nie było lekceważeniem. Podważanie moich lęków – nie miało na celu umniejszenia mi.
Luna zrobiła coś innego niż wszyscy. Pokazała, że szukam narzędzi, podczas gdy mam do dyspozycji własne ręce. Niczego nie potrzebuję, jestem kompletna i już teraz gotowa. To ode mnie zależy co i na ile mnie zjada, to ja ustanawiam granice, niezależnie od tego kto i jak brutalnie je wobec mnie przekroczył.
A potem stanęłyśmy przed lustrem, którego odbicie oddzierało z wizerunku, oczekiwań i tożsamości. I zobaczyłam siebie doskonałą, silną, odważną. Już dość marnowania życia na nieszanowanie siebie. Pokazała, gdzie leży granica pomiędzy dobrocią a litością, zrozumieniem a współczuciem. Pod koniec czułam się oszołomiona i jakby trochę zakochana, nie wiem czy w Lunie czy w sobie. Ale czy naprawdę jest w tym jakakolwiek różnica? 

Aga:    Jestem szczęśliwa, że to właśnie ty byłaś przy mnie w moim uzdrowieniu. Że  to ty mnie w tym prowadziłaś. Bo w internetach jest dużo różnych tantr, nauczycieli i terapeutów, ale jestem wdzięczna sobie, że zdecydowałam się na ciebie. Na początku się na ciebie wkurwiałam, jak mówiłaś, że ci nie zależy na mnie, tylko to mi ma zależeć na sobie. Nie rozumiałam tego świadomie, ale podświadomie czułam i  wiedziałam, że masz rację. I dziękuję sobie, że zaufałam swojej intuicji i zostałam.
Przełom był w domu, chyba po drugiej sesji, gdy usiadłam spokojnie i posłuchałam siebie. I poczułam to wszystko, co mówiłaś o tym, że sama siebie nie kocham, że to ja muszę zmienić mój stosunek do siebie i podjąć decyzję, że chcę być dla siebie inna, lepsza. I wtedy zrozumiałam, że żaden mądry terapeuta tego za mnie nie zrobi, nie da mi poczucia troski i zaopiekowania bo to jest moje zadanie, a nie jego odpowiedzialność zawodowa. Dotarło do mnie, że robię z siebie dziecko a ich stawiam w roli rodziców, którzy mają mnie pokochać zamiast moich rodziców. I jeszcze robię z siebie kata i oceniacza, czy wg. mojgo wyobrażenia kochają mnie dobrze, tak, jak ja chcę widzieć i czuć. A potem przypomniał mi się twój głośny, nieskrępowany śmiech na sesji, jak to wyśmiałaś. Wtedy wydawało mi się to okropne, teraz widzę, że było kochające i serdeczne.
I potem już poszło. Zrobiłyśmy mega robotę, ty wiesz i ja wiem. Dziękuję. Jestem sobą i kocham siebie. I wszystko w końcu się układa.

Alex:    Chciałbym wyrazić wdzięczność że jesteś jaka jesteś i robisz to co robisz. A sobie wdzięczność że posłuchałem przede wszystkim siebie i do Ciebie poszedłem. Przeglądając kiedyś parokrotnie Twoją stronę zastanawiałem się czy te wpisy pochwalne mogą byc prawdziwe. Teraz wiem że mogą i że są. Urodziłem sie na nowo 6 marca. Czuję się jak dziecko, które nie bardzo ogarnia co się dzieje dookoła, ale wszystkiego się uczy i cieszy życiem. Rzeczy się nadal kotłują, rozpadają, powstają i układają. Przyjmuję, akceptuję, żyję. Czasem jest cudnie a czasem źle. I ok, tak jak mówiłaś ma się wahać na minus i na plus. I tak jest. Bywa mi trudno z tym że te wahania są często gwałtowne od minimum do maksimum. Jednocześnie cieszę się że czuję wszystko mocno. Dziękuję Ci raz jeszcze i do zobaczenia!

Janek:    Już dwa lata jestem po naszej wspólnej pracy, a to, co razem zrobiliśmy, wciąż dla mnie pracuje. Odzyskałem zdolność do pracy, wyjechałem do moich marzeń, zakończyłem toskyczne małżeństwo i jestem szczęśliwy. I poznałem ludzi, którzy mnie szanują i cenią. I kobietę, którą na prawdę kocham.

Antoniusz:    Wspaniała praca! Wspaniały cykl rozwojowy i wspaniałe poczucie humoru, które rozbraja każdą, nawet najtrudniejszą sytuację i traumę. 

Mario:    Jesteś dla mnie autorytetem w niezależności i świadomym życiu dla siebie. 

Ewelina:   Moja terapia u Luny to była czysta przyjemność! 

Patrycja:    Już jakiś czas chciałam do Ciebie napisać, ale czekałam aż będę wiedzieć konkretnie co. Nasze sesje ciągle, codziennie we mnie pracują, i z dnia na dzień pomagają mi coraz bardziej poddać się życiu, brać je takim jakie jest i robić z nim to, co chcę robić. Nie czekam, nie mam na co. Żyje i jestem szczęśliwa.
Właśnie pomyślałam, że tym razem na pytanie, czy obserwując moją rodzinę z boku i patrząc na to jak traktowali mnie rodzice, miałabym ochotę ich poznać. Wtedy łatwo mi było odpowiedzieć 'nie’, jednak po prawie dwóch latach odchodzenia od użalania się nad sobą w końcu z lekkością mogę powiedzieć, że w tych obserwacjach teraz widzę więcej miłości niż czegokolwiek innego. Nie była to taka miłość jakiej ja chciałam, ale nie mogli mi takiej dać nigdy nie kochając siebie; bo to chyba tego tak bardzo chciałam się nauczyć. I teraz czuję, że znalazłam to u innej Matki. Dziękuję jeszcze raz. Twoja szczerość zmieniła moje życie.
🙏🏻♥️🖤♥️🖤♥️✨

Mateusz:   Nigdy, z nikim, nie pracowałem tak spokojnie i tak efektywnie! Bez retraumatyzowania się, bez krzyków, płaczu i scen niczym z egzorcyzmów. Sesja mappingu z Tobą była dla mnie czymś wspaniałym! Na żadnych tantrach, a byłem na wielu, nie doświadczyłem takiej jakości pracy. Na jednej sesji uzdrowiłaś we mnie tak dużo, że oniemiałem i jestem jednocześnie szczęśliwy i pełen podziwu. Z radością przyjdę na kolejne sesje, żeby uzdrowić siebie ww wszystkim, w pełni, tak spokojnie i dobrze dla siebie. W końcu czuję, że to jest uzdrawianie dobre dla mnie. 

Anka:    Luno, gdy siedziałam przed tobą naga…. wróć! Gdy siedziałam z tobą naga i patrzyłam na ciebie, doświadczyłam czegoś niesamowitego. Pierwszy raz w życiu siedziałam nago z kobietą, która się siebie nie wstydzi i która nie starała się być ładna. Ani powabna, ani podniecająca, ani seksowna, ani kusząca… ani nic z tych rzeczy. Siedziałam z kobietą, która była sobą. Taka, jaka jest. Która widać było, że bardzo kocha siebie i swoje ciało. Że nie przejmuje się tym, że wielki biust swobodnie opada, a każda fałdka ciała ma swoje miejsce i jest kochana. Pierwszy raz doświadczyłam, czym jest bezwarunkowa zgoda na siebie. A potem pomyślałam, że ja tak nigdy, przed nikim nie siedziałam. No bo zawsze starałam się wyglądać ładniej, szczuplej, lepiej… I pozwoliłam sobie usiąść tak z Luną. Całą sobą, bez pozy, bez wciągania brzucha. Bez myślenia jak wyglądają moje piersi i czy brzydko nie wiszą… Nie wiszą… chociaż wiszą, ale są cudne, są moje! Pokochałam siebie taką swobodną, naturalną, szczęśliwą. Dzięki Lunie, dzięki jej niesamowitej sesji mappingu, na której puściłam wszystkie wewnętrzne blokady…. a potem na koniec to. Nauczyłam się tak zwyczajnie być sobą taką, jaka jestem. To zabieram do domu, jako najcenniejsze.

Agnieszka:   Chcę się podzielić tym, czego doświadczyłam u Luny, bo o tym trzeba mówić głośno. Pracuję nad sobą i uzdrawiam siebie od lat w różnych metodach i u różnych oprowadzących. I kiedyś myślałam, że tak ma być, że po każdej sesji byłam przemęczona, zretraumatyzowana, rozjechana emocjonalnie i psychicznie i potrzebowałam czasu, żeby się pozbierać, a prowadzący mówili, że to właśnie jest proces uzdrowienia. I tu, u Luny, po raz pierwszy spotkałam pracę, która jest inna. Spotkałam prowadzącą, która na prawdę prowadzi i uzdrawia. Kaźda chwila Mappingu 3 Mistrzów była uzdrawianiem, a nie retraumatyzowaniem mnie. Każda kolejna rzecz, którą w sobie uzdrawiałam, była spokojna, pewna, stabilna, i wiedziałam, że na prawdę siebie uzdrawiam, a nie mam coś przeżywać. I jeszcze bardzo ważnie, Luna nie przeżywała razem ze mną, nie wchodziła w swoje stany emocjonalne, nie odlatywała „czując” mnie, tylko spokojnie prowadziła sesję i prowadziła mnie. Stabilnie i pewnie. To było coś, w czym w końcu poczułam się bezpiecznie i mogłam skupić się nad swoją pracą i byłam pewna, że Luna w każdej chwili kontroluje sesję i mój proces. Po sesji od razu byłam spokojna i wiedziałam, że zrobiłyśmy robotę i że w końcu siebie uzdrowiłam, z nie rozjechałam i że czuję się na prawdę dobrze. 

Justyna:   Tym, wszystkim, którzy się jeszcze boją tantry aghori, przyjść do świątyni do do Luny. Ja tutaj chcę napisać, że Luna nie przyjmuje obwieszona czaszkami. Jest rewelacyjnym, bardzo profesjonalnym terapeutą, oddaną swojej pracy. Którą szczerze polecam.

Anna:   Ach Luno 🙂 Co u mnie po spotkaniach u Ciebie? Dzieje się co i rusz coś nowego. Jestem w tym, obserwuję, przeżywam, rozkoszuję się. Jednym razem usiadłam na leżaku na lutowym słonku i w ciągu 10 minut nastąpiła we mnie całkowita zmiana priorytetów! Patrząc z zewnątrz można by stwierdzić, że nic się nie zmieniło, a jednocześnie zmieniło się wszystko! Pozwoliłam sobie na przeżywanie siebie, świadome odczuwanie emocji zamiast ich ignorowanie/spychanie/nieodczuwanie. Postawiłam również siebie na pierwszym miejscu przed obowiązkami (bo przecież nie uciekną, a do tej pory były najpierw obowiązki i tym samym wszyscy dookoła) co dało mi niesamowite rozluźnienie i radość. Jest to dopiero początek, ale już niezwykłe wrażenie… Przyglądam się i cieszę, bo bardzo tęskniłam za tą lekkością. Jeszcze nie dowierzam, jestem podejrzliwa, że zaraz znowu coś się we mnie „zapadnie”… By za chwilę oddać się rozkoszowaniu tym stanem. 🙂 Poza tym, całkowicie ustąpił ból w kochaniu się. Może nie był jakiś wielki, bo ogrom bólu rozmasowałam kochając się przez ostatnie lata, ale jednak nadal się pojawiał, nawet jeśli w małej wersji. Pojawiając się spinał moje ciało co z kolei nie pozwalało mi się całkowicie puścić, bo gdzieś tam czaiła się obawa przed bólem. To jest niesamowite, bo z automatu, po spotkaniu z Tobą raz i drugi po prostu go nie ma, a moje ciało totalnie się rozluźniło. Jak za pstryknięciem palców… TO JEST PRZEZAJEBISTE! Dzięki temu mogę WSZYSTKO! Spełniam swoje marzenia i fantazje ze swym Ukochanym 🙂 I nie mogę się nacieszyć. Zero hamulców… Coś niesamowitego… Skończyłam też z „wyrzutami sumienia”… Decyzje jakie podjęłam były na dany moment jedynie słuszne. Jaka ulga… Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

Kamila:   Hej Lunka, długo się nie odzywałam, ale potrzebowałam się osadzić w tym wszystkim co zrobiłyśmy . Chciałam napisać w tedy kiedy będę pewna że już nie będę potrzebować Twojej pomocy i już jestem pewna . Rozwijam w sobie sama to wszystko co robiłyśmy i idzie to świetnie.. Od 2 mcy jest w cudownym związku ze wspaniałą kobietą. Pierwszy normalny związek. Mam wspaniały seks i orgazmy. Wszystko czuję w ciele jak nigdy:) Kocham siebie i co najważniejsze ufam sobie. Jest wspaniale jak nigdy i jestem bardzo szczęśliwa wszystko się układa. Dziękuję Ci za tą podróż- trudną ale też piękną mam ogromną wdzięczność i cieszę się że spotkałam Cię w swoim życiu…

Maria i Darek:   Praca z Luną to był święty czas dla naszego związku! Dziękujemy za wspaniałą pracę z nami! Od razu, na pierwszej sesji mieliśmy konkret co i jak jest potrzebne do naszego uzdrowienia.
Z założenia przyszliśmy na jedną sesję, zobaczyć, a zostaliśmy na 3 dni bardzo intensywnej, konkretnej pracy. I w te 3 dni zrobiliśmy wszystko, co było potrzebne dla naszego związku! W trybie całodziennym, każdego dnia 2 sesje, 3 godzinna  sesja rano i 3 godzinna sesja wieczorem, dały nam mega konkretną robotę od razu, skondensowaną, spójną, bez chodzenia miesiącami raz w tygodniu po godzinie…

To, co Luna proponuje, to jest zupełnie inne podejście do związku, pomocy i terapii dla par, niż można spotkać w tradycyjnych terapiach. To, co Luna robi, jest niesamowicie skuteczne, odpowiedzialne i dorosłe. To jest praca dla par, które chcą wziąć w swoje ręce swój związek, relację, traktowanie siebie, słuchanie siebie. U Luny jest prosto i jasno, kawa na ławę i konkret. Piękny, czysty przekaz.
Świetny psycholog, na szczęście nie kliniczny, także bez osobistych uwarunkowań etycznych, czy moralnych. Patrzy szeroko i całościowo i nie ocenia, cokolwiek usłyszy, a wiadomo, że w terapii par domowy brud się wylewa. To jest niezwykłe i bardzo cenne, bo taka praca rzeczywiście prowadzi do przodu i otwiera. Nam pomogła, bo bez wstydu mogliśmy mówić o wszystkim, przepracować wszystko i nie czuliśmy się oceniani.
Dziś jesteśmy rok po pracy z Luną, jesteśmy razem i jesteśmy bardzo szczęśliwi. 

Magda:   Po naszej ostatniej sesji dużo się działo, czułam, że wszystko się rozpada, bezwzględnie zmienia, ale coś we mnie buntowało się by tak to w pełni przyjąć. Wyłaziło ze mnie jeszcze dużo wkurwa, złości, frustracji. Trochę to trwalo, aż w końcu pękło i w Sylwestra zalała mnie ogronmna fala wdzięczności do Ciebie. Dałas mi tak bardzo to, czego potrzebowałam! Jak snajper mistrzowsko trafiłas w samo sedno rozwalając moje ego i pokazując mi te wszystkie absurdy i iluzje w których się zagrzebałam. Mega dziekuje że tak ostro mną potrząsnęłaś! Widzę, że była w tym czysta miłość. Czuję, że się osadziło i jest we mnie gotowość na drugi etap poprzez pracę z ciałem.

Dorota:   Ja życzę całej Polsce więcej takich miejsc jak Twoje. I w pełni zgadzam się, że trwałe uzdrowienie może płynąć tylko i wyłącznie poprzez wzięcie PEŁNEJ odpowiedzialności za to czym jesteśmy, czym się staliśmy i za to, co w sobie mamy lub czego czujemy niedosyt. Tylko nasza pełna obecność w nas samych może oddać nam nas samych. A to jest codzienna praktyka umiłowania Siebie. Życzę wielu takich pełnych uzdrowień i polecam tą Świątynie tym, którzy jeszcze się wahają.

Ania i Paweł:    Petarda i niesamowity wgląd! Przyszliśmy w przekonaniu, że czeka nas długa i trudna praca nad związkiem, bo się kłócimy, bo nie widzimy, bo nie słyszymy, bo się wzajemnie wkurwiamy, a okazało się, że razem damy radę, jak zrobimy swoje osobne sesje uzdrawiania, bo nie był problem w nas razem, tylko w naszych indywidualnych, osobistych blokadach i trudnościach. I tak zrobiliśmy, Przyszliśmy na swoje indywidualne sesje, ja na 2, żona na 3  i cud, ale jest między nami dobrze! Ja się uzpokoiłem i żona się uspokoiła. I wszystkie intymne problemy zniknęły i znów chcemy być razem. I mamy dobre porozumienie. I miłość intymna wraca 🙂

Maria:   Cenię Twoja skuteczność i choć byłam u Ciebie kilka lat temu, to wystarczył mi ten raz, by z czystym sumieniem polecać Cię jako profesjonalistkę w tym co robisz (choć nie wiem jak nazwać ten fach1f609.png, gdyż widzę jak bardzo szczególną i indywidualną obrałaś drogę).

Joanna:   Osób z taką wiedzą, doświadczeniem i praktyką jak Luna, to w tym kraju jest naprawdę niewiele. Kilka lat temu miałam przyjemność pracować z Luną i moim ciałem (między innymi z wewnętrznym dzieckiem) i wiem, że mam tu do czynienia z profesjonalistką.

Sylwia:    Niesamowita spostrzegawczość, ogromne serce, mądrość, przekaz po dorosłemu. Konkretnie i prosto bez zbędnego pierniczenia, które miesza w głowie robiąc większe szkody. Zawsze w życiu miałam szczęście do ludzi ale Luna przeskoczyłaś moją świadomość wybitności ludzkiej o kilkadziesiąt szczebli. Szacunek za Twoją moralność ogromne serce i mówienie widzenia tego jak jest, które było dla mnie niesamowitym prezentem. Dzieki Wielkie!

Dominika i Dominik:    Przyszliśmy do ciebie w desperacji, poranieni, pokłóceni, rozczarowani sobą. Ale, chyba na siłę i z oczekiwań, chcieliśmy ratować związek, a ty pomogłaś nam się rozstać. Dzięki twojej pomocy zrobiliśmy to szybko, spokojnie i sprawnie i w końcu jesteśmy szczęśliwi. Dziękujemy, to było nam obojgu bardzo potrzebne!

Cyprian:   Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

Ala:    Moja praca nad sobą u ciebie była dla mnie bezpiecznym powrotem do miłości. Dziękuję i ciepło pozdrawiam.

Marek:   Dziękuję, odnalazłem siebie, już wiem, co mam robić. 

Gosia:   W twojej świątyni znalazłam autentyczność i spokój. 

Ina:   Dołączam do uzdrowionych… z wdzięcznością.

Kamila:   Lunka muszę Ci to powiedzieć. bo widzimy się dopiero za dwa tyg. Było dzisiaj zajebiście, fantastcznie i zaczęło już puszczać mi na sesji ale popołudniu postanowiłam kontynuować to tylko w rozszeżonej wersji i było mi pierwszy raz super ze sobą i miałam orgazm w prawie całym ciele. Dziękuję !! Cieszę się że na Ciebie trafilam i mogę się tak rozwijać i zmieniać…bo chyba nigdy bym z tego nie wyszła..Nagrywaj filmiki ????

Dorota i Mateusz:   Praca u ciebie uświadomiła nam, co to jest wzajemny szacunek, troska i miłość. Teraz wiemy o co dbać. Dziękujemy!

Cezary:   Bardzo dziękuję za nasze ostatnie spotkanie i rozmowę. To było mocne w odbiorze, ale widzę ze jest tez mocne w działaniu. Bardzo dużo się zmieniło od tamtego czasu, a czuje ze to dopiero początek toczenia się wielkiej kuli śnieżnej.

Paweł:   Dla mnie Luna jest wielkim autorytetem w dziedzinie niezalezności i uwalniania się od poczucia winy i wstydu.

Aleksandra:   Byłam sceptyczna. Nie wierzyłam, że to zadziała. Przyszłam w zasadzie z poczucia obowiązku, bo pod namową męża się umówiłam. I jestem w szoku, jestem pod ogromnym wrażeniem bo to zadziałało! Nie prawdopodobna metoda i forma pracy, a jednak było dokładnie tak, jak powiedziałaś – wszystko w sobie uzdrowię. W życiu bym się nie spodziewała takiego efektu. Po pierwszej sesji już wiedziałam, że chcę kolejną jak najszybciej, to bo to jest droga do wszystkiego, czego całe życie szukałam i mi brakowało. Poprowadziłaś mnie w coś, za co ci bardzo, bardzo dziękuję! 

Irma:    W końcu, po latach pracy nad sobą i szukania skutecznej pomocy, znalazłam kogoś, kto rzeczywiście uzdrawia. 

Danusia:   Od lat zmagałam się z bólem w seksie. Tak bardzo bałam się do ciebie przyjść, bo po pracy u innej terapeutki, która na swojej stronie pisała, że robi to samo, co ty i tez przez ciało, wyszłam rozjechana i zdruzgotana fizycznie i psychicznie i już za żadne skarby świata nie chciałam przeżyć takiego „uzdrawiania” jeszcze raz. I bardzo bałam się zaufać i pojść gdzieś do kogoś. Ale jednocześnie wciąż wiedziałam, że muszę sobie pomóc, bo inaczej będę bardzo nieszczęśliwa bez swojej seksualności. I mój mąż, który się nie poddał, znalazł ciebie. I zadzwoniłam i się umówiłam z założeniem, że to jest absolutnie ostatnia próba. Tym czasem twoje podejście, delikatność do ciała i cała nasza praca to było katharsis. Było mi dobrze w tym uzdrawianiu, lekko, łatwo, chociaż przerobiłyśmy bardzo poważne rzeczy. Niw bałam się i wiedziałam, że to jest to, że w końcu jestem w dobrych rękach. Z każdą chwilą czułam, że to, co robisz działa dla mnie bardzo dobrze i czułam, że się uzdrawiam, uwalniam z traum. Na prawdę czułam, że one porzestają we mnie istnieć i działać.

Justyna i Rafał:   Zagubiliśmy się, gdzieś bardzo daleko od siebie w codzienności, w pędzie, w zapomnieniu bliskości. Aż w końcu była potrzebna pomoc w powrocie do siebie. Dałaś nam odnowienie miłości, patrzenia na siebie z zachwytem, z pożądaniem i z radością. Przypomniałaś nam czemu jesteśmy razem. Pamiętamy. Odnowiliśmy nasze życie intymne. Mąż ciągle powtarza, że, gdyby nie Luna, to byśmy się rozstali.

Agnieszka:   Najpiękniejsza tantra na jakiej byłam! 

Jerzy:   Przepiękna świątynia, a praktyki takie, że nie mógłbym wymarzyć sobie lepszego czasu dla siebie. Nauczyłem się swojej seksualności od nowa i teraz jak kocham się z sobą i z ukochaną, to świat staje się piękniejszy. Jestem wdzięczny Lunie za tak wspaniałą pracę i misję. 

Joanna:    Zostałam uzdrowiona. Spodziewałam się czegoś efektywnego po recenzjach, że coś pomoże, ale to, co dostałam na Mappingu 3 Mistrzów uzdrowiło mnie trwale. Nigdy w życiu nie czułam się tak jak teraz. Lekka, spokojna, czysta, seksualna, radosna, pełna, kochana, zdolna do wspaniałego życia. 

Berenika:   Dwie sesje zrobiły CUD. Rok temu uzdrowiły moją seksualność, mój ból w seksie i przez to uciekanie od seksu i bliskości.  To, co zrobiłyśmy na sesji wciąż działa i się pogłębia we mnie. Nie wiarygodne, cudowne i wspaniałe, bo nic mnie nie boli, zaczęłam kochać się kochać z mężem. Ja nie wiem jak dziękować Lunie.

Darek:   Przyszedłem na sesję uzdrawiania przez Mapping 3 Mistrzów z ciekawości, czy coś w sobie znajdę do uzdrowienia. Chciałem zobaczyć co mi to da… i wyszedłem w szoku i totalnym zdziwieniu. To, co wyszło na sesji było olśnieniem i szokiem, bo wyszły rzeczy, których kompletnie nie pamiętałem i po których w życiu bym się nie spodziewał tak blokujących skutków dla mnie całego w tak wielu dziedzinach życia. Luna… nie wiem co powiedzieć, to jak pracuje zasługuje na najwyższe uznanie. Luno, dobrze, że jesteś… Dziękuję.

Olimpia:    Na jednej sesji z Tobą zrobiłam więcej, niż  przez wiele lat różnych terapii. To był dla mnie wielki i niespodziewany progres. Przychodząc do Ciebie spodziewałam się choć jakiejś zmiany, bo masz niesamowite opinie, ale rzeczywistość Twoich sesji mnie zachwyciła! Twoja pierwsza sesja pokazała mi wszystko, czego nie widziałam i czego nikt mi nie pokazał. Poprowadziłaś mnie i zaopiekowałaś się mną. I nie mogłam doczekać się dalej, bo w końcu poczułam się inaczej ze sobą. W końcu popatrzyłam inaczej na siebie i zapragnęłam siebie pokochać. Teraz, po naszej dalszej pracy jestem ze sobą szczęśliwa. Na co dzień, tak po prostu szczęśliwa. Nauczyłam się u Ciebie czegoś najważniejszego dla mnie – MIŁOŚCI i teraz uczę swoją córkę. Dziękuję z całego serca!

Michał:     Nauczyłaś mnie mojej osobistej mądrości. Już nigdy więcej nie chcę szukać jej poza sobą. Dziękuję od siebie i Żony, dla której stałem się lepszym mężem. 

Filip:    Twoja praca jest bezcenna! Twój sposób terapii jest wart wszystkich pieniędzy świata. Dzięki Tobie stałem się lepszym człowiekiem, lepszym mężczyzną, lepszym facetem. 

Przemysława:    Luno, dziękuję, w końcu mam ochotę się kochać i mieć seks!

Maja:    Kiedyś, jak czytałam opinie na Twojej stronie, to myślałam, że to jest nie możliwe. Teraz wiem, że to wszystko jest prawdą. Dołączam do tych wszystkich uzdrowionych ludzi i dziękuję najbardzoej jak tylko potrafię za całą naszą pracę i pomoc w odbudowaniu miłości i szacunku do siebie. I za przepiękne praktyki seksualne.

Florian:   Tantry 3 Mistrzów powinni uczyć w szkołach i na zajęciach przed małżeńskich.

Karina:    Po moim uzdrowieniu uświadomiłam sobie, że tak żyją wszyscy ludzie na świecie, nie mają świadomości ile blokad w sobie noszą i jak bardzo są zahamowani psychicznie, emocjonalnie, życiowo i seksualnie.

Emilia:   Nie wierzyłam, że taka praca jest możliwa, że można uzdrowić trwale. Już wierzę, bo doświadczyłam i wiem. Dziękuję!

Karolina i Sebastian:   Luno, dziękujemy, uratowałaś nasz związek! Poszliśmy do ciebie z polecenia, bo chcieliśmy czegoś, co nam pomoże szybko i konkretnie. Twoja praca nam pomogła. Wprowadziliśmy twoje praktyki w życie i jesteśmy razem, już rok po spotkaniu z Tobą. Staramy się, trzymamy umówionych u ciebie zasad, odbudowujemy miłość. I jest coraz lepiej. 

Janka:   Przeogromna empatia, która objawia się trwałą efektywnością metod i natychmiastową skutecznością pracy w pomocy człowiekowi, a nie trzymaniem przestrzeni, wysłuchaniem, czy współodczuwaniem. Psycholog nie kliniczny, co w tym wypadku jest całkowicie na plus i najlepszy, jakiego dotąd spotkałam. Widzi człowieka i prawdziwe powody problemu, a nie wyuczony schemat powodów, czy zachowań. Praca całkowicie nie standardowa, bo obala większość założeń i prawideł w jakich się poruszamy społecznie, relacyjnie i rodzinnie. Spektrum wiedzy i metod całkowicie poza jakimikolwiek rozwojowymi, czy duchowymi schematami. Polecam każdemu, kto szuka terapeuty z powołania.

Damian:   Już widzę ile czasu zmarnowałem, bo odkładałem przyjście do Luny, sam nie wiem czemu. I teraz szczerze żałuję tego czasu i tych wszystkich innych metod które udawały, że pomagają, ale tylko na chwilę i tego, że tą pracę mogłem mieć wcześniej. Więc mam teraz i doceniam każdą chwilę w Jej świątyni.

Helena:   Po raz pierwszy pracowałam z terapeutą, ktorej ambicją jest pomóc klientowi, a nie pracować z klientem. I to dało mi zmianę, ktorej szukałam od dawna. Ja w pracy z Luną  dostalam nową siebie. Nauczyłam się jak bardzo ważna jestem dla siebie i jak bardzo cenny jest mój wewnętrzny kontakt z samą sobą. Moja seksualność rozkwitła, bo nauczyłam się z nią współpracować, a nie wymagać. Nauczyłam się siebie kochać z głebokiego, wewnętrznego wyboru. Moje życie się bardzo zmieniło, bo stałam się szczęśliwa i dobra dla siebie.

Ryszard:   Skuteczność pomocy na poziomie, który powinien być złotym standardem w terapeutycznej pracy.

Eugeniusz:   Na każdej naszej sesji (cały proces Przebóstwienia) czułem, że wyciągam 110 %.   Że wynioszę z tego 110 %. Nigdy wcześniej tak nie pracowałem pod niczyim kierunkiem i nigdy nie spotkałem nikogo, komu by zależało na tak efektywnej  pracy, a dało to niesamowite i pełne efekty. Po każdej sesji czułem się napełniony nową wiedzą i praktykami i całkowicie spełniony. Nie było nic więcej do dodania i nie czułem żadnego braku, ani nie spełnienia. I każde kolejne spotkanie było krokiem dalej, dzięki temu, co wcześniej dostałem.

Magdalena:   Mądra, przemyślana praca.

Katarzyna:   Luna zmotywowała mnie do działania, do zatroszczenia się o siebie.

Monika:   Tantra Aghori jest piękna i mnie uzdrowiła. Na początku się bałam tantry Aghori i zwlekałam z przyjściem do świątyni. A gdy przyszłam to znalazłam się w najcudowniejszym miejscu na świecie. Świątynia mnie zachwyciła bo jest przepiękna i nigdy nie pracowałam z sobą w tak bezpiecznej przestrzeni.

Cezary:   Gdy troska o człowieka przejawia się ambicją stworzenia metod, które trwale pomagają to mamy do czynienia z prawdziwym uzdrawianiem z poziomu przyczyny. Bardzo dziękuję za wszystko, co dostałem i co zmotywowało mnie do przewartościowania i zmiany stosunku do siebie. Wszystko czego mnie nauczyłaś wciąż się rozwija i działa. Dziękuję sam sobie, że do Ciebie przyszedłem.

Pola:   Motywacja na poziomie bezwarunkowym. Kopnęłaś mnie bardzo skutecznie. Dziękuję, bo wyszłam ze stagnacji i odzyskałam moc.

Elwira:   Praca, która zmusza do wejrzenia w siebie.

Wiktor:   Bezcenna jakość.

Miłosz:   Nie wiedziałem, że tak daleko odszedłem od siebie.

Ernest:   Takiej tantry szukałem, procesu, który przeprowadzi mnie przez moją ciemność.

Zenon:   Terapeuta bez barier. Nie terapeu-TKA zafiksowana na feminatywach i swojej płci, tylko wspaniały człowiek i specjalista. Długo szukałem takiej jakości pracy w której celem terapeuty jest na prawdę i jak najszybciej pomóc, a nie trzymać na sesjach klienta. Spotkaliśmy się na sesjach 3 razy i dostałem wszystko, czego szukałem latami. Skutecznie, jasno i prosto. Jestem pod wrażeniem profesjonalizmu i jakości psychologicznego wglądu we mnie w postawieniu diagnozy, bo nikt wcześniej nie zobaczył z czym na prawdę musimy pracować.

Maryla:   Dwie sesje u Ciebie daly mi to, czego szukałam ostatnie kilkanaście lat. Odbudowałam siebie z nienawiści do siebie. Pokazałaś mi mnie samą w taki sposób, że nie było innej opocji, jak uzdrowienie. Jak wybranie dla siebie miłości.

Danka:   Już nie mam wojny w sobie, już nie mam pretensji i skurwysyństwa dla siebie.

Łucja:   Wszystkie blokady odeszły, wszystkie niewidoczne hamulce we mnie. Dopiero teraz rozumiem, co to znaczy żyć lekko w sobie. Tak powinni żyć wszyscy. 

Michalina:   Jestem 1,5 roku po cyklu przebóstwienie. Praktykuję Tantrę 3 Mistrzów. Mój dobrobyt seksualny objął wszystko. Oddając sobie swoją seksualność odzyskałam siebie. Nigdy nie byłam szczęśliwsza.

Magdalena:   Wszystko, co powiedziałaś mi na sesji, czytałam i słyszałam już wcześniej. Ale dopiero u Ciebie do mnie dotarło. To, jak to przekazałaś zrobiło robotę!

Robert:    To jest petarda!!! 2 sesje mappingu zmieniły moje życie. Uwolniłaś mnie od trucizny domu, wychowania… ja byłem zatruty i nawet nie widziałem. Myślałem, że taki jestem, jak czułem, jak myślałem. Chyba nikt nie widzi co w sobie nosi. Niech każdy przyjdzie do Ciebie. 

Dorota:    Też jestem po sesji z Tobą i czytam te wszystkie opinie o Twojej pracy i tez mam to poczucie po sesji z Tobą, że to z czym wyszłam od Ciebie nie mija, a wręcz się umacnia. Taki gruntowny powrót do siebie, z którego już nie sposób zrezygnować. Piękny stan gdzie idę na prawdę w swoją stronę. 

Zofia:    Och jaka ja byłam na ciebie wkurzona! Jak ja się na ciebie wkurwiałam! Jaka byłam rozczarowana na sesji! Bo przyjechałam taki kawał drogi żebyś uzdrowiła moją seksualność, żebyś mi pomogła, a ty kazałaś mi przewartościować swoje życie! Kazałaś mi się wyspać! I powiedziałaś, że dobry seks jest dla żywych i wyspanych ludzi, a nie dla przebodźcowanych i padniętych trupem ze zmęczenia! Że orgazmy wrócą, jak odpocznę, zacznę pracować mniej i zadbam o siebie stosownie do swojego wieku. I jak siebie przeproszę za takie traktowanie siebie latami. I jak wywiążę się z postanowienia i dotrzymam sobie słowa. Czyli sama dla siebie stanę się wartością, o którą warto dbać i walczyć, w miejsce stawiania innych zawsze nad sobą.
Wyszłam od ciebie rozczarowana, nie zadowolona, nie uorgazmiona. Nie spełniłaś moich fantazji na temat tego, jak pracujesz! Nie dostałam oczekiwanej porady, która rozwiąże problem, nie dałaś mi żadnych ćwiczeń na seks tantryczny, nie wcisnęłaś w moim ciele żadnych punktów które by dały poprawę, tylko dałaś mi moją dorosłość.
Wróciłam do domu, wściekła przespałam się z tym, a potem rano wyrzuciłam kartkę do kosza. I stwierdziłam, że dałaś mi gówno, a nie oczekiwaną pomoc.
Ale wieczorem posmutniałam. Zauważyłam, że zabrałam coś sobie i przestraszyłam się, że wyrzuciłam coś ważnego dla siebie. Że stracę szansę na coś ważnego dla siebie i już jej nie odzyskam. Poszłam do śmietnika, na szczęście  mieszkam w samodzielnym domu, więc mam swój śmietnik, wyszukałam w koszu kartkę i podjęłam decyzję, że zrobię to wszystko, co sobie u ciebie zapisałam. Zrealizuję i postawię wszystko na jedną kartę. Żeby przyjechać do ciebie ponownie i pójść dalej. I sprawdzić, czy miałaś rację. 

Urszula:  Ja już kiedyś byłam u kogoś innego na czymś, co też nazywało się mappingiem i to było kompletnie co innego, niż znalazłam u Ciebie. Tam chodziło o ekspresyjne wyrzucanie emocji, płacze, krzyki, im mocniej, tym lepiej. Byłam po tym strasznie zmęczona i emocjonalnie obolała, poza tym było to fizycznie bolesne w mojej joni. Długo nie mijało i bardzo źle się czułam. I w niczym mi nie pomogło.
U Ciebie było coś zupełnie innego. Kompletnie inna praca i samopoczucie. Inna energia, inny cel i inna wartość. Było spokojnie, bym powiedziała cicho. Nic emocjonalnego, a konkretna, przemyślana praca i faktyczne uzdrowienie. Było to lekkie, łatwe, szybkie i bardzo efektywne. I nawet gdy chwilami bolało, to natychmiast przestawało jak mnie w tym prowadziłaś. I cały czas czułam się bardzo bezpiecznie i dobrze.
To było jak opowieść taka z głębi ze mnie. Puszczałyśmy kolejne rzeczy jakbyśmy czytały bajkę i przewracały kolejne strony opowieści. Aż w pewnym momencie ta opowieść się skończyła i zostałam w miękkiej, spokojnej ciszy. Z wyciszonym umysłem i głębokim wewnętrznym spokojem. I z poczuciem, że naprawdę zrobiłyśmy uzdrowienie.
Wyszłam od Ciebie ze świadomością dobrej, odpowiedzialnej pracy i z ogromnym zdziwieniem, że tak można uzdrawiać.  I ten stan nie mija. Minęło wiele miesięcy, a ja wiąż czuję się uzdrowiona i uwolniona. Jest coraz lepiej, bo wciąż widzę efekty naszej pracy, zauważam je w coraz większej ilości rzeczy, tak, jak mówiłaś, że będzie. Zauważam na co ta terapie wpłynęła i cieszę się coraz bardziej, bo uzdrowiła mi życie.

Marcin:   Twój Mapping 3 Mistrzów to jest mistrzowska praca!  

Krystyna:    Po pracy z Tobą zmieniłam swoje życie. Po tym, jak przejrzałam na oczy i jak wyrzuciłyśmy do kosza całą „duchowość” w której brałam udział, jak wyrzuciłyśmy do kosza cały „rozwój” w którym szukałam pomocy, zrozumiałam, ja bardzo kręciłam się w kółko. Jak bardzo to jest szkodliwe i hamujące. Tam wszystko jest na opak, prowadzący zajęcia wzmacniają emocjonalne jazdy, urojenia i schizofrenię budowaną na wzmacnianiu w uczestnikach celebrowania naiwnej dziecięcości. Przejrzałam na oczy i zobaczyłam stado ubezwłasnowolnionych, otępiałych ludzi, którym wmówiono, że są „świadomi”. Gdy teraz pomyślę, że brałam w tym udział, chce mi się rzygać i mam do siebie wstręt za takie zdegradowanie swojej dorosłości i  swojej inteligencji. Za bezmyślne pójście za tym, co było powtarzane przez wszystkich, którzy się rozwijają i „wiedzą lepiej”. Teraz dopiero widzę, że to psychologiczne przeniesienie na prowadzących autorytetu rodzica i manipulacja w czystej postaci. Wzbudzona dziecięca wiara, że oni wiedza lepiej, bo prowadzą zajęcia „rozwojowe”, czyli skoro tak mówią, to tak jest. Pusta wiara w zaufanie i pusta wiara w efekty. A potem juz równia pochyła, bo uwikłanie w „rozwój”, w znajomości, w bycie w środowisku… zależność i udawanie ekstatycznych stanów „miłości”.
Ale nie o tym chciałam napisać, tylko o tym, jak bardzo proces u Ciebie zmienił moje życie. A w zasadzie jak ja sama zmieniłam wszystko Twoimi metodami. Bo u Ciebie znalzałam swoją dorosłość. Musiałam zredefiniować siebie samą, wszystko do zera. Musiałam postawić siebie w prawdzie, ze jestem dorosłym, sprawczym człowiekiem, Musiałam odrzucić wmawianie sobie dziecięcości

Dawid:   Dzisiejsze spotkanie przypomnialo mi kim jestem.

Agata:   Na Lune trzeba być gotowym. Luna się nie pie****i w tańcu. Luna nie będzie Ci wspołczuć. Luny nie uwiedziesz swoim cierpieniem. Ale Luna da Ci możliwość powiedzenia i pokazanie wszystkiego co jest w Tobie. Z Luną pójdziesz tam gdzie inni sie boją, tam gdzie Ty sie boisz. Jeśli po 5 min rozmowy stwierdzisz, ze to co mowi doprawadza Cie do szału i pzeciez „ona nic nie rozumie! i jak w ogole mozna tak mówić” gratuluje, jestes w idealnym miejscu 1f604.pngPrzestrzeń otwartości, wolnosci, empatii, abyś mógł/mogła spotkać się ze swoim największym cieniem, jednym slowem Polecam

Sylwia:    Konkretna praca z klientem.

Urszula:   Niesamowita praca w gląb siebie.

Anna:   Powiedziałaś mi na koniec ostatniej sesji, jak już się żegnałyśmy, że gdy zechcę i kiedy zechcę, za rok, za miesiąc, za tydzień, prosisz mnie o recenzję naszej pracy. Więc przyszedł czas, gdy chcę się podzielić wnioskami, a raczej tym, z kim pracowałam przez tych kilka sesji, które zmieniły moje życie. Luna – terapeuta, który nie boi się stracić klienta. Czyli nie boi się mu trwale pomóc. Nie boi się, że on więcej nie przyjdzie płacić, bo nie będzie potrzebował już żadnej więcej terapii. Terapeuta, który rzeczywiście pomaga. Świetny, choć bardzo niestandardowy psycholog, co w tym wypadku jest tylko na plus. Czyta w ludziach jak w otwartej księdze i widzi wszystko prawdziwe, bez różowych okularów. I jednocześnie niczego nie ocenia negatywnie, ani pozytywnie. Ma w sobie otwartość na absolutnie każdego człowieka i podejście, które wywala z butów. Pokazuje wewnętrzny świat i wszystko wokół nas z tak prostej i jednocześnie innej perspektywy, że w pierwszym momencie trzeba wyjść z szoku i absolutnie zapomnieć wszystko, czego jesteśmy nauczeni w temacie jak patrzeć na siebie i świat i jak powinna wyglądać dobra i skuteczna terapia. Jej terapia w aspekcie psychicznym, emocjonalnym i fizycznym, to jest chirurgia laserowa, wymierzona pewnie i precyzyjnie, dokładnie w punkt. W zasadzie bezbolesna, bo tak szybka i oparta na skuteczności i celu, a nie drodze do celu. Jej podejścia do ludzi, problemów, wychowania, seksualności, traum i relacji społecznych, bycia sobą w absolutnie każdym aspekcie siebie i skuteczności w poprawie jakości życia w każdej dziedzinie, powinni uczyć w szkołach. Jej niestandardowe myślenie i widzenie świata powinno być obowiązkowym przedmiotem nauki dla wszystkich naszych dzieci. Anna, terapeuta kliniczny, psycholog.

Partycja:   W końcu mi przyszło co napisać – Luno, Ty nawracasz ludzi na szczęście! Czuje, ze sesje z Tobą bardzo dużo mi dały. Zawsze sobie gdzieś w głowie pierdolilam, że to ja muszę wziąć odpowiedzialność za swoje szczęście i no niby w to wierzyłam, a jednak byłam zbyt leniwa, żeby to naprawdę poczuć… a u Ciebie to było tak: patrz tu kurwa, możesz być szczęśliwa! CZEMU NIE CHCESZ BYĆ SZCZĘŚLIWA? Coraz częściej pamiętam, że chcę. I wiesz co? Wtedy jestem. Dziękuję.

 

 Asia:   Muszę przyznać że praca z Tobą była dla mnie totalnym zaskoczeniem. Przyszłam po pomoc w toksycznych relacjach w pracy i w mobbingu emocjonalno seksualnym. I w zasadzie spodziewałam się pocieszenia, zrozumienia, emocjonalnego pogłaskania, może rozlużniającego stres masażu, a Ty podeszłaś do tego nie jak do problemu, a jak do przyczynowo-skutkowego efektu. Pokazałaś mi tak inne podejście do psychicznej przemocy, mobbingu, seksualności i mentalnej zależności, że w pierwszej chwili myślałam, że mnie nie rozumiesz.Ale z drugiej strony to, co mówiłaś było tak inne od tego co słyszałam wcześniej i na tyle intrygujące, że nauczona poprzednimi metodami, które nie zadziałały, postanowiłam zaufać.Praca z Tobą była fascynująca, to jak rozłożyłaś sytuację na czynniki pierwsze, jak rozłożyłaś mnie, współpracowników i szefa na poszczególne elementy układanki i jak dopasowałaś do każdego z nich moje przyszłe działanie, było niezwykłe, bo dzięki temu zrozumiałam, że to ja nie rozumiem całej swojej sytuacji. Widzę  ją emocjonalnie, a poprzez pryzmat mainstreamowego podejścia w szukaniu pomocy mam kompletnie zafałszowany obraz. I tak, w ciągu miesiąca, w zgodzie z instrukcjami od Ciebie zmieniłam podejście do siebie. Zmieniłam podejście do współpracowników. Zmieniłam podejście do szefa i przestałam być ofiarą mobbingu w pracy. Postawiłam granice i zadziałało! To czego mnie nauczyłaś okazało się skuteczne i mocne. On się wycofał, pracownicy zmienili do mnie podejście, ja stałam się pewniejsza siebie. Zawalczyłam z Twoją pomocą i wygrałam!

 

Mikołaj:   Rozmowa z tobą zmieniła moje życie. Jedna rozmowa z Tobą była przełomem, bo ja na prawdę myślałem, że sobie pomagam. Otworzyłaś mi oczy na to, że psychologiczne terapie i cała masa innych  warsztatów i metod, na które chodziłem, w rzeczywistości były dla mnie szkodliwe. Utrzymywały mnie w stanie pozornej poprawy i wiązały w stałym „leczeniu”, a porady które miały mi pomóc, tak na prawdę utrzymywały mnie w zależności od toksycznych ludzi i sytuacji.
Po rozmowie z Tobą przejrzałem na oczy. Zrozumiałam, że dałem sobie wkręcić problem ze sobą samym. Zrozumiałem, że to jest wciąż ta sama zasada, jak w standardowym leczeniu – klient zdrowy nie przynosi pieniędzy. Zrozumiałem, że ktoś, kto chce na człowieku długotrwale zarabiać nie chce mu pomóc. Zrozumiałem czym jest szacunek do siebie samego i zdrowa asertywność, sprzątnąłem „terapie” i swoje życie. Zastosowałem się do Twoich pomysłów na rozwiązanie moich rodzinnych problemów, podjąłem odkładane decyzje, zrealizowałem marzenia, wyjechałem na drugi koniec świata i jestem szczęśliwy. A co najważniejsze, jestem wolny i wdzięczny, bo gdybym do Ciebie nie przyszedł, to nie wiem jak długo jeszcze bym w tym wszystkim tkwił. Dziękuję.

Ula:   To wszystko, co mówiłaś że będzie spełniło się, tylko dużo mocniej, niż sobie wyobrażałam. Dziękuję ślicznie za wszystko. Przytulam 🙂

Kasia:   Nie mam słów, żeby wyrazić to, jak czuję się po Mappingu 3 Mistrzów. Najprościej mówiąc jestem nieustająco szczęśliwa. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że dwie sesje wystarczyły żebyś zdjęła ze mnie wszystkie traumy i życiowe obciążenia, z którymi na wszystkie możliwe sposoby walczyłam latami. Przeprogramowałaś mi umysł, ciało, emocje, reagowanie! Ja już nie robię w sposób, jaki robiłam wcześniej, inaczej reaguję na różne życiowe sytuacje, to jest niesamowite jak wiele się zmieniło! Tam, gdzie reagowałam agresją i strachem mam spokój. Mam ciszę w sobie, w głowie, już nie mam tego chaosu, co poprzednio. Teraz mam taką wewnętrzną wolność osobistą i lekkość. Mam miłość do siebie, do męża i dzieci. Mam takie wewnętrzne ukojenie. Zastanawiałam się ile to będzie się utrzymywać, ale to jest trwałe, nie mija, już minęło pół roku i wciąż się pogłębia i umacnia. Luno, ja jestem innym człowiekiem, pełna, szczęśliwa, spokojna, piękna, żywa, jestem radosna, lekka i pełna siebie jak nigdy dotąd. Wiem, czego chcę, wiem w którym kierunku iść, wiem czego unikać i jak żyć dalej.

Dominika:   Jeszcze mam w sobie Twoje słowa: Najpierw uwolnisz się od wewnętrznego cierpienia. Potem staniesz się swoim wielkim przyjacielem. Potem nauczysz się siebie słuchać. A potem umrzesz i narodzisz się do pełnego życia. Luno, tak jest. Narodziłam się u ciebie i żyję w pełni. Dziękuję 🙂

Hanka:   Dziękuję, cudowne to było! Jeju jaka jestem teraz szczęśliwa! W życiu bym się nie spodziewała że uwalnianie się z traum będzie tak lekkie i cudowne! Przecież robiłyśmy strasznie grube rzeczy, a jednak było cudnie! Gdybym wiedziała przyszła bym wcześniej!

Mateusz:   Twoja praca z uzdrawianiem seksualności i traumami jest fenomenalna! Rób to dalej! Dawaj ludziom takie uzdrowienie!

Przemek:   Polecono mi Ciebie i powiedziano, że praca z Tobą jest gwarancją jakości. Twoja reputacja i wartość tego, jak pracujesz idzie daleko przed Tobą. Odwaga, prawda i bezpieczeństwo są tym, co usłyszałem, gdy mi Ciebie polecano. W twojej świątyni uzdrowiłem siebie i jestem szczęśliwym człowiekiem. Ogromne dzięki!

Anna Maria:   Piszę te słowa jako terapeutka jednej z popularnych metod terapii / rozwoju. Na jednej sesji u ciebie zamknęłam rzeczy, które na innych terapiach przepracowywałam latami. I te, do których nigdy wcześniej się nie dokopałam, też od razu zamknęłam. To, jak ze mną pracowałaś było kompletnie zaskakujące, a efekty trwają i wiem, że nie znikną.
I teraz, po pracy z Tobą, oprócz przeogromnej wdzięczności i wzruszenia, mam w sobie jedno wielkie pytanie: Co ja robię ludziom? Czy ja im rzeczywiście pomagam? Czy metoda, w którą uwierzyłam jest na prawdę pomocna? Czy ja oszukuję siebie i moich klientów, proponując im rozwiązania, które nie działają szybko i przede wszystkim trwale? Czy terapia powinna być pracowaniem nad trudnościami, pokazywaniem i skontaktowaniem się z trudnościami, czy rozwiązaniem i pozbyciem się trudności i problemu?
Do przemyślenia dla mnie, czym powinna być skuteczna terapia. Dziękuję. Pozostaję z szacunkiem.

Marzena:   Jeszcze jestem w szoku. Siedzę w fotelu i próbuję objąć to, co wydarzyło się w Twojej świątyni. Dwie Twoje sesje uzdrowiły 20 lat moich terapii i rozwoju, szukania narzędzi, metod i wciąż wracania do nie uzdrowionych rzeczy.  Pierwsza sesja zamknęła te wszystkie tematy na zawsze. Odeszły, znikły ze mnie. Po prostu znikły, przestały istnieć i mnie obarczać. Nie ma ich w moich myślach, w czuciu, w ciele, ani w podświadomości. Jakby nigdy nie istniały. Druga pomogła mi na prawdę zaprzyjaźnić się z sobą. W końcu usłyszałam siebie i nadal słucham tak, jak mnie nauczyłaś. Tak jak teraz nie czułam się nigdy w życiu. Tak lekka, swobodna, kompletna siebie i wolna. Wewnętrznie wolna od wszystkiego, z czym do tej pory się borykałam. Dziękuję całym sercem 🙂

Monika i Marek :   Luno, minęło 8 miesięcy od naszej wspólnej pracy i już wiemy, że sesje z Tobą zmieniły nasze życie na zawsze. Ja po twojej Gurudewie stałam się swoją przyjaciółką. Dobrą matką dla siebie, nauczycielką, kochanką. Mój Mąż stał się mężczyzną. Wydoroślał i zmężniał w sobie. Stał się sobie ojcem, nauczycielem, przyjacielem. Ja zmieniłam się w kobietę, którą zawsze chciałam być, za którą strasznie, choć nieświadomie tęskniłam. I On się zmienił. Mówi, że w takiego mężczyznę, jakim dawno temu, jeszcze jako chłopiec, marzył być. Męskiego, dorosłego partnera – opiekuna – kochanka swojej Kobiety. Teraz oboje patrzymy na siebie z miłością. I na siebie samych z wdzięcznością, że przyszliśmy do Ciebie i że to, co nam dałaś jest tak wielkie! Dziękujemy!
Ps. Jak się pewnie domyślasz lustro w sypialni zmieniło zastosowanie. Teraz oboje przed nim siadamy i w ciszy, albo w intymnej rozmowie dbamy o nasze Gurudewy.

Ola:    Piękne. Wspaniałe. Ostre. Fantastyczne – chodzi mi o twoją prace. O to że bierzesz w opiekę takich cudownych wspaniałych silnych jak jasny chuj ludzi! Niesamowite! Dziękuję jak mocno dziękuję. Dziękuję, że jesteś. Też byłam niechciana. Na szczęście tez powoli idę do uzdrowienia. Kocham całuje 🙂 powodzenia!

Katarzyna:    Kochana Luno ❤ Od naszych dwóch sesji minął ponad rok. Rok, który zmienił wszystko. Moje obecne życie jest życiem nie wegetacją, którą wcześniej czułam. Po pierwszej sesji rozpierało mnie, w każdym zakamarku mojego jesteśtwa. Żyłam jak na haju. Urodziłam się na nowo. Natomiast po drugiej sesji dużo się działo. Na początku byłam zła. Co się dzieje? Jak to wszystko działa? Dlaczego tak teraz jest? Dlaczego nie jest tak jak za pierwszym razem. Usnęłam , zamknęłam oczy i spałam. Stawiałam opór jak nigdy wcześniej, biłam się z myślami, a każde uczucie napędzało myśli bez końca.
Pewnego dnia wstałam. Słońce zaświeciło inaczej. Dom, przedmioty, które zawsze były w moim domu wyglądały inaczej były ” czyste ” nowe, inne. Wyszłam na spacer do lasu i też wszystko wyglądało inaczej. Nie było myśli,  tylko Ja i wszystko co mnie otacza. To stan, którego nie da się opisać. Jednym słowem miłość do wszystkiego i wszystkich. Jestem tak ogromnie wdzięczna, że Ciebie poznałam ❤. Wdzięczna, że mogłam zobaczyć i poczuć co to szacunek. Jesteś piękną istotą. Ten rok pokazał jak Twoimi oczyma mogłam spojrzeć na siebie. Nie szukam już autorytetów, ponieważ zrozumiałam, że najlepszym autorytetem jestem dla siebie Ja sama ♥ Nie potrzebuje kolejnej sesji, by naprawiać siebie, by zmieniać siebie. Natomiast chętnie przyjadę napić się z Tobą wody i mocno przytulić i podziękować za wszystko czego mogłam doświadczyć w ciągu tego roku. Nie zatrzymuje się. Żyje, każdą obecną chwilą akceptując wszystko takie jakie jest i przede wszystkim siebie w całości taką jaką jestem. Dziękuję ♥
Ps.  Moje życie seksualne jest nie do opisania. Zapewne nie pamiętasz lecz po pierwszej naszej sesji miałam pierwszy raz w życiu orgazm, którym rozkoszuje się każdego dnia ❤. Przez dwadzieścia lat nigdy go nie miałam, a teraz za każdym razem. Z wdzięcznością ♥ 

Marlena:    Dziękuję za to że jesteś, za wszystko, co mi dałaś, za cudowne sesje. Za Twoja przepiękną świątynię i twoją samoświadomość którą się dzielisz z odwagą. Za to że opowiadasz na swoim przykładzie o swoim dzieciństwie, o przemocy, o bólu i o sile którą trzeba w sobie znaleźć i że uczysz jak to zrobić. Że się nie boisz mówić o sobie i się nie wstydzisz. Że tak pracujesz i dajesz ludziom niewyobrażalną wartość. Że pracujesz z tak trudnymi tematami i dajesz wsparcie. Że się nie wypalasz i nie uciekasz od naszego cienia. To co robisz jest strasznie potrzebne i cieszę się że do Ciebie przyszłam. Że się odważyłam i jednocześnie strasznie mi wstyd, że tyle czekałam, jakby nie wiadomo co miało się stać u ciebie na sesji. Sama sobie zdemonizowałam coś tak pięknego, co mogłam mieć już dawno. Na szczęście mam teraz i jeszcze nie było za późno żeby do Ciebie przyjść. Dziękuję za uzdrowienie mojej seksualności, lęków, blokad i całego mojego bagażu. I za już nie bolący okres i za ukochanie siebie. I za wszystkie rozmowy i nauki metody, które wciąż stosuję z miłością  🙂

Magda:    Luna, jest ponad rok od naszej wspólnej pracy, a ja coraz bardziej Kocham Siebie! Luna, ja kocham siebie po dwóch sesjach! Kocham swoje ciało, kocham swój kształt i dotykać siebie kocham! Kochać się kocham! I przytulać i rozmawiać z sobą. Tak jak mnie nauczyłaś widzieć siebie i tak to trwa! To, co mi dałaś zmieniło całe moje życie. Jestem szczęśliwa, że zostawiłam u ciebie cały mój s3ksualny ból i że ty go wzięłaś! I zamiast bólu oddałaś mi MNIE!

Piotr:    To były tylko trzy sesje, ale zobaczenie świata twoimi oczami zmieniło we mnie wszystko. Przejrzałem na oczy i już za żadne skarby świata nie chcę wrócić do siebie dawnego. Pokazałaś mi w jakiej jakości można żyć, jakim człowiekiem można się stać, bez względu na przeszłość i wychowanie i to jest bezcenne. Wszystko, co mówiłaś, wraca do mnie w najbardziej potrzebnych momentach. To, czego się nauczyłem, stosuję i z każdym dniem czuję coraz większą wdzięczność, że nauczyłaś mnie czuć siebie, widzieć i rozumieć. Twoja praca jest bezcenna.  

Maria:   Można swój ból wyrzucić płacząc, krzycząc i robiąc różne inne rzeczy i ulżyć sobie na chwilę. I można tak latami bujać się tam i z powrotem. Ale gdy oddajemy ból świadomie komuś, kto chce i potrafi go wziąć, dzieje się magia.
Luno, zabierasz od nas nasz wewnętrzny ból i cień. Jak Czarna Matka, chodzisz po świecie i zbierasz nasze porozrzucane kości. Porozrzucane kawałki mięsa i wnętrzności. Dotykasz „najbrudniejszego” w nas i się nie brzydzisz. U ciebie można powiedzieć wszystko, przyznać się przed sobą do wszystkiego i ty to szanujesz. Szanujesz każdy cień w każdym człowieku, dotykasz go, bierzesz w ramiona i otulasz dłońmi. Zabierasz sobie. Czułam to w sesji, jak brałaś, jak karmiłaś się wszystkim, czego ja chciałam się pozbyć.
Czułam, za jaką radością brałaś, a ja pragnęłam ci oddać wszystkie moje zranienia, aż do ostatniej kropli. Jak byłyśmy w niewyobrażalnej, mistycznej symbiozie. To było przepiękne doświadczenie w którym się zatraciłam aż do końca, bo dać swój ból komuś, kto się nie wzdryga i mimowolnie nie odsuwa jest cudowne i duchowo uwalniające. Nakarmiłam cię wszystkim, co miałam, a ty w zamian dałaś mi trwałe uzdrowienie. Namaste.  

Alina:    Wiesz co Luna? Ściemniać ludziom to ja potrafię całkiem dobrze, ale Tobie nie dałam rady. Bo Tobie nie da się naściemniać! Im bardziej zdawałam sobie z tego sprawę  w trakcie sesji tym bardziej byłam wkurwiona, zła i Cię nie lubiłam! Aż skurczyłam się do małej rozpieszczonej, rozwrzeszczanej gówniary, której nie chcą dać tego czego chce. I zadałaś mi  pytanie: „to po co tu przyszłaś? czego Ty chcesz? po co marnujesz swój czas, mój i swoją kasę?!” I wiesz, że nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi, że wpadłam w czarną dziurę w której zapomniałam, że jestem dorosła, że potrafię podejmować decyzje, że nikt nie musi mnie prowadzić za rękę! A potem dałaś mi kartkę i powiedziałaś: pisz! I powoli, powolutku, z niemałym trudem zaczęłam pisać o co kaman… nie napisałam tam nic nowego, nie odkryłyśmy Ameryki, ale dzięki temu, że nie lukrujesz gówna, że czasami jesteś aż bezczelna w prawdzie to spojrzałam na to jakbym dopiero co otworzyła oczy po narodzinach. Dobrze się zadziało. Chociaż nie myślałam, że będę gadać przez 3h 🙂 do zobaczenia następnym razem! Już wiem nad czym chce pracować. Dziękuję 🙂

Daria:   Trafiłam do ciebie z polecenia i to było to, czego długo szukałam. Indywidualnej, profesjonalnej pracy ze specjalistą z twoim podejściem i doświadczeniem. Ponieważ szanuję swoje ciało i swoją seksu@lność i moim priorytetem było nie pokazywać ciała przypadkowym osobom i tym samym nie być obiektem seksualnego zainteresowania na żadnych grupowych warsztatach. U ciebie byłam w pełni bezpieczeństwa mojego ciała i w pełni bezpieczeństwa seksualnego. Przepracowałyśmy wszystko. Proces Gurudewa był zjawiskowy! Moja Gurudewa jest ze mną do dziś, wciąż działa i się we mnie rozwija. Wciąż z nią rozmawiam i coraz bardziej ją kocham. Ona się zmienia, nabiera postaci i naprawdę jest tym wszystkim, co mówiłaś, że się stanie. To było niesamowite, niezwykłe doświadczenie zobaczyć siebie we wszystkich swoich częściach siebie. Bez żadnej maski. Bez żadnych upiększeń stałam się najpiękniejsza. I najbardziej zmysłowa.
A w masażu,  w dotyku nigdy, z nikim nie czułam się tak, jak z tobą. Moje ciało, ja wciąż pamiętam, jak mnie dotykałaś. Ku mojemu zdziwieniu to było czymś, w co się zapadłam, a całkowite oddanie ci się zajęło chwilę. To był dotyk, w którym chciałam zostać na zawsze. Dziękuję, moje ciało pamięta.

Maciek:   Luno, pomogłaś mi. Obrazy którymi pracujesz trafiają do serca. Po sesji z tobą już nic nie jest takie samo. Ja jestem inny. Na pierwszej naszej sesji powiedziałaś mi, że nie zacznę w pełni kochać, jeśli nie uwolnię od przemocowej przeszłości. A nie uwolnię się, dopóki nie zrozumiem w tym siebie i sprawcy. Więc zrozumiałem. Pokazałaś mi to w tak bezkompromisowy sposób, że nie było już jak tego omijać. To, jak mówisz o przemocy i jak pokazujesz jej codzienne, niewidoczne aspekty, jest porażająco wyraźne. Zobaczyłem siebie jak utknąłem w złudnym – i teraz widzę – paradoksalnym poczuciu, że sprawcy dają mi bezpieczeństwo tym, że są blisko mnie! A ty jedną wizją pokazałaś mi czym na prawdę są! Pokazałaś mi, że wystarczyło moje NIE, żeby odpuścili. I ja to wiedziałem, ale potrzebowałem usłyszeć, że wciąż usiłowałem szukać w nich dobroci i bezpieczeństwa.
Ja już szukałem pomocy wcześniej, próbowałem jakieś wykłady o psychologii przemocy, byłem u dwóch psychologów, którzy próbowali pomóc. Ale oni nie mówili o tym tak, jak ty. Oni się bali tematu, bali przemocy i tego, że mają z tym tematem pracować i widzę to dopiero po sesji z tobą. To, jak ty z tym pracujesz i przebywasz jest czymś zupełnie innym. Jest czymś tak naturalnie otwartym i jasnym, że nie ma kompletnie ciężaru i przytłaczającego charakteru, jak do tej pory wszędzie spotkałem. Dlatego to, co zrobiliśmy było łatwe i nadspodziewanie proste. Spodziewałem się hardcorowej pracy, a było słonecznie. Dziękuję. Rób to, co robisz, bo takich ludzi jak ty nie ma.

Maria:   Dziękuję ci za dziś. Dałaś mi bezwarunkowe bezpieczeństwo, którego szukałam. Chcę o tym napisać, bo to było bardzo ważne w tym, po co do ciebie przyszłam. Obecność z tobą jest całkowitym, pełnym bezpieczeństwem. Piszę to z pozycji osoby, która przyszła do ciebie uwalniać się z bycia ofiarą najpierw dla rodziny, potem dla męża potwora. Czyli osoby, która wie jak to jest być w niebezpiecznych rękach. I szukałam takiej pracy jak u Ciebie, całkowicie indywidualnej i takiego poczucia jak z Tobą, że cokolwiek będzie, będę całkowicie bezpieczna. Zanim się zapisałam,  czytałam o twojej pracy i metodach, jakimi pracujesz. I opinie innych ludzi o twoich sesjach. I muszę powiedzieć jedno, robisz niesamowitą robotę! Jestem wdzięczna i dziękuję temu, kto cię przysłał na ziemię, że tak pracujesz. To co robisz jest niesamowicie potrzebne i teraz siedzę z moim drugim, kochanym mężem, przytulam się i jestem wzruszona. Kocham i dziękuję.

Weronika:   Po procesie z tobą nauczyłam się kochać się. Nigdy nie było mi tak dobrze w seksie i intymności, jak teraz. Czuję więcej, przeżywam więcej, jestem spokojna i ciepła w tym. Polubiłam kochać się, bo ból minął. Moja yoni zrobiła się miękka w środku. Jest niesamowita i radosna! Ciało, którego nie miałam odżyło. Odbudowałam siebie z lodu. Odzyskałam i pokochałam.

Ola:   Przyszłam do Luny z polecenia , bo chciałam założyć własną rodzinę, a bardzo się bałam, bo dom, w którym się wychowałam był kompletną patologią. I całe lata bałam się że to nieświadomie powielę, że wezmę sobie podobnego męża i w czymś takim wychowam swoje dzieci. A polecono mi Ją z różnych źródeł, że jak mam iść i z czymś pracować na poważnie, to do Niej. Przepracowałam to wszystko, co tam się działo. Swój strach i wstyd. Obawę o bycie matką. Obawę o bycie żoną. Dziecięcość, która wciąż ciągnęła się we mnie krzycząc z poniżenia i gniewu. Znalazłam swoje ciało, swoją kobiecość, swoje Ja. Odnalazłam w sobie siłę i pewność do samodzielnego życia bez strachu, że będę oprawcą dla swojej rodziny.

Monika:   Chcę podziękować, bo praca z Luną byłą wielkim darem dla mnie i mojej rodziny. W procesie z Luną dorosłam i uzdrowiłam swoje traumy. Patologię w domu, której przez całe lata nie widziałam. Matkę, która wprowadziła do domu obrzydliwego pijaka i psychicznego oprawcę, który gnębił mnie i pozostałe rodzeństwo. Jej pozwolenie na nasze łzy, poniżanie swoich dzieci i dom jaki stworzyła.
Uwolniłam się od wstydu za to, od wewnętrznej odpowiedzialności za to i od ogromnego bólu jaki w sobie nosiłam , a nawet nie wiedziałam. Dorosłam do tego, by to im zostawić odpowiedzialność za ich dzieło, a sama wziąć się za siebie i dać sobie to, co dla mnie rzeczywiście dobre. Nauczyłam się wybierać to, co dla mnie dobre i iść z tym w życie. Nazywać oprawców oprawcami i nie powielać tych strasznych wzorców w swoim życiu. Dziękuję całym sercem dla siebie i mojej rodziny.

Justyna:   Dziękuję za niesamowitą sesję, jestem – czuję się szczęśliwa i wolna 🙂 Przytulam i ślę najpiękniejsze pozdrowienia.

Ilona:   Cudownie się czuję! Wolna, lekka i szczęśliwa. Dziękuję za oddanie mi mojego życia.

Monia:   Jeszcze nie wierzę w to, co się stało, ale Twój mapping mi pomógł. Przyszłam do Ciebie jak do ostatniej deski ratunku i w sumie to nie bardzo wierzyłam, że to pomoże ale zechciałam zaryzykować, bo i tak nie miałam nic do stracenia. Bo już tyle czasu nosiłam w sobie te wszystkie ciężary, że pomyślałam, że albo ty coś zrobisz albo tak już będzie zawsze i w końcu umrę ze zmęczenia. I pomogło! I było lekko i wcale nie trudno. Ja jeszcze nie wierzę do końca, ale nadal czuję się lekka, wolna i swobodna. Jak tylko wróciłam do domu zmienił się mój kontakt z partnerem. Mamy super energię, jest zupełnie inaczej. Mamy radość, patrzymy na siebie i się uśmiechamy. Jestem szczęśliwa! Czekam na kolejną sesję i chcę to zrobić do końca i już na zawsze być szczęśliwa. Ściskam mocno, całuję i bardzo dziękuję!

Anna :   Tantra z Luną to jest poród duszy. To proces wewnętrznych narodzin, w którym rodzimy to, co potrzebuje być zadbane, zaopiekowane i uwolnione. Na jednej z sesji Luna powiedziała mi kiedyś, że to, co robię u niej, to jest najważniejszym poród w moim życiu, bo w nim rodzę się sama. Do swojego życia, szacunku, samowartości, czucia i głęboko rozumianej empatii. Do własnych granic i pragnień. Do prawdziwości i intymności. Do swojego życia w wyborze miłości. I dopiero po takim doświadczeniu i takiej decyzji mogę być w pełni ojcem, matką, kochanką, siostrą i bratem dla siebie i innych. Narodziłam się, Luno. Dziękuję 🙂

Łucja:   Luno, obserwuję ciebie od dawana, w końcu przyszłam do ciebie na sesje. W tym, co robisz jest niesamowita empatia i miłość. Twoje metody są po to, żeby jak najszybciej zakończyć czyjeś cierpienie. Ty robisz wszystko, żeby jak najszybciej doprowadzić do dobra. Pracujesz jak tajfun, który nie niszczy, a jak najszybciej uzdrawia. Doświadczyłam tego i dziękuję sobie, że się zdecydowałam.

Michał:   Idąc na mapping do Ciebie miałem nadzieję, że to coś pomoże i będzie mi chociaż trochę lepiej, ale nie spodziewałem się takich efektów. W najśmielszych snach nie spodziewałem się, że to, co zrobisz tak mnie odmieni. Że po jednej sesji będę się czuł tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Czuję się jakbym zrzucił 20 kilo. Jakbym był lekki, bez wszystkich obciążeń całego życia. Na Mappingu powychodziły rzeczy, których nie pamiętałem, o których nigdy nie myślałem. Które nigdy nie wyszły na żadnej z terapii. Których bym w życiu nie wymyślił, że są przyczyną moich trudności. Po jednej sesji jestem innym człowiekiem. Nie liczyłem na to, że chociaż w części mogę się tak czuć. Nawet nie wyobrażałem sobie, że to jest możliwe. Robisz magię i cuda.

Grzegorz:   Zmieniasz ludzi z kamieni w motyle. To, czego u Ciebie doświadczyłem to operacja na otwartym sercu wykonana przez mega specjalistę. Wyleczyłaś  moje wszystkie rany. Zaszyłaś wszystkie dziury po kulach armatnich. Uzdrowiłaś moje życiowe pole bitwy. Wyciągnęłaś mnie spod wody i zerwałaś kamień u szyi. Wyciągnęłaś mnie na brzeg. Wszystko jedną sesją Mappingu.

Sylwia:   W poszukiwaniu pomocy w mojej seksualności przeczołgałam się przez różnych terapeutów, seksuologów, coachów, tantrę zachodnią i po raz pierwszy u Ciebie poczułam się nie oceniana. Nawet podprogowo, współczująco, niewidzialnie, ale wyczuwalnie, jak wcześniej bywało. U Ciebie poczułam, że jestem po raz pierwszy w życiu w sytuacji, w której NA PRAWDĘ nikt mnie nie ocenia i że moja seksualność na prawdę jest dobra i święta. Czułam się zrozumiana i przyjęłam siebie.  Dziękuję całym sercem.

Dorota:   Masz zdolność robienia bezpiecznie tego co jest trudne. Z tobą można wejść we wszystko i było dużo łatwiej niż się spodziewałam. Poruszyłam w sobie rzeczy których bałam się poczuć od lat a przy tobie dałam radę i byłam spokojna. Twoja odwaga i pewność mi się udzieliła i pomogła bardzo.

Joanna:   Luno, jesteś uzdrowicielką z powołania i serca. Robisz niesamowicie trudną, ważną i potrzebną pracę. Musisz bardzo kochać ludzi, żeby tak głęboko pomagać. Dziękuję z miłością

Marta:   Luno jesteś fantastycznym psychologiem. Dziękuję za wszelką pomoc i pokierowanie mną w mappingu bo miałaś niesamowite wyczucie tego co się ze mną i we mnie działo. Było tak, jak mówiłaś, że mogę dzień po czuć się smutna i słaba i tak było a potem nastąpił zwrot i uwolnienie jakby moje ciało chciało już iść do przodu. Poczułam pierwszy raz w życiu pewność, że mogę decydować o sobie sama i że nie muszę nikogo pytać ani czekać na pozwolenie bo pierwszy raz w życiu poczułam że jestem dla siebie ważna i to jest najważniejsze i reszta nie ma znaczenia bo ja w końcu muszę być dla siebie ważna. Zobaczyłam że nie stawiam granic, że mieszkam z nie szanującą mnie rodziną i na to sama pozwalam. Wcześniej nigdy tego nie widziałam a mapping zdjął mi z oczu zasłony. Dziękuję bo nie wiedziałam że tak to zadziała ale w domu zrobiło się inaczej. Ja stałam się inna i domownicy też na to zareagowali nie krzykiem i złością a poszli za tym spokojnie i intuicyjnie. To dopiero jedna sesja, chcę odbyć jeszcze tyle ile potrzeba i przyglądać się jak to zmienia moje życie.

Marek:   Luno dziękuję za to co dla mnie zrobiłaś, za wspaniały czas sesji z Tobą i za przepiękną świątynię w której uznałem siebie i cały mój bagaż seksualnej przemocy z dzieciństwa.  Dziękuję, że ani razu nie traktowałaś mnie jako ofiary przemocy. Dziękuję że pomogłaś mi wziąć to na klatę, wypłakać i unieść w gotowości jako część mnie samego. Dziś już umiem o tym spokojnie mówić. Umiem patrzeć  na rodziców – oprawców i zarządzić moją z nimi relacją. Umiem powiedzieć nie, stop i dość, gdy zaczynają znów manipulować i wymuszać wszystko dla siebie. Dziękuję że dzieliłaś się swoim osobistym doświadczeniem i zrozumieniem. Umiesz pracować z ludźmi krzywdzonymi w dzieciństwie i polecam Ciebie każdemu, kto chce zrobić w sobie z tym porządek.

Agnieszka:    U Luny na mappingu pożegnałam moje poronione dzieci… po 20 latach, dopiero u Luny…. Dziękuję kochana!

Luiza:   Luno, oddałaś mi moje ciało, które wyrzuciłam z siebie na lata. Dziękuję

Barbara:   Przyszłam do Luny na Mapping bo chciałam pomóc sobie w bólu w seksie, a na jej stronie wyczytałam, że to pomoże. Od zawsze, od kiedy pamiętam, bolało mnie przy każdej próbie penetracji i wewnętrznego i zewnętrznego dotyku. Bez względu na to, jak delikatny dla mnie był mój ukochany maż i ja sama dla siebie. Więc robiliśmy to rzadko, a ja zagryzałam zęby w seksie i cierpiałam. Nasze życie seksualne cierpiało, nasza miłość cierpiała i emocjonalna bliskość, w której ja unikałam seksu, choć bardzo go chciałam doświadczać w czułości i prawdziwej chęci. I wtedy, któregoś dnia znalazłam Lunę w sieci i powiedziałam sobie „raz kozie śmierć! Idę do niej, niech robi co chce, ma to się wreszcie skończyć! I umówiłam się na spotkanie.
Świątynia ujęła mnie ciszą i prywatnością, by za chwilę wprawić w zdumienie ogromem i aranżacją przestrzeni (jestem projektantką wnętrz i ocena przestrzeni to moje zawodowe zboczenie). Świątynia Luny jest wysoka, złota, industrialna i jednocześnie wschodnio miękka. Taka przestrzeń, w której się wszystko mieści i każdy się mieści ze swoimi potrzebami i spektrum tego, po co przychodzi. Miejsce z którego się nie chce wychodzić.
Zaprosiła mnie do wielkiej, złotej sali do masaży i pracy z ciałem. Chwilę porozmawiałyśmy, aż osadziłam się w sobie. Rozmawiałyśmy o miłości, o ciele, o bólu w seksie, o próbach radzenia sobie z tym. Potem nauczyłam się oddychać, by dobrze współpracować w mappingu, by umieć przepuścić emocje i skontaktować się ze swoją podświadomością. Luna mi wszystko wytłumaczyła, pomogła i przeprowadziła przez cały proces. Była ze mną we wszystkim, co w sobie znajdywałam z całej swojej przeszłości. We wszystkim, co z siebie wykrzyczałam, wypłakałam i wyklęłam soczyście kurwiąc. Cały czas mi pomagała, emocjonalnie trzymała i prowadziła, a ja sama chciałam iść dalej. Do końca swoich możliwości, by w końcu móc poczuć przyjemność i radość w seksie z ukochanym mężczyzną.
I stało się. Po trzeciej sesji ból zniknął. Tak po prostu, sam, nagle podczas sesji. Ustąpił i przestał istnieć w mojej głowie i w moim ciele. Jakby mi się coś w środku odblokowało, uwolniło i zrestartowało. Poczułam się lekka i …. tak, lekka, to jest najlepsze słowo. Cała lekka, w ciele, w głowie, w środku i w sobie. Wróciłam do domu nie wierząc i jeszcze potem przez jakiś czas ostrożnie podchodziłam do seksu w obawie, że ból wróci. Ale nie wrócił! I teraz kocham się z mężem spokojnie, uważnie i jakby od nowa. Celebrujemy to moje nowe czucie w takim świętym połączeniu i zachwycie. On się nie spieszy i pokazuje mi moje ciało a ja, po latach bólu, uczę się bezpiecznej bliskości, dotyku i ukojenia.

Monika:   Luno, po Twoim mappingu w końcu zaszłam w ciążę!

Andrzej:   Luno, dziękuję w imieniu swoim i mojej Małgorzaty. Była u Ciebie na mappingu i po tej sesji stało się dla mnie coś niespodziewanego. Wnętrze Jej łona zrobiło się miękkie, ciepłe, czułe. I ja nigdy w życiu nie czułem się tak w Niej, jak teraz. Jest mi cudownie i Jej jest cudownie ze mną. Po sesji z tobą pierwszy raz miała orgazm i na prawdę chciała mieć mnie w sobie. I nie chciała żebym wychodził.  Przeżywała wszystko tak jak jeszcze nigdy w życiu a ja nie mogłem się na Nią napatrzeć i nacieszyć.
Kochamy się dużo częściej, w zasadzie mamy ochotę być ze sobą non stop. I nasz seks stał się czuły, ciepły, kochający. Tak zawsze chcieliśmy się kochać. I w końcu to mamy.
Jeżeli po swoich sesjach takie czucie dajesz wszystkim ludziom to robisz coś nie do pisania. Jesteś cudem i skarbem i masz bezcenny dar.

Julka:   Boże!!!!!!!!!!! Gdybym wiedziała, że tak będę czuła rozkosz i mojego mężczyznę, to bym przyszła do Ciebie na mapping pięć lat temu! Ja całe życie myślałam że mam miękko w swojej yoni! Jesteś BOSKA!!!

Marysia:   Chciałam Ci bardzo, bardzo podziękować za całą sesję, czuję się o wiele lżej, jakbym zostawiła u Ciebie mega ciężką walizę :). Bardziej czuję swój brzuch, miednicę i nogi, jest lekko i spokojnie, cudowne uczucie! A do tego zniknęło mi 5 lat udręki z twarzy, nie spodziewałam się takiego bonusu 🙂  Dziekuje Kochana, z ogromną wdzięcznością za to co robisz <3  Miłej niedzieli, do zobaczenia na kolejnej sesji. Ściskam!

Weronika:   Robię rzeczy, które chciałam zrobić, a które wydawały się, przez ścianę lęku, tylko trochę poza zasięgiem ręki. No więc sięgnęłam. Lęk nie zniknął, ale przestał być ścianą. Dziękuję.

Anna:   Z Luną przepracowałam coś z czym od lat borykałam się na różnych terapiach. Ze śmiercią moich dzieci. Przyszłam w desperacji, bo nikt nigdzie nie mógł mi pomóc przepracować bólu, żalu, gniewu, żałoby. Z Luną zajęło to 3 sesje masaży z mapingiem. Byłam gotowa i oddałam się w jej ręce. Powiedziałam: rób co chcesz, ja wierze, że mi pomożesz. Podczas sesji krzyczałam i płakałam z bólu wewnętrznego i psychicznego. Emocji i głęboko zakopanych uczuć z których nie zadawałam sobie sprawy. Krzyczałam i śmiałam się na przemian, gdy na chwilę dawała mi odpocząć. Unosiłam się na fali tego co czułam i pod bardzo ścisłym kierunkiem Luny uwalniałam się ze wszystkiego. Z bólu, traum, nieprzespanych nocy, zniszczonego małżeństwa i życia. Po każdej sesji część mnie wracała budząc się do życia. Do całościowego zdrowia. Po całej terapii odżyłam i wróciłam do życia. Do równowagi i sprawczości. Potem do pełno wymiarowej pracy. Ponownie pokochałam swój dom i nawiązałam kontakt z mężem, którego kocham, a od którego odsunęłam się po stracie dzieci. A w końcu poszłam na grób i pierwszy raz nie płakałam. Zaniosłam im kwiaty i wizytówkę Luny, żeby wiedziały kto nam pomógł. Nie wiem jak opisać to co Luna robi dla ludzi. Nie wiem jak podziękować więc dziękuję tak. W imieniu swoim, Kuby, Andżeliki i męża Adama. Namaste. P.S. Teraz mąż chodzi na sesje 🙂

Justyna i Dawid:   Bardzo, bardzo tak!!! Dziękujemy za puszczenie lęków = powrót do miłości. Żona puściła bycie ofiarą. Ja strach przed byciem mężczyzną.

Adam:   Podczas sesji przestałem się bać o moją rodzinę, o to czy zapewnie dobrobyt i wszystko czego potrzebują. Strach znikł. Przestałem się bać ze jestem za słaby by zapewnić bezpieczeństwo.

Monika:   Umówiłam się na sesję mappingu bo nie czułam ciała. Nie czułam siebie ani w seksie, ani w dotyku. Dawno temu wyparłam czucie, bo żyłam w trudnym związku i było gorzej i gorzej. Maż mnie zdradzał. Zaczął, jak tylko urodziłam pierwsze dziecko, bo już dla niego miałam złe ciało. Poniżał mnie i nie szanował, a ja nie miałam siły żeby od niego odejść. I tak trwałam w bólu, rozpaczy, niekochana i niegodna. A tylko chciałam miłości,  żeby mnie ktoś kochał. Tak minęło 20 lat beznadziejnego małżeństwa. I w końcu się rozwiodłam i przyszłam do Luny, żeby pomóc sobie. Bo nadal bym chciała, żeby mnie ktoś pokochał. I żebym ja pokochała siebie.
W masażu poczułam swoją moc. Dawno wypartą i zakopaną głęboko pod ziemię. Nieznaną od lat i obcą, a jednak moją. Na początku nic nie czułam, jakbym była martwa. Ale potem, podczas dalszego procesu zaczęłam czuć siebie. Najpierw był strach, że coś czuję w ciele i w emocjach. Nieznajomy strach, że teraz juz się stało, że jest i coś muszę. Ale wtedy Luna powiedziała mi miękko i ciepło, że nic nie muszę poczuć, że możemy to przerwać i nie wchodzić w to dziś. Że nie ma żadnego problemu i może mi zrobić, zamiast mappingu, masaż tantryczny. Ze zdziwieniem poczułam, że jestem zawiedziona. Że już, już cos się zaczęło dziać, a tu mogę odpuścić. Odejść z tego i nie mieć. I wtedy poczułam moc, że chcę. Że chcę doświadczyć, że chcę zobaczyć moje ja, moją zablokowaną przeszłość i zahamowania. Że nie chcę z tym wrócić do domu! NIE CHCĘ! I powiedziałam: NIE CHCĘ Z TYM WRÓCIĆ DO DOMU! NIE CHCĘ JUŻ TEGO W SOBIE NOSIĆ! Chcę to zostawić tu, u ciebie już. Rob ten, kurwa mapping i niech to już że mnie wyjdzie. Bo chcę być już wolna i móc żyć. I poszło we wspomnienia z dzieciństwa, w młodość i doświadczenia nie chcianych seksualnych inicjacji. Poprzypominałam sobie wiele z tego, co udawałam, że się nie wydarzyło. Puściłam wspomnienia z małżeństwa, z rozdarcia i niemocy. Puściłam żal do męża i do siebie, że na tyle pozwoliłam. Puściłam złość na siebie za wszystkie poniżenia, jakich się dopuścił i na jakie mu dałam miejsce. Płynęło to wszystko jak jakaś rzeka we mnie. Uwolniona tama i blokada, która w końcu została zwolniona.
Poznałam siebie jakby od nowa, uwolniona od wspomnień naszej wspólnej relacji. Jakbym dała mu odejść.
Potem poczułam swoje ciało. Jakoś tak stało się jasne i przejrzyste. Jakby świeciło od środka i na powrót stało się moje. Mną. To było niezwykłe. A na koniec Luna mnie przytuliła i była ze mnie dumna. i ja też byłam z siebie dumna. A z całej sesji wyszłam bardzo szczęśliwa.

Olaf:   Bardzo dziekuję Luna za spotkanie i seans mappingu, twoje wsparcie pomoc i czułość. Nie mam słów żeby opisać co odczuwam. W sercu i duszy mam lekki smutek jak by część mnie zniknęła gdzieś. Chciałem powiedzieć że jesteś cudowna. Dziękuję dziękuję!

Daga:   Przyszłam do Luny na mapping uzdrowić molestowanie seksualne w dzieciństwie. Wreszcie dać sobie z tym radę, bo już chodziłam na różne terapie i myślałam, że jest to już załatwione, ale znów okazało się, że nie. Więc tak, zdecydowałam się na sesję bo już chciałam być od tego wolna. Nie wiedziałam jak będzie i trochę się bałam, ale najpierw usiadłyśmy porozmawiać. O tym, czym jest seksualna przemoc, jak ja sama to definiuję i dość ogólnie czego doświadczałam. Potem Luna zapytała jak ja się czuję i czy będziemy tu pracować z przemocą nazwaną wprost, czy z nadużywaniem. Czy z molestowaniem, czy z nazwaniem wprost – gwałtem. Rozmawiałyśmy bardzo spokojnie i byłam tym zdziwiona bo dałam radę sama podjąć decyzje jak chce o tym mówić. Luna bardzo uspokajała mnie sobą, nie wiem jak to opisać ale jest bardzo uspokajająca osobą. Rozmawiała o przemocy seksualnej spokojnie, nawet nie poważnie, jak moi poprzedni terapeuci, ale właśnie spokojnie. Opowiadała też o sobie i swoim domu i pomagało mi że wiedziałam, że mnie rozumie. Potem dała mi czas żebym sama zadecydowała, kiedy będę gotowa. Wtedy nauczyła mnie jak mam być w mappingu, jak oddychać, jak pracować z emocjami. Wytłumaczyła mi całą moją rolę i swoją w tym i opowiedziała jak wszystko będzie przebiegać, i poczułam się jeszcze bardziej bezpiecznie. Najpierw dostałam cudowny masaż, a potem jak powiedziałam że chcę zaczęłyśmy uwalniać emocje. Nie wiedziałam że mam ich tyle. Tak głęboko zakopane we mnie. Wspomnienia których nie pamiętałam świadomie i odczucia które zdusiłam w sobie na lata. Wszystko poszło ze mnie jakbym odkręciła kurek z przeszłością. Przepuszczałam przez ciało rodziców, braci, sytuacje i zdarzenia. Łzy ból i rozpacz w poczuciu że nie zasłużyłam na to wszystko a Luna mnie trzymała żebym dała radę i nie była sama. Pomagała mi w każdym momencie a ja czułam jak moje ciało odpuszcza każdą kolejną rzecz. Jak robi się miękkie i ciepłe, jak z każdą uwolnioną rzeczą robi mi się lżej. Po pierwszym puszczeniu byłam bardzo zdziwiona bo rzeczywiście poczułam to w ciele, a potem już poszło samo. Puszczałam, oddychałam, przychodziły kolejne wspomnienia i znów je puszczałam prowadzona przez spokojny głos Luny która powtarzała: Dasz radę, maleńka, puszczaj, opowiadaj mi wszystko i puszczaj… oddychaj… jeszcze puszczaj… co tu jeszcze nosisz… opowiadaj mi wszystko i puszczaj… i głęboki wdech i puszczaj skurwiela! Nie potrzebujesz go w ciele! Puszczaj ukochana…. i głęboko, przez całe ciało… I tak aż do końca, aż wszystko wypłynęło i nagle poczułam że już. Że już nic nie ma. I że to już nie wróci. Że jestem wolna w środku. Że to już wszystko na dziś i jestem lekka. Jakby to wszystko wyszło z mojego ciała i z głowy. Ze wspomnień, z wewnętrznego ciężaru i z całej mnie. Usiadłam i nie mogłam uwierzyć w to co czułam. Oglądałam swoje ręce i całe swoje ciało jakbym miała je nowe. Nigdy nie dotykanie na siłę i nie gwałcone. Nigdy tak się nie czułam, jakbym pozbyła się kamienia u szyi który zawsze był. Jakbym miała nowe ciało, nowy umysł i wielką wolność w sobie. Niesamowite uczucie było długo po sesji, czułam się nowo narodzona, na powrót oddana życiu. Luno, dziękuję.

Anita:   Do Luny, przyszłam z polecenia, bo szukałam kogoś, kto mi bezpiecznie pomoże w trudnych rzeczach z domu i z dzieciństwa. A o niej słyszałam z kilku żródeł i wszyscy mówili: idź do Luny, bo ona wie co robi i cię nie skrzywdzi. Z czym byś nie miała pracować, ona ci pomoże i będziesz bezpieczna. Więc poszłam i na prawdę tak było. Te kilka sesji mappingu były dla mnie przełomowe. Dały mi więcej niż długa psychoterapia. Spotkałam się z sobą, z matką i rodziną. Z młodością i wychowaniem i z tym, w co uwierzyłam, a co było dla mnie przez lata niszczące. Podczas sesji w końcu zobaczyłam wszystko bez różowych okularów takie, jakie było na prawdę. Bardzo jasno, klarownie i nareszcie bez udawania że jest inaczej. Bez oszukiwania się, z jest miłość, tam, gdzie jej nie było. Oddałam się w ręce Luny i to była bardzo dobra decyzja bo obdarzyłam ją bezwarunkowym zaufaniem. I dzięki temu dałam je też sobie, że mogę wejść we wszystko bezpiecznie. I po sesjach poczułam się wolna, z każdą kolejną bardziej swobodna i uwolniona w ciele i czuciu. Teraz, już pól roku po spotkaniach idę w moim życiu bez obciążenia domowego. Poznałam nowych ludzi, stworzyłam związek, i czuję się radosna i kochana. I wdzięczna że jest ktoś kto tak pracuje by dawać innym uwolnienie. Polecam ciebie z całego serducha.

Kasia:   Hej… Stało się tak po naszym pierwszym mappingu że… Wow, trudno mi to opisać, ale… Stało się po prostu wszystko, o czym marzyłam:) Nie dość że wróciło mi libido to jeszcze niczego, niczego się już nie wstydzę. No, co mogę Ci powiedzieć. Dziękuję! I odkładam kasę na drugi, bo czuję, że moja praca z Tobą jeszcze się nie zakończyła 🙂 To tak, chciałam się podzielić. Wszystkim opowiadam jaka jesteś BOSKA 🙂 Mam ochotę cię za to wszystko wyściskać a potem tańczyć nago i śpiewać 🙂 nigdy nie czułam się tak dobrze! Jesteś naprawdę darem od Bogów dla tego świata!

Katarzyna:   Jadąc do Luny czułam w środku gorąco i ciężko było mi oddychać. Kiedy weszłam do środka chciałam ją przytulić. Luna na wstępie pokazała mi jak stawia się granice, których ja nie potrafiłam stawiać. Skoro ja przekraczam cudze granice to cóż się dziwić, że ludzie przekraczają moje.
Podczas rozmowy na początku byłam zła na Lunę, ponieważ burzyła wszystko co jak myślałam było „pracą z sobą”.
Do Luny przychodzi się po prawdę. Nie ma ubijania piany, która z czasem opada, jest KONKRET.
Każde pytanie Luny, było dla mnie zaskoczeniem. Nie potrafiłam na nie odpowiedzieć, a przecież myślałam, że wszystko wiem że wszystko „przepracowałam”.
Nagle wszystko zburzone i okazuje się, że nic o sobie nie wiem pomimo czterech lat ciężkiej pracy i wydaniu pieniędzy na metody, które nie zmieniły nic w moim życiu, tylko pogarszały mój stan i nadal siedziałam w bagnie po uszy.
Podczas mappingu puszczałam wszystkie swoje traumy, a Luna była przy mnie i wspierała mnie w każdym ciężkim dla mnie momencie. Od napięcia po ból całego ciała do lekkości i szczęścia po każdym puszczeniu tego co głęboko schowałam  w łonie.
Mówiła „puszczaj, on nie zasługuje by tu być”. Płakałam, moje ciało się trzęsło, drętwiały mi dłonie, stopy, byłam spięta. W chwili puszczenia czułam lekkość i szczęście całą sobą dosłownie, w każdym zakamarku mojego ciała.
Kiedy  puszczałam wszystko  odzyskiwałam swoje skarby. Mądrość, godność, odwagę, pasje, szacunek, pewność siebie,  miłość dosłownie wszystko co schowałam. Na koniec sesji powiedziałam
Luna ja nie mam nic w głowie jest tylko światło i czuję się taka lekka. I obie zaczęłyśmy się głośno śmiać.
Przychodząc do Luny czułam się nikim nie akceptowałam swojego ciała ,które sama stworzyłam. Wyszłam od Luny z miłością do siebie w całości taka jaka jestem ❤. W hotelu czekał na mnie mąż i to była najpiękniejsza noc w życiu pełna miłości, rozkoszy i pierwszy orgazm w życiu, którego nigdy wcześniej nie przeżyłam.
Jestem wdzięczna, że poznałam Lunę. Jest mądrą, ciepłą, wspaniałą, piękną kobietą z potężnym darem, która rozumie wszystko. Mąż, który nie wierzył, że Luna mi pomoże szybko zmienił zdanie i za dwa tygodnie również skorzysta z pomocy Luny ?. Jestem przekonana, że popłyniemy w rozkoszy i nie będzie musiał się kontrolować bo nie na tym to wszystko polega. Dziękuję Luno z całego serca za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Jesteś pierwszą osobą, która dała mi tak dużo wsparcia i zrozumienia. Dzięki Tobie urodziłam się na nowo. Moje nowe życie to moje świadome decyzje. To ja je tworzę i to ja podejmuję decyzje, które są dla mnie najlepsze tu i teraz ❤

Viola:   Luno, masz potężny dar do ludzi. Przyszłam do Ciebie po moją prawdę i dostałam Siebie. Po twoim mappingu po raz pierwszy w życiu poczułam się sobą. Jakbym nigdy wcześniej nie żyła i nie czuła siebie. Czuję się cala, ciepła, rozedrgana, radosna, spokojna, miękka, lekka, ciężka, kochająca, wdzięczna, czuła, kobieca, piękna, wolna, uwolniona, odczarowana, obudzona… i to wszystko na raz! Chodzę, śmieję się i uśmiecham do ludzi i jestem szczęśliwa. Zmieniłam się cała i czuję to. Jestem inna nawet czuję że się poruszam inaczej. Kocham się inaczej, chyba po raz pierwszy w życiu jestem świadoma i całkowicie obecna w sobie, w ciele. Jestem w euforii, radości i jednocześnie błogim spokoju w poczuciu, że wszystko we mnie jest dobrze i dobre. Oddałam Ci moje „złe” skarby i jednocześnie oddałam te części siebie w Twoje dobre ręce.

Paweł:   Jeżeli chcesz iść na bardzo dobrą i szybką psychoterapię przez ciało to idź do Luny. Ale idź tylko wtedy, gdy chcesz swojej prawdy i na prawdę przepracować siebie, a nie uciekać, kłamać Jej i ściemniać. Jak zaczniesz Jej udawać i oszukiwać, to Cię rozjedzie w trzech pytaniach i poczujesz się jak mały, niekumaty debil.
Ja na pierwszej sesji próbowałem kozaczyć. No bo co mi powie kolejna terapeutka, przecież i tak mnie nie zna wiec tu się pochwalę, tam się pochwalę co to ja już nie przepracowałem i jak już fajnie możemy iść do przodu.
I tu się pomyliłem bo Luna mnie przejrzała w pierwszym zdaniu.
Udałem chojraka na jakich to ja już terapiach byłem i znów się przewróciłem o własne nogi. Bo zamiast oczekiwanej aprobaty Ona całkiem wprost straciła do mnie zainteresowanie. Odpuściła mnie i powiedziała: Ok, pracuj tu jak chcesz, mi nie zależy na Twoim efekcie, bo to Ty wnosisz siebie na sesję więc ile zrobisz, tyle Twoje.
Zbaraniałem a potem, już po sesji pomyślałem co się stało, co ja zrobiłem, co ja wniosłem na tą sesję i co straciłem swoim zachowaniem i co zyskałem i postanowiłem, że wrócę do Niej, ale już na poważnie. Pracować i tym razem nie dać dupy. I tak zrobiłem , zapisałem się na Mapping i dziś jestem sam sobie wdzięczny za odwagę. Bo przyznałem się że ściemniałem na początku a ona powiedziała że wie i docenia i jest dumna ze mnie, że znalazłem odwagę to powiedzieć.
Na sesjach puściłem swoje traumy. Okazało się, że mam bagaż o którym nie wiedziałem, a właściwie którego nie widziałem, ale przeczuwałem i czułem całe życie i nie wiedziałem co to jest. Puściłem wszystkie obciążenia z dzieciństwa i domu. Wygrzebałem się z gówna rodziców i w końcu mogę powiedzieć z radością: Nie mam i nigdy nie miałem rodziców. Jestem sam i w końcu w pełni odpowiedzialny a siebie. A oni to po prostu biologicznie spokrewnieni ludzie. I nic z nimi nie muszę i w końcu jestem szczęśliwy. Potem wyprostowałem relacje w domu i zakończyłem i zrezygnowałem z innych niekończących się terapii i „rozwoju”, które nie dawały efektu ale się oszukiwałem. Zobaczyłem i zrozumiałem jak bardzo udawałem przed sobą że to coś pomaga, bo przecież chodzę. Już nie muszę. Już dostałem siebie.

Asia:   Do Luny jechałam z wielką nadzieją i oczekiwaniami  jak będzie, co mi zmieni w życiu i co zrobi. Z taką ekscytacją, ale też i obawą o spotkanie z Luną a właściwie ze sobą, bo już kilka dni przed terminem spotkania czułam w ciele napięcie, trochę strachu, mieszaninę oczekiwania i procesów które już się samoistnie zaczynały. Chciałam bardzo, tak bardzo bardzo puścić traumy z domu i tak bardzo miałam nadzieję że to się uda.
Pierwszy kontakt Luna – surowość, ale taka dobra. Potem mądrość i zrozumienie jakby w Niej mieściło się wszystko. Poczułam się w zaopiekowaniu jak z kimś starszym – wyższym, bezpiecznym. I się oddałam. Zechciałam oddać Jej wszystko z siebie i to powiedziałam. W mappingu każe Jej pytanie było jak katharsis. Brama i ocean czucia i zrozumienia. Trzy godziny były kosmicznym procesem w którym puściłam wszystko. Tak dużo jakbym otworzyła wodospad i on się wylał w całości. Wszystko ze mnie poszło jak rzeka. Gdy usiadłam już na koniec poczułam się że żyję. Od nowa, po raz pierwszy sama w sobie dla siebie. I zaczęłyśmy się śmiać obie nago. Minęło pół roku i ten stan nie mija. Umocnił się i się we mnie rozrasta.

Katarzyna:   Luno jak ja mam Tobie dziękować? Da się jeszcze bardziej i bardziej tak bardzo bardzo mocno? Da się! Całym sercem! Całym ciałem! Całą sobą! Czuję potężną wdzięczność ❤ Po naszej sesji na drugi dzień odrzuciło mnie od mięsa. Następnie  nerwica natręctw odeszła w niepamięć. Zmagałam się z nią od dzieciństwa. Depresja, z którą walczyłam 12 lat opuściła mnie w zamian pozostawiła po sobie uśmiech, pozytywne podejście do spraw, z którymi sobie nie radziłam. Pustkę wypełniła miłością jakiej nigdy do siebie nie czułam. Codziennie wstaję radosna z chęcią do wszystkiego w tym także sex, który przez 17 lat mógłby dla mnie nie istnieć. Fantazje, których wcześniej się wstydziłam teraz realizuje. Jestem obserwatorem wszystkiego co dzieje się wokół mnie. Widzę, słyszę, mówię, czuję jak nigdy wcześniej. Odpowiadam na każde pytanie bez wahania tak samo jak na zarzuty wobec mnie. Nie czuję żalu, złości, nienawiści, nie narzucam swojego zdania. Czuję wewnętrzny spokój ,którego brakowało mi od dzieciństwa. Nie wracam do przeszłości TO JUŻ BYŁO. Żyje każdą sekundą TU I TERAZ. W głowie nie mam natłoku myśli. Nie zastanawiam się co będę robić.  Syn ( 17 lat), z którym  nie potrafiłam się porozumieć po trzech dniach od sesji sam przyszedł i mówił o swoich problemach. Poczułam ogromne szczęście i tyle zrozumienia niż kiedykolwiek w życiu. Dosłownie wszyscy widzą moją zmianę. Mówią ” Kaśka coś się w Tobie zmieniło” ,a ja odpowiadam WIEM W KOŃCU JESTEM SOBĄ. Jestem głodna, bardzo głodna potężnie głodna wiedzy. Czytam książki, których wcześniej nie czytałam, ponieważ nie mogłam się skoncentrować i odrzucałam je ze złością. Teraz czytam i nie przeszkadza mi, że gra telewizor, że pies szczeka, że dzieci są głośno.Tak bardzo jestem wdzięczna, że mogłam Ciebie poznać. Dziękuję Luno❤❤❤❤❤❤

Grzegorz:   Nie jestem dobry w pisaniu opinii i raczej nie lubię tego robić, jednak czasami są wyjątki od tego. Lunę znałem/kojarzyłem z imprez w Warszawie, śledziłem jej stronę i profil na FB od dłuższego czasu. W końcu poczytałem nieco dokładniej o mappingu i stwierdziłem, że pójdę, może mi to pomoże z moimi problemami – epizod depresyjny, bolesne rozstanie oraz inne rodzinne problemy. Kontakt najpierw przez FB – czasami łatwiej jest komuś napisać coś niż rozmawiać – jeżeli jesteś taką osobą polecam – napisałem co mnie boli, dostałem odpowiedzi i wyjątkowo szybko udało sie znaleźć wolny termin. Na miejscu byłem przed czasem, miałem pewne obawy idąc tam – w sensie jak zareaguje moja psychika na to co ma sie stać. Rozmowa, tłumaczenie co i jak i pytanie czy idziemy dalej – oczywiście że tak. Nie będę oryginalny pisząc, że Luna była ze mną cały czas. Wiedziała dokładnie gdzie i co robić, a ciało samo mówiło za mnie co je boli. Po skończonej sesji było mi lżej na duszy i ciele – stan sie utrzymuje do dzisiaj. Czy żałuję? Jedynie tylko tego, że tak późno sie na to zdecydowałem. Teraz namawiam znajomych na taką sesję – wychodzi to lepiej niż sesje u psychologów (bez umniejszania komukolwiek). Dziękuję.

Bronisława:   Ustawiłaś mi widzenie mojej kobiecości i mojej wewnętrznej roli wobec mnie samej. Mojej seksualności w której wyparłam siebie na lata. Teraz widzę jak bardzo siebie skrzywdziłam i zaniedbałam. W imię bezpieczeństwa i konformizmu. W imię komfortu sprzedałam siebie za dom, za związek, który miał mi dać dobrostan, a dał chujostan. Sprzedałam swoją seksualność, swoje szczęśliwe życie seksualne za iluzję małżeńskiej bliskości. Widzę jak daleko w tym zaszłam. Trudno będzie wrócić, nie wiem, czy wogle sie zdecyduję, ale dziękuję, że mi to pokazałaś. Że mogę żyć w chujostanie, ale już nie w kłamstwie wobec siebie.

Krystyna:    U Luny jest bardzo bezpiecznie. W łatwy sposób można zrobić to co gdzie indziej było by nie do przejścia. Przepracowywanie u niej bardzo trudnych rzeczy jest łatwe. Nie wiem jakie inne słowo na to znaleźć, bo na maping jechałam pełna nerwów, obaw, strachu i dojechałam przerażona że mam wejść i chciałam uciec. Taka przerażona zadzwoniłam do drzwi i powiedziałam że wejdę ale mam ochotę stąd uciec a Luna bardzo spokojnie powiedziała że mogę uciec. Nic mi nie kazała, tylko miała w sobie spokój i zrozumienie mnie. Zostałam i zrobiłam rzeczy niemożliwe dla mnie.  Luna mi cały czas pomaga. Bardzo dziękuję!

Milena:    Do Luny idzie się po prawdę. Po to, żeby usłyszeć wszystko, czego boimy sie powiedzieć sobie sami. Żeby wyrazić wprost to, co w sobie przeczuwamy od dawna. Żeby poczuć siebie na prawdę. Żeby już nie uciec od siebie, stanąć twarzą w twarz z sobą i być w tym. Zabrać to do domu i zacząć żyć. Luna pomaga. Daje odwagę, mówi to co musi być usłyszane, co musi być powiedziane i w końcu uświadomione. Daje siłę żeby to przejść i zrobić. Daje wsparcie i motywuje do dalszych kroków. Daje czułość i bardzo bezpieczną atmosferę. Daje pewność że to co trudne może się stać i być łatwiejsze, niż obawy i oczekiwania.

Dominik:   Dlaczego jeżdżę do Luny 400 km? Bo jest najlepsza. Bo nikt nie patrzy na świat tak, jak ona, nie myśli tak, jak ona, nie zadaje takich pytań jak ona. Nikt tak nie trafia w punkt, nie uczy takich metod i tak skutecznie nie pomaga. Nie znam drugiego człowieka, który ma taką wewnętrzną siłę, determinację, skuteczność i spokój. I nie wywyższa się, tylko używa ich w dobrym celu.

Karol:   Nauczyłaś mnie słuchać siebie. Ja myślałem, że już umiem, bo już zauważałem odczucia w ciele, a wszędzie mówili, że to jest rozmowa z ciałem. Ty pokazałaś mi zupełnie inne słuchanie siebie. Zrobię wszystko, żeby tego nie zgubić.

Marzena:   WYPCHNĘŁAŚ PISKLĘ Z GNIAZDA
– Pewnie jestem ciężkim przypadkiem… pewnie nie przyjemnie ci się pracuje ze mną…
– Nie jesteś przypadkiem, jesteś człowiekiem, który bardzo siebie krzywdzi.
– Żałujesz mnie?
– Nie.
Ten dialog, to część mojej sesji. Luno, zabrałaś mnie do swojego świata, na chwilę, ale ta chwila wystarczyła, bym wróciła inna. Myślałam, że idąc do ciebie będę u ciebie zaopiekowana, w rozumieniu tradycyjnej terapii, a ty dałaś mi coś absolutnie innego. Dałaś mi wolność. Potraktowałaś mnie jak dorosłego, zdrowego człowieka, a nie kogoś, kto potrzebuje wsparcia. Nie osobę do terapii, prowadzenia, pomocy, pochylenia się nad jej trudnym losem. Pokazałaś mi, że sama robię sobie z dupy problem tam, gdzie go nie ma. I zrobiłaś to z wielką miłością. Dałaś mi wybór i siłę. Pokazałaś mi mnie inną: dorosłą, mądrą, sprawczą, kompetentną, inteligentną, zdecydowaną, wiedzącą, słuchającą, czującą, adekwatną do samodzielnego życia. Była w tym stanowczość, przed którą musiałam stanąć, ale była w tym też wielka troska i miłość. Dobroć, ale nie litość. Zrozumienie, ale nie współczucie. Byłaś w tym matką, która wypycha dojrzałe pisklę z gniazda i zrobiłaś tym to, czego nie zrobili moi rodzice. Dzięki temu jestem dziś sobą, gotowa do samodzielnego dbania o siebie, a nie pacjentką kolejnej, wspierającej terapii. Dziękuję. Będę cię mocno i ciepło wspominać.

Mateusz:   Luna widzi i wie, co robi. Ta jakość nie ma ceny. To, co robi, jest bezcenne. To, jak pracuje, jest bezcenne. Nie mieści się w słowach. Ja zazwyczaj nie piszę pochwał, ani recenzji, ale tu chcę i muszę. I mogę napisać, że to najlepsza psychoemocjonalna terapia przez ciało, jaką spotkałem i że Luna to terapeuta z powołania, ale to nie będzie prawda, tylko dużo za mało. Psychologów z powołania już widziałem, pomogli, ale nie umieli domknąć tematu. Pracę z uwalnianiem emocji też i to, że pomagało tylko na chwilę też. To, co Luna robi to jest zupełnie coś innego. Praca Luną jest poza jakimikolwiek schematami, poza jakimikolwiek ramami. Poza jakąkolwiek konwencją. Tu nie chodzi o tantrę na warsztacikach, ani o spuszczenie emocji z krzyża. To jest praca dla człowieka, a nie pod żaden schemat. To jest praca, żeby człowiek już do niej nie wrócił, bo nie będzie miał po co. Żeby już nie musiał iść na żadne inne terapie i pomoce. To jest praca, która robi całościowy konkret i uzdrawia kompletnie. Tak pracują tylko ci, którzy rzeczywiście chcą pomóc, bo nie boją się „stracić” klienta, jak ozdrowieje.
Jestem szczęśliwy. Zobaczyłem, poczułem, zrozumiałem i to, co dostałem i zrobiłem już się nie cofnie. Już nie zniknie z czasem. Jest i pracuje we mnie i będzie pracować. Przepracowałem wszystko, co było do puszczenia i zmiany. Więcej, niż się spodziewałem i w inną stronę, niż się spodziewałem, ale efekty przerosły moje oczekiwania. Powiem tylko tyle, do tej pory szukałem w zupełnie innym miejscu, niż było trzeba. Tu wszystko domknąłem. Dziękuje, niech cie bogowie prowadzą.

Dominika:    Obserwuję cię od dawna, to jak pracujesz i jak żyjesz jest niezwykłe, bo to, co robisz jest autentyczne i to nie jest internetowy wizerunek ani marketingowa wydmuszka. I w końcu postanowiłam przyjechać i uczyć sie do ciebie twoich metod. Bo chciałam zmienić swoje życie i szukałam czegoś, co będzie na prawdę silne i skuteczne. Twoje metody mi pomogły. To, czego mnie uczyłaś, jak przebiegały nasze spotkania zostanie ze mną na długo. Nadal wprowadzam wszystko w życie i mam coraz większą jasność, lekkość i opanowanie siebie. Taką niezależność i wewnętrzną wolność. Mówiłaś, że to jest proste i rzeczywiście jest, tylko wymaga skupienia i uwagi. Ale chcę, robię, uczę się i działa! Dziękuję ci z całego serca!

Martyna:   Kochana, robisz cuda, bez naszego bagażu nikt by nie mógł poczuć swojego bogactwa, a Ty pokazujesz jak można tego użyć dla swojej MOCY. Spotkanie z Tobą jest niezapomniane i tak uwalniająca, że trudne do opisania. Ogromna moją wdzięczność dla Ciebie.

Paulina:   Warszawskie osiedle. Niepozorne drzwi koło klatki schodowej, jak do składu na narzędzia dla pracowników miejskiej zieleni. Kupa liści po drzwiami, żadnej tabliczki. Spodziewasz się małej komórki, jakiejś prowizorki, „świątyni”, jakich wiele. Albo sali warsztatowej z przenośnym „ołtarzem” na środku. Albo gabinetu w domu, pomiędzy kuchnią i kiblem, bo wiesz,  tak taniej.
Tymczasem jednak pukasz, po chwili Luna otwiera i nagle wchodzisz do ŚWIĄTYNI. Do wielkiej, przestronnej, cichej, pięknej, złotej Świątyni. A jak już zostawiasz buty, kurtkę i dochodzisz do wielkiej sali to z każdym krokiem dziwisz się coraz bardziej. A potem zapiera ci dech w piersiach. Jak tu pięknie! To jedno, co możesz z siebie wydusić, bo stoisz i patrzysz z zachwytem na kompletnie dopracowaną, wysoką, złotą przestrzeń. Wielką salę, w której energia wibruje i tańczy. W której jest cicho i duchowo czysto, chociaż też wiesz, że działo się tu bardzo, bardzo wiele. I od razu wiesz, że to jest TO miejsce, ten czas i ta praca. Że chciałaś tu być od dawna, że powinnaś być tu już dawno, bo serce wie, że wróciło do domu. I jeszcze czujesz, że każdy powinien tu przyjść, przynajmniej raz w życiu, na duchowe i mentalne oczyszczenie. I od razu wiesz, że chcesz tu zrobić wszystkie swoje trudne i łatwe rzeczy. Zostawić wszystko i zacząć od nowa.
A potem jeszcze szybka myśl: Kim jest kobieta, która coś takiego stworzyła? Ile to zajęło? Jak długo to robi, że czujesz się tak, jak w innym świecie. W przedwiecznej, złotej magii, gdy tantra była powszechna, a świat był jeszcze tylko dobrym i ciepłym miejscem.

Zuzanna:   Luno, nauczyłaś mnie kochać, współczuć, współodczuwać i się nie podkładać.

Urszula:    Pamiętam jak przyszłam do Ciebie pierwszy raz i naszą rozmowę, dałaś kopa do myślenia, dziś sądzę że to ten kop zaprowadził mnie tu gdzie jestem DZIĘKUJĘ.

Adam:   Luno, Twoja reputacja i wartość idą daleko przed Tobą. Taką jakość wypracowuje się latami. W środowisku rozwojowo uzdrowieńczym masz opinię osoby o niepodważalnym zaufaniu i gwarancji najwyższej jakości swojej pracy. I to prawda, bo to u Ciebie znalazłem.
Minął rok, a ja nadal jestem wdzięczny, że z Toba pracowałem. Pomogłaś mi ruszyć do przodu wszystko, z czym miałem problem od bardzo wielu lat. I pomimo różnej pracy nad sobą i szukania pomocy nie umiałem pójść dalej. Pokazałaś mi jak uruchomić moje wewnętrzne zasoby i osobiste predyspozycje i skierować je w realną wartość. Pomogłaś mi docenić siebie i uporać się z trudnym związkiem i uwikłaniem w emocjonalnie destrukcyjną partnerkę. Jesteś fantastycznym psychologiem i to, co mówiłaś się stało.  Twoje metody dane mi w tym zadziałały, że dałem radę wyjść na prostą.
Pomogłaś mi naprawić zagubioną samowartość i męskość.
I wreszcie nauczyłaś mnie poczucia mojej mocy, żebym miał w życiu kompas własnej wartości. Nauczyłaś mnie kierować się moim dobrem w życiu. I wszystko, czego mnie nauczyłaś działa.
Twoich metod i technik przez ciało używam na co dzień. Stały się moją nieodłączną pomocą w wybieraniu w życiu tego, co finalnie dla wszystkich najlepsze.

Wiktoria:   W Indiach mówią, że Kaulicka Tantra to magia. Ja przyszłam do Luny z ciemnością w duszy, a wyszłam z jasnością w sercu. Przyszłam z rzeczami, których nie potrafiłam rozwiązać przez lata, a wyszłam klarowana i spokojna.  Przyszłam do jej świątyni z niepokojem, a wyszłam z zupełnie nowym spojrzeniem. Przyszłam stojąc przed ścianą, a do domu zaniosłam radość.

Mira:   Ja muszę o tym napisać: Nigdy w życiu z nikim nie pracowałam tak, jak z Tobą. Wciąż jestem pod wielkim wrażeniem, bo 3 godzinna sesja wywróciła mój świat do góry nogami. Jednym zdaniem uzdrowiłaś moją kobiecość. Jednym zdaniem uzdrowiłaś moją cielesność i zmieniłaś we mnie wszystko, co uznawałam jako problem. Twojego podejścia i myślenia powinni uczyć w szkołach od najmłodszych lat. Na sesji z Tobą czułam się spokojna, kochana pomimo że była to bardzo mocna praca, to byłam bezpieczna. Teraz cały czas po czuję się dobrze. Chyba po raz pierwszy w życiu niczego od siebie nie wymagam i w końcu chcę swoje ciało. I kobiecość jaką mi dałaś. I jestem ciekawa siebie.

Łukasz:   Dość długo nie dawałem feedbacku, ale to co się wydarzyło bardzo mnie poruszyło. Już tam wiedziałem i czułem, że wróciłem do siebie. Tak bardzo byłem nieobecny w swoim życiu…Teraz jestem. Musiało się to „ułożyć” we mnie, tak jakby nowe Ja się urządzało. „Tu powieszę kwiatek, tu zdejmę firanki…” Pierwsze dwa dni byłem nasterowany, wszystko widziałem inaczej i przyszedł słabszy dzień, ale to właśnie on mi pokazał, jak wiele się zmieniło. Potrafię w końcu rozmawiać z sobą, znaleźć prawdę i od niej nie uciekać. Dlatego ten słabszy dzień, okazał się po prostu testem przeszłości. Czuję się silny, żywy. Wcześniej wegetowałem, poddałem się samemu sobie. Mówiłem o tym, że zmarł we mnie jakiś starzec i rzeczywiście tak jest. To wszystko jest bardzo trudne, ale jednocześnie po 4 latach tkwienia w błędnym kole udało mi się z niego wyjść. Bardzo Ci dziękuję. Na pewno jeszcze się zobaczymy, potrzebuję tylko, czasu na zobaczenie, co mi przyniesie życie. Nie gonię już za niczym, jestem z sobą. Ściskam.

Arek:   Mocne to było! Cieszę się że przyszedłem do Ciebie! Jestem spokojny, pewny, pewny siebie. Odnalazłem siebie w Twojej podróży. W życiu bym się nie spodziewał, że takie rzeczy w sobie znajdę! Prawdę mówiłaś, że 3 metry dadzą mi wolność. Dziękuję za prowadzenie całego procesu, bez tego jak to zrobiłaś by się nie udało. Wrócę po dalej, tylko niech to się we mnie ułoży!

Tomek:   Przy miłych i delikatnych terapiach, w których są 2 kroki do przodu i jeden do tyłu, w których nie wchodzi się za głęboko i omija wiele tematów, to, jak pracujesz daje do myślenia jak powinna wyglądać skuteczność procesu zmiany. Przyszedłem słaby, zagubiony w sobie. Teraz mam jasność, pewność i cel. Wiem gdzie i po co idę jako mężczyzna. Twoje metody działają, z ćwiczeń korzystam na co dzień. Obrazowość Twojego przekazu została we mnie i pracuje. Idę do przodu i dziękuję!

Krzysiek:   Luna na swoich sesjach jedzie po bandzie i wbija w fotel. Proces zmiany jest natychmiastowy i trwały. Więc jak chcecie super psychologa w pracy przez ciało to idżcie do Luny. To terapeutka, która nie boi się pracować z ludźmi. Dociska, kieruje, wzmacnia i prowadzi. Konsekwentnie, nawet chwilami „brutalnie” ale jednocześnie bardzo bezpiecznie. Jest w tym ogromna miłość. Nie wiem jakiego innego określenia użyć, ale po jej sesji jestem zachwycony i szczęśliwy!

Kinga:   Bałam się sesji u Ciebie, bo chyba wyobrażałam sobie coś strasznie mocnego i trudnego. A teraz żałuję, że wcześniej nie przyszłam bo było to dokładnie to, czego potrzebowałam! Mocno i cudownie mnie poprowadziłaś. I Twoje przytulenie na koniec rozbroiło mnie całkiem! Dziękuję że jesteś bo jesteś mrocznym słoneczkiem!

Aneta:   Jak ja tego strasznie potrzebowałam! Żeby ktoś mnie potrząsnął i rozłożył na części i wszystko pokazał! Jak ja to w sobie wypierałam. Bosze ile lat ja to sobie robiłam! Jak ja siebie nie kochałam, a ciągle wszystkim mówiłam o miłości! Bosze, Luna, dziękuję że jesteś i tak pracujesz! Ja w końcu jestem sobą, ciałem, miłością i w końcu to jest prawdziwe! Po tylu latach przeróżnych terapii, które na chwilę działały, a potem wszystko wracało od nowa. Ja w końcu mam siebie. ile ja czasu zmarnowałam! Przepraszam siebie, przepraszam moje ciało za wszystko, co mówiłam, przepraszam! Przepraszam! Ja już zawsze chcę być dla siebie dobra!

Jarek:   Ja zazwyczaj nie piszę recenzji ani  podziękowań, ale tutaj trzeba i warto. Talent, pasja i miłość. To są trzy słowa, jakimi mogę opisać moją sesję u Luny. Jechałem i właściwie nie wiedziałem na co. Z prywatnymi problemami, których nie potrafiłem objąć i rozwiązać. Z wieloletnim uwikłaniem w sobie i w relacjach. Ten chaos przywiozłem na sesję z nadzieją, że Luna mi w tym pomoże. I pomogła. Chwilę posłuchała, a potem zaproponowała rozwiązanie. Nago przed sobą. Ja czytałem wcześniej na jej stronie, że pracuje z nagością i trochę brałem pod uwagę, że tak może być, ale to, co zaproponowała było inne, niż się spodziewałem. Postawiła mnie przed lustrem i poprowadziła proces mojej zmiany. Trochę się bałem, trochę było mi głupio, ale zaraz się okazało, że to tylko moja wyobraźnia. Bo to, jak czułem się bezpiecznie było kluczowe. Doprowadziłem siebie do siebie. Zobaczyłem całego siebie w rzeczach nieprzewidzianych. Doszedłem do wszystkiego, czego nie wiedziałem i znalazłem wszystkie potrzebne rozwiązania. Wyszedłem z jej świątyni jako inny człowiek. Mocny, pewny, pełny. Sesja wciąż we mnie pracuje. Ułożyłem wszystkie swoje sprawy, dopiąłem pogubione kawałki. Odżyłem.

Adam:   TANTRA, BIZNES I 3 MILIONY. Nauczyłaś mnie negocjować ze mną samym i ułożyć się w sobie. Zrozumiałem że najpierw jestem ja, a potem inni. Nauczyłaś mnie zarządzić moim zespołem. Zobaczyć wiedzę i potencjał ludzi, których zatrudniam, a których nie doceniałem. Wziąłem odpowiedzialność za siebie, swoich ludzi i naszą pracę. Ogarnąłem się i wróciłem na pozycję lidera i szefa. Z powrotem do planowania, mocnych celów i wyprowadziłem firmę na prostą. Nauczyłaś mnie negocjować w biznesie i dzięki temu już nie podkładam się w imię jednostronnej lojalności. Nauczyłem się stawiać na swoim i podpisałem kontrakt na 3 miliony i nasze innowacyjne rozwiązania. Potrzebowałem żeby ktoś mi pokazał kim jestem, bo się zgubiłem. Dziękuję, dobra jesteś!

Hania:   Luno, jestem Ci bardzo wdzięczna za tę wszystkie zmiany, którzy się odbyły w Moim życiu dzięki spotkaniu z Tobą ??✨ Ja dziękowałam tak już wiele razy w myślach, a teraz Mi przyszło do głowy, że chcę Ci powiedzieć osobiście, z całego serca? Teraz przypominam Nasze rozmowy i śmieję się trochę ze Swoich głupot i lęków? Ty pokazałaś inną stronę rzeczywistości, gdzie każdy jest na tyle silny, na ile tylko sam zechce. Dziękuję Ci bardzo bardzo bardzo i tulę mocno mocno mocno ??

Kuba:   U Ciebie każda seksualność jest naturalna i czysta. Przyszedłem z obawami, wyszedłem z nadzieją i radością. Przyszedłem z niepewnością i zagubieniem, a wyszedłem z wiarą w siebie. Wreszcie przyszedłem z nienormatywnymi pragnieniami uległości i z niezgodą na stereotypy, a wyszedłem z poukładaną głową i w końcu, po raz pierwszy w życiu z jasnością, czego pragnę, kim jestem i jak to zrobić, by mieć szczęśliwe życie seksualne. Ty nie oceniasz niczego w człowieku. To jest piękne i wyzwalające. To, co stworzyliśmy na sesji działa. Moja identyfikacja seksualna pomaga mi w komunikacji, w granicach i łatwości w poszukiwaniu partnerki. Nawiguję sobą i wiem, w jakim kierunku idę. Dziękuję, dzięki Tobie wierzę w siebie i czuję się seksualnie wartościowy, ważny, bezpieczny i normalny.

Ewelina:   3 godzinna Konsultacja u Luną dała mi więcej, niż kilkadziesiąt sesji u psychologa. Dostałam materiały z sesji, jasny kierunek dalszej drogi, narzędzia do dalszej realizacji i widzialny horyzont zmiany. Luna pokazała mi moja tragiczną sytuację w związku z nowej perspektywy. Kompletnie niespodziewanej. Z ofiary oszustwa i zdrady, w ciągu kilku chwil stałam się Decyzyjną Królową. Odzyskałam moc i po raz pierwszy poczułam że coś mogę! Wyprostowałam się i nałożyłam koronę.

Paweł:   Jesteś moim nauczycielem i mistrzynią. Inną, iż wszyscy poprzedni nauczyciele, których miałem. Pracując z nimi zawsze myślałem – chcę być taki, jak oni! A u Ciebie dorosłem i tego myślenia już nie mam. Nie chcę być taki, jak Ty. Chcę u Ciebie uczyć się być sobą.

Bartek:   3 godziny z Luną zmieniły moje życie. A pozostałe sesje pozwoliły iść do przodu.
To były najbardziej zaskakujące trzy godziny w moim życiu. Przyszedłem w problemie tego, jaki jestem, a wyszedłem z radością z tego, jaki jestem. Cud, miód i bajka! To, co się we mnie kłóciło znalazło swoje miejsce. Zrozumiałem siebie. Zobaczyłem siebie i pokochałem siebie. Zmieniłem swoje życie w relacjach z ludźmi. Zmieniłem swoje podejście do ludzi. Zrozumiałem co chcę dostawać i otrzymywać. Pokochałem swoją seksualność. Znalazłem na czym ma polegać mój biznes, by był w zgodzie ze mną. Ruszyłem do przodu we wszystkim, co stało w miejscu. Dziękuję. Tak dobrze nie czułem się ostatnie 10 lat.

Karolina:   Luna, to czego doświadczam po spotkaniu z Tobą to większe czucie siebie, oparcie i zaufanie w sobie samej – to ciekawe, nowe uczucie dla mnie 🙂 mocodajne, pozwalające mi śmielej, odważniej i w poczuciu dorosłości wyjść do świata.. Nasza sesja, to o czym rozmawiałyśmy, to co mi się układało w głowie…. przez Twój dotyk i wspólny oddech teraz gości w każdej komórce mego ciała. Zauważam i czuję to wzrastanie. I chcę, decyduję by to pielęgnować i siebie wzmacniać każdego dnia ❤ To piękna sprawa kiedy świadomość wyraźnie zamieszkuje we mnie. Okazuje się, że ją mam i czuję. Przyjęcie przez Ciebie, taką jaką jestem, w ogromnym poczuciu spokoju i akceptacji – pozwoliło mi przyjąć siebie taką jaką jestem. Tak się to układa we mnie na ten moment. Dziękuję i z radością czekam na kolejną sesję.

Mateusz:   Na masaż do Luny poszedłem po swoją męskość. Żeby odbudować, albo zbudować swoje połączenie z Lingamem i usłyszeć serce. Miało to być jedno razowe spotkanie, a przerodziło się w 3 miesięczny cykl sesji. I okazało się być moją największa podróżą w seksualność, męskość i ciało. Na tych sesjach usłyszałem siebie. Poczułem w sobie mężczyznę. Pożegnałem nieporadnego chłopca. Uniosłem w sobie bachora. Spotkałem predatora. Ukochałem cielesność i nauczyłem się słuchać i cenić siebie. W ciągu tych 12 sesji dojrzałem do męskości. Nauczyłem się patrzeć sercem, słuchać umysłu i podążać za seksualna mocą. Stałem się mężczyzną o jakim zawsze marzyłem. Luna pokazała mi mój męski świat. To Kobieta, która rozumie Mężczyzn. Była moim odbiciem i lustrem, pochodnią w ciemności, liną nad przepaścią i wspaniałą przewodniczką  w tej podróży.

Paulina:   To co Luna robi dla ludzi to jest coś, co jest bardzo unikalne i bardzo potrzebne. Pomaga wyjść z ciemności i wejść w jasność. Daje moc i pokazuje drogę. To jest nauczyciel z powołania i z serca. Tak osadzony w sobie, że daje stabilność, oparcie i pewność. Człowiek z duszą i ciałem, który swoim cieniem rozjaśnia mrok. Tu juz dawno nie ma „nauczycielki”, „kobiety” i jakichkolwiek żeńskich końcówek. Tu jest Człowiek, Tantryczny Kaulicki Demon, który sam swoją siłą przeszedł przez swoje uzdrowienie. Tak świadomego i zintegrowanego w sobie człowieka nie spotkałam jeszcze nigdy.

Katarzyna:   Jedna sesja z Luną to kilkadziesiąt sesji typowej psychoterapii. To, co Luna robi, działa i pomaga. Polecam z wdzięcznością.

Monika:   Luno, przyszłam do ciebie z polecenia, bo tobie nie można wcisnąć kitu. A ja chciałam kogoś, kto mi pomoże ruszyć do przodu i pomoże w tym nie upaść. Masz zdolność inicjowania w ludziach mocy do tego, by ruszyć dalej. A ja już bardzo chciałam ruszyć do przodu i pójść za miłością. Pomogłaś mi ruszyć małżeństwo po latach stagnacji. Zobaczyć mnie w tym związku i odnaleźć drogę do domu. Do światła. Pomogłaś mi wybrać miłość, zrozumieć co to znaczy kochać a nie się poświęcać.

Marcin:   Luna, kopnęłaś mnie na rozpęd. Ja przez póltora roku byłem wściekły na ciebie, bo na sesji wywoływałaś emocje, że do ciebie wrócę, że nadal będę ofiarą byłej żony i fałszywych przyjaciół wokół. Byłem wściekły na ciebie. A potem, jak od ciebie wyszedłem, to się zawziąłem, że dam radę i że do ciebie nie wrócę. Udowodnię, że się pomyliłaś. I dopiero teraz rozumiem, co mi dałaś, co zrobiłaś. Popchnęłaś mnie w kierunku zmiany, bo ja sam bym nie miał dość determinacji. A ty wyciągnęłaś ze mnie ambicję i wolę walki. Myślałem, że walczę z tobą a teraz widzę, że walczyłem o siebie. I wygrałem. Teraz widzę ile dla mnie zrobiłaś. Mam nowe życie i nowe relacje z ludźmi. Dziękuję.

Mariusz:   Gdy kobieta staje się drogowskazem do męskości, dzieje się magia. Gdyby ktoś, jeszcze 2 lata temu powiedział mi, że będę u kobiety na zajęciach z penetracji, to bym jebnął śmiechem. Że będę rozmawiał nago o ruchaniu, kochaniu się i mojej relacji z kobietami, nie uwierzył bym. Wyśmiał bym, postukał się w czoło i kazał spadać. Gdybym usłyszał, że będę uczył się przyjmowania siebie samego, swojej seksualności, ciała i energii seksualnej nie w kontekście erotycznym, to bym nie uwierzył. Bym nie zrozumiał o czym mowa.
A jednak się stało. Życie mi pokazało, że albo zmienię kierunek, albo rozbiję się o kolejną ścianę. I podjąłem decyzję, a moja potrzeba rozwoju zaprowadziła mnie do Luny i postawiła przed wyborem: albo nauczę się prawdziwego siebie i pokocham, albo będę miał to, co mam i ani kroku dalej.
Na początku było ciężko, bo Luna ( w przenośni) postawiła mnie pod ścianą i zabroniła się bronić. Zabroniła mi walczyć. Od tej pory miałem przestać walczyć z czymkolwiek i w zamian przyjmować. Zamienić opór na wdzięczność. Bo nowa droga wymaga nowych działań.
Luna to jest kobieta penetrująca i predator w pozytywnym sensie. Prowadzi zajęcia jasno i bardzo prosto. Wlazła mi w głowę, wyrzuciła śmieci, wywróciła mój świat do góry nogami a potem pomogła ułożyć go na nowo. Nauczyła mnie penetrować świat przyjmująco, z nowej perspektywy. Zamienić problem na ekscytację. Możliwości na radość, a poczucie braku i niedoskonałości na docenienie i zachwyt. Jej ćwiczenia i wszystko, co robiłem trafiało w punkt i prowadziło prosto do celu. Nauczyło mnie eksplorować i przyjmować świat, ludzi i siebie jako wszechobecną, kobiecą seksualność. To niewiarygodne przekierowanie perspektywy dało mi moc, lekkość i wewnętrzny spokój. Znalazłem w sobie męskość, która się zachwyca, a nie walczy.

Dariusz:   Luna …jest fascynująca , nie spotkałem człowieka tak kochającego …i odważnego.

Adam:    Luno, jesteś jaka jesteś, jesteś kim jesteś i właśnie dzięki temu praca z Tobą jest niezwykłym doświadczeniem. Bo jesteś do bólu prawdziwa. W niewiarygodnie odważny i fascynujący sposób pokazujesz siebie we wszystkich swoich barwach i w swojej mocy i w swoich słabościach. Zaskakujesz tym, że nie robisz z siebie ideału, a mimo to wciąż jesteś duchową mistrzynią. Dajesz moc i odwagę i niesiesz światło w tym co robisz. Wciągasz ludzi do góry, będąc na szczycie wciągasz innych do siebie, na ich własne szczyty. Uczysz poznawania swoich możliwości a nie naprawiania siebie. Darzę Cię ogromnym szacunkiem za to jaka jesteś i za to, jak pracujesz. Nie boisz się wchodzić w najgłębszą ciemność i pomagasz poruszać się w niej bezpiecznie. I nie załatwiasz własnej prywaty kosztem sesji i ludzi.

Ada:    Do Luny przyjechałam z daleka bo mieszkam na końcu Polski. Nie wiedziałam jak będzie tymczasem było bardzo lużno i relaksująco. Jak już weszłam do świątyni to już się niczego nie bałam. Była tam niesamowita energia. Luna tworzy atmosferę wielkiego bezpieczeństwa. To było pierwsze co poczułam. Zaufanie do niej. Powiedziałam jej wszystko czego nie powiedziałam nikomu innemu nigdy i zostałam zrozumiana i przyjęta naturalnie. Było to trudne i łatwe bo trudne dla tego że osobiste a łatwe bo u Luny wszystko jest łatwiejsze. Bardzo się cieszę że przyjechałam i bardzo dziękuję!

Łukasz:    Luno, to jak pracujesz, to jak pomagasz ludziom jest niezwykłe. To co robisz dla ludzi wymyka się słowom. Wchodzisz w najgłębsze obszary ludzkiej duszy i się nie wahasz. Nie boisz się tak głęboko dotykać. W ludzkim – nie ludzkim człowieczeństwie jesteś latarnią by żyć świadomie zgodnie ze sobą. Dziękuję że mnie przyjęłaś i że mogłem dotknąć tej mocy życia, jaką emanujesz. To nie jest Twoja praca, to jesteś Ty. Chciał bym mieć choć część Twojej odwagi do życia i mocy.

Patrycja:   Pierwszą przyczyną do przyjścia na sesję było to, że nie lubię swojego ciała, bo jestem bardzo gruba. Usiadłyśmy, a Luna zapytała, czy może zadać mi kilka pytań, oczywiście się zgodziłam. Zapytała, czy na coś choruję, cukrzyca / hormony etc. Powiedziałam, że nie. Potem zapytała czy nie lubię swojego ciała, czy kształtu ciała. Z zaskoczeniem poczułam różnicę i odpowiedziałam, że kształtu. Potem zapytała, czy dużo i co jem, w tym na noc. Odpowiedziałam, że w zasadzie tylko torty, ciastka i wszelkie słodycze. Spokojnie wysłuchała i zapytała, czy mieszkam, lub często przebywam z kimś, kto mnie do tego zmusza fizycznie lub psychicznie – stoi nade mną i grozi przemocą, na siłę karmi, szantażuje emocjonalnie bym jadła, przynosi mi z cukierni i karmi mnie „z miłości”, lub odmawia miłości gdy nie zjem, lub tuczy mnie mówiąc, że taka będę piękniejsza. Zaskoczona zamilkłam, bo nie spodziewałam się takich spokojnych i rzeczowych pytań, (spodziewałam się raczej standardowej pogadanki o braku miłości i zajadaniu emocji), a potem przyznałam, że nic takiego się nie dzieje. Nikt mnie nie zmusza, nie karmi na siłę, nie tuczy, ani nie szantażuje. Więc…. to ja sama się karmię. Sama stworzyłam swój kształt. Sama maltretuję swoje ciało. Sama to sobie robię, na własne życzenie. Ja idę do lodówki, a nie moje ciało. Ja. JA SAMA SOBIE. Rozpłakałam się i tu zaczęła się nasza podróż w nieznane. We mnie samą, w moją dorosłość, a właściwie w jej brak, choć już teraz jest trochę bardziej. Podróż mojego wyboru, by wziąć odpowiedzialność za to, co sobie robię, jakie decyzje wobec siebie podejmuję i jakie nawyki w sobie wspieram. Podróż w moje potrzeby i powołanie. Luna pomaga mi odzyskać moją odpowiedzialność za siebie i ustanowić mi moje nowe zasady kontaktu z moim ciałem, moją duszą i tym, co dla siebie wybieram.

Robert:   Cześć Luna, byłem u Ciebie w lipcu w zeszłym roku. Taki gość z Poznania co mu powiedziałaś po 10 minutach że powinien sobie znaleźć inną kobietę. No wiec w sierpniu mieliśmy rozwód. Bardzo pokojowy, 15 min jedna rozprawa. W sprawie dzieci super się dogadaliśmy. Jest opieka naprzemienna co tydzień. A ja się mega dogaduje ze sobą. Znowu jestem zadowolony z życia. Dziękuję Luna.

Halina:   Luna dziękuję. Obudziłam się. To była terapia wstrząsowa. Ja pogubiłam wszystko w sobie i to w jaki sposób mi wszystko pokazałaś, było potrzebne. Układam wszystko od nowa.

Maria:   Skończyłam u Luny cykl Bogini. Wypłakałam swoje życie. Opłakałam wszystkie zranienia, pogodziłam się z przeszłością i pożegnałam niezgodę na siebie. W ciele znalazłam spokój. W duszy pogodzenie. Od Luny dostałam rzeczy które zawsze były potrzebne w danym momencie. Światło i nową nadzieję na lepsze. Masaże które nauczyły mnie znowu ufać w ludzi i w intymne relacje.

Robert:   Osobowość Luny wyrywa z ram dotychczasowego myślenia o tym, co wolno, co jest słuszne i jak żyć. Co można w życiu mieć i osiągnąć. Jej świątynia pokazuje jak mało mamy odwagi żyć po swojemu. Luny dotyk zachwyca. Jest to bardzo potężne doznanie wielkiej czułości i opieki wymieszane z oddaniem się i nieuchronnością. Jej obecność na sesjach wyraża spektrum jej podejścia do całego procesu. Od przeogromnej empatii i ciepła do lodowatego zimna i dobierania wszystkiego kiedy było konieczne. Od czułości i zrozumienia do pozostawienia samemu sobie. Dostałem przestrzeń na opiekę i podjęcie własnych decyzji. Ćwiczenia i zadania do domu były zawsze potrzebne i dobrze dobrane, dawały mi możliwość tworzenia nowych rozwiązań i możliwości. Przez ten rok wspólnej pracy miałem okazję wejść w siebie bardzo i skonfrontować się ze sobą jako mężczyzna i samiec.

Karolina:   Lunę znałam z fb i już dawno chciałam przyjść na coś, nie wiedziałam na co, ale czułam, że mi pomoże. Bo pracuje tak, żeby pomóc, a nie pomagać i w nieskończoność ciągnąć proces. To ciekawe rozróżnienie, bo w pracy z Luną bardziej ważne było JAK, a nie DLACZEGO. Do przyczyn możemy docierać i utknąć w nich jak w buforze i skafandrze empatycznej egzaltacji, ale to odpowiedzi na pytania CZEGO CHCĘ i JAK CHCĘ TO ZROBIĆ nadały sens całemu procesowi. Bo Luna poprowadziła mnie w moje własne decyzje i rozwiązania.
Na sesjach nauczyłam się czuć swoje ciało i go słuchać. Metodami i praktykami które dały mi jasność w słuchaniu i utworzeniu relacji z ciałem i seksualnością. Nauczyłam się kontaktu ze sobą i tego, by nie wymagać, a siebie wspierać. Nauczyłam się swoich osobistych potrzeb, wynajdywania ich i rozpoznawania pod moimi codziennymi zachowaniami i nawykami. Nauczyłam się wyrażać te potrzeby przed samą sobą i widzieć jak je egzekwuje od siebie i innych w różnych życiowych sytuacjach. Nauczyłam się widzieć, czy siebie w tym wspieram, czy niszczę. Nauczyłam się widzieć siebie przez pryzmat swojej wartościowej osobowości, a nie problemu. Nauczyłam się kochać swoje ciało i szanować siebie, swoją kobiecość i swoją odrębność. Nauczyłam się tego jak ufać sobie i swojemu ciału, dotykowi i jak słuchać intuicji. Jak wzmacniać siebie w delikatności i czułości. Przestałam siebie zmieniać i wymagać od siebie zmiany, a zaczęłam siebie szanować i doceniać w tym, co dla mnie najlepsze.

Piotr:   U Luny każdy znajdzie to, czego potrzebuje, bo ona pracuje poza schematami. Wszystko dostosowuje do aktualnej chwili, osoby i potrzeb. Wszystkie praktyki, wszystkie masaże są dostosowane na bieżąco. Nic nie jest schematyczne i „dla wszystkich”. Luna do każdej osoby podchodzi jak do czystej karty. Nie ocenia, nie neguje. Obserwuje i słucha i bardzo szybko wyciąga wnioski. To, co terapeuci znależli u mnie przez lata, ona znalazła w 20 minut rozmowy, wliczając w to wejście a potem stworzyła plan na to, czego oni nie zauważyli i nie rozwinęli. Jej wnioski są jasne i czyste. Widzi i umie z tego korzystać. Potrafi prowadzić i daje nadzieję.

Joanna:   Może ten okres przedświąteczny też mnie tak refleksyjnie nastraja, ale zastanawiam się nad tym, co się zmieniło przez te pół roku. Nie mogę przestać się dziwić temu, że zrobiłam postęp w sprawach, których nie potrafiłam „ruszyć” przez 20-30 lat, mimo intensywnego studiowania psychologicznej literatury i pracy z różnymi psychologami (choć byli pomocni, zwłaszcza ostatni). Powiedziałaś, że niektórzy boją się takich zmian, bo obawiają się, że staną się jakimiś zupełnie innymi ludźmi. Ja się tego nie boję. Patrzę na ten proces raczej jak na „obieranie cebuli” – zrzucanie kolejnych warstw tego, co nie jest naprawdę mną. Powiedziałam Ci kiedyś, że kluczowym słowem w moim życiu jest prawda i dążenie do niej. Miałam wtedy na myśli przede wszystkim ścieżkę duchową, ale tak widzę również pracę nad sobą – jest to dążenie do prawdy o sobie i stawanie się tym, kim naprawdę jestem, cokolwiek miałoby to znaczyć.  Mimo że jestem już „panią w średnim wieku” 😉 dopiero teraz, dzięki pracy z Tobą, zaczynam czuć kim jestem, bardziej niż kiedykolwiek w swoim życiu, czuję, że zaczynam naprawdę żyć swoim, a nie cudzym życiem. Mam wrażenie, że gdy żyje się w prawdzie, wyzwala się jakaś ogromna wewnętrzna energia, rzeczy stają się łatwiejsze, a każdy dzień przynosi nowe sytuacje, które pozwalają realizować tę nowo odkrytą prawdę o sobie.
Skończyłyśmy pierwszy cykl zajęć i jestem pewna, że przede mną jeszcze dużo do odkrycia. Na zajęciach jakoś nie było okazji żeby powiedzieć po prostu „dziękuję” za to, co robisz. Czy w ogóle można tak po prostu podziękować za pomoc w odzyskaniu swojego życia??…Luno, dziękuję Ci za  wszystko.

Aldona:  Ukochałam Siebie i swoje Ciało. W końcu, po 40 latach życia w próżni. Zaczynam nowe życie.

Iwona:   Świetna terapeutka i psycholog. Potrafi ruszyć, popchnąć do zmiany i docisnąć. Konsekwentna i stanowcza i wie co robi. Pokazuje inną stronę patrzenia na siebie, na świat, na ludzi i pokazuje inne scenariusze relacji możliwych do zaadoptowania we własnym życiu. Daje konkretne ćwiczenia i zadania które robione muszą przynieść efekty. Bardzo mi pomogła, przestałam żyć dla innych i być ofiarą wykorzystywaną przez innych. Nauczyłam się zadbać o siebie i odmawiać bez poczucia winy. Polecam dla osób które na prawdę chcą pracować i się zmienić, a nie chodzić bez efektu na kolejne terapie.

Iwonka:     Z wielką niecierpliwością czekałam na spotkanie z Luną. Jednocześnie trochę się bałam przyjść do tak charyzmatycznej i silnej kobiety, ale w końcu potrzeba i ciekawość zwyciężyły. I ku mojej ogromnej uldze okazało się, że spotkałam osobę bardzo mi bliską. Poczułam się wysłuchana, zauważona, doceniona. Tak jakby wszystko znikło a została tylko nasza obecność i pełne skupienie uwagi Luny na mnie. Poczułam się ważna i piękna. A potem na masażu poczułam się na prawdę kompletna, jedyna i pełna. Siebie, ciała, mojej kobiecej miękkości. To doświadczenie pozwoliło mi zmienić stosunek do samej siebie i zapisać się na cykl Księżycowej Bogini. Teraz pracuję na otwartym kontaktem ze sobą, nad prawdziwym ukochaniem siebie i nad pełną zgodnością na to jaka jestem. W sferze psycho emocjonalnej i w sferze stawiania granic. I jestem coraz bardziej szczęśliwa! Dziękuję Luna, z każdą sesją tak wiele się zmienia!

Marta:   Luna to mądra doradczyni. Prowadzi ludzi mądrze, psychologicznie i jednocześnie poza „obowiązującymi” barierami myślowymi. Nauczycielka która myśli niestandardowo i potrafi pokierować w szukaniu rozwiązań. Trafia w punkt. Prezentuje inną stronę duchowości, inną niż ogół rozwojowego środowiska. Nie stara się być poprawna i dobra. Wyrzuca z duchowych mrzonek i duchowych odlotów. Jej duchowość jest mocna, konkretna. Bardzo racjonalna i trafiająca w sedno. To osoba która bardzo dobrze wie co robi, świadomie służąc innym – świadomie włada sobą. Dziękuję, praca z Nią była niezwykłym przeżyciem!

Malwina:   Z Luną pracuję już ponad rok. To jest coś zupełnie innego, niż wszystkie terapie jakie poznałam i najlepsza na jakiej byłam. W zasadzie jedyna która działa. Poleciła mi ją koleżanka. Powiedziała, jak nic nie pomaga idż do Luny i zobacz tam. Poszłam z ciekawości co innego może zrobić kolejna terapeutka. Luna robi coś co na początku nie mieściło mi się w głowie. Byłam zafascynowana i w szoku, bo ona wszystko w człowieku widzi jakby miała niesamowite widzenie wnętrza i potrafiła skonkretyzować to czego ja w sobie nie umiałam nazwać. Ale też potrafi nakrzyczeć, opierdolić, wyzywa, przeklina i mówi że ma w dupie, czy się czegoś nauczę, czy nie. Że to jest moja działka, mój cel, moje pragnienie a nie jej cel. Że ona pomoże i pokaże jak, ale za mnie nie zrobi nic, bo nie lubi leniów i pasożytów. Powiedziała że jej na mnie zależy i da mi takie ćwiczenia, które muszą pomóc w dotarciu do siebie ale muszę je stosować. Wytłumaczyła mi jak działa mój umysł, jak sama mogę siebie kierować i prowadzić. Dała mi konkret. Oniemiałam i byłam w szoku że rozwój jest taki prosty i tak dosadnie można o nim mówić. Luna jest niesamowicie prawdziwa w sobie. I ma zachwycający dotyk! Niespotykanie bezpośrednia i nie owija w bawełnę. Wali prosto z mostu i zmusza do działania i daje niesamowitą motywację. Jak się jej słucha to wszystko co nie zrozumiane nabiera sensu. Ona mówi jasno i prosto o rzeczach które inni motają w ładne słowa. Jej program działa i daje stałe długofalowe efekty. Ona daje prawdziwe szybkie narzędzia a nie obietnice.
Nauczyłam się bardziej słuchać siebie i to cenić. Swoje ciało i siebie. Poznawać siebie odkrywać jaka jestem. Nauczyłam się cenić siebie i własną wartość. Bardzo ciężko było wyrażać ale już umiem. Zobaczyłam jak pozwalałam innym wpływać i rządzić sobą we wszystkich moich związkach. Luna nauczyła mnie nie obwiniać siebie za wszystko. Jej ćwiczenia nauczyły mnie kochać ciało i nie walczyć z nim. Ja przy niej zobaczyłam że zupełnie inaczej można patrzeć na świat. Stała sie kimś bardzo ważnym w moim życiu. Cykl u niej to najlepiej wydane pieniądze w życiu. Teraz o tym opowiadam i polecam wszystkim moim znajomym.

Piotr:    Luna trafia w punkt. Pokazuje wszystko z jakiejś innej mi nie znanej perspektywy. Tam gdzie ja widziałem problem ona widzi korzyść, rozwiązanie i możliwości. Niby to oczywiste, ale sam nie widziałem. Pracuję z Nią nad swoją mało akceptowalną społecznie seksualnością i ona pokazuje mi siebie samego inaczej. Przy Niej czuję się normalny a nie zboczony, a moje pragnienia są dobre i mają sens. Stają sie po ludzku seksualne i zdrowe, a nie wstydliwe i dziwne. Luna rozumie inaczej, myśli inaczej i umie mi to przekazać. Pracuje absolutnie poza schematami i to jest najcenniejsze. To co mnie najbardziej zaskoczyło i uradowało, że niespotykanie otwarcie mówi o wszelkich formach seksualności. Niczego nie deprecjonuje i nie oskarża. O wszystkim mówi tak, jak byśmy rozmawiali o pogodzie przy obiedzie. Podchodzi z humorem i zrozumieniem. Żartuje ze wszystkiego i wprowadza atmosferę luzu i zabawy. Słucha mnie a nie realizuje program. Dba o mnie i się opiekuje i jednocześnie wymaga. Bardzo długo się zastanawiałem czy przyjść a czuje się z nią bardzo spokojnie i bezpiecznie. Nie wiem jak to robi ale widzi rzeczy których ja w sobie nie widzę. Umie je pokazać, nazwać i prosto przepracować. Dobiera metody do mnie, żeby mi było najłatwiej i najszybciej. I trafia w metody które dają właściwie natychmiastowe rozwiązania. Improwizuje i wymyśla czytelne przykłady, pokazuje na psychologicznych obrazach i jest to bardzo czytelne wizualnie, obrazowe w swojej prostocie. Bardzo się cieszę że do Niej przyszedłem. Ja jestem gotowy a Ona umie prowadzić.

Kazimierz:   Pokazujesz świat z jakiejś innej perspektywy, z której wszystko nabiera jasności i światła. Z twoich sesji wychodziłam z nową wiarą, napędem i mocą. Z taka wewnętrzną odwagą, bo zmieniłaś moje problemy w rozwiązania, a nawet w korzyści. U ciebie nie miałam tabu,  nie miałam zasad moralnych i etycznych wynikłych ze wstydu, lęku i wychowania. W zamian za to znalazłam swoje nadrzędne dobro i dobrostan, który czasem prowadził mnie w przedziwnych kierunkach. I dawał efekty, jakich nie mogłam zobaczyć w inny sposób. To, czego mnie uczyłaś dawało proste rozwiązania, niewidoczne gołym okiem, a bardzo jasne i klarowne. Nadzieję i metody.

Zuzanna:   Dziękuję kochana! Po sesji czuję się kryształowo, jak diament, a nie ja cyrkonia, którą na siłę chciałam z siebie zrobić. Nie wiem jak Ci dziękować za to, co od Ciebie dostałam, więc opiszę jak pracujesz. To, co robisz dla ludzi jest jasne, czyste i klarowne. Obrazowe i jednocześnie skoncentrowane jak laser. Twój przekaz jest krystaliczny i trzeźwy. Właściwie to jest to słowo – trzeźwość. Ono opisuje Twoją pracę – dajesz jasność myślenia, czucia i działania, sprowadzasz na ziemię, do realnych zmian, do realnego rozwoju. Dajesz świetlny miecz dla świadomości i pomagasz być na prawdę. I cielesność, która u Ciebie jest pełna jak narodziny. I poczucie pełnej, dobrej kompletności.

Marta:   Znalazłam Lunę w sieci i pociągnęła mnie jej siła. Niespotykana u kobiety determinacja i zdecydowanie. Zafascynowałam się jej osobowością i postanowiłam spróbować u niej pracować nad sobą. Ciężko mi było uwierzyć , że 12 spotkań pomoże w emocjonalnym stanięciu na własnych nogach. Podjęłam wyzwanie sama z sobą. I dałam radę! Było dużo łez, pierwsze spotkania były wyzwaniem, nie chciałam na nie chodzić, musiałam się zmuszać. Konfrontować się ze sobą, patrzeć na siebie i na swój ból. Walczyłam sama z sobą, z oporem, buntem i z Luną która nie pozwalała mi odpuścić. Chciałam zrezygnować z zajęć i zamknąć się w spokoju i znanym komforcie. Uciec od tego co się działo, ale na szczęście zostałam. Koło połowy procesu wszystko minęło. Nagle pewnego dnia znalazłam spokój i zrozumienie siebie samej. Usłyszałam swoje ciało, swoje głębokie, rodzące się ja, cichutkie jeszcze i mocne jak coś, co rośnie i już nie obumrze. Wykiełkowałam z kamienia, kokonu i wyobrażeń. I rosłam z ciekawością dostając kolejne zadania od Luny. Coraz bardziej pewna i szczęśliwa. Skończyłam cykl z wielką radością i dumą. To była największa podróż w moim życiu! Dziękuję!

Aldona:   Luno, oddałaś mi ciało, które wypierałam przez lata.  Gdybym wiedziała, przyszła bym do Ciebie wcześniej, ale posłuchałam osób, które przed Tobą ostrzegały. Mój błąd i zapłaciłam za to zwłoką, bo mogłam mieć to, co dajesz wcześniej, gdybym słuchała sama siebie.

Piotr:   Luno, zdecydowałem się do Ciebie napisać, bo chcę Cię przeprosić. W końcu mam w sobie dość odwagi, by Ci to powiedzieć. Nigdy nie spotkaliśmy się i Cię nie znam, nigdy nie przyszedłem do Ciebie poznać, ale w środowiskach rozwojowo tantrycznych powtarzałem za innymi i oczerniałem Ciebie i Twoją pracę. Bezmyślnie ostrzegałem przed Tobą, bo nasłuchałem się jak „straszne rzeczy” robisz, z jakimi „ciemnymi energiami pracujesz” i uwierzyłem zazdrośnikom i tym, którzy nigdy nie będą potrafili i mogli pracować tak głęboko, jak Ty. W końcu się obudziłem, przejrzałem na oczy i uświadomiłem, co robię. Jak bardzo krzywdziłem Ciebie i ludzi, których ostrzegałem, odradzając im szukanie pomocy u Ciebie. Wybacz, chociaż tyle zrobię, że się przyznam i przeproszę. Opublikuj to, może ktoś jeszcze się obudzi.

Adam:   To był ekscytujący cykl! W życiu nie myślałem, że mogę tyle odczuwać jako mężczyzna! Luna nauczyła mnie rozumieć w nowy sposób moją seksualność – o której myślałem, że wiem wszystko. Pokazała jak prowadzić energię w ciele, jak bez wysiłku sie kontrolować i jak przedłużać przyjemność by stawała się nasyceniem i totalnością. Nauczyła mnie jak doświadczać przeżyć w większości niedostępnych mężczyznom. Poczułem się jak nigdy dotąd. Jakbym ze szczytu góry sfrunął w niezmierzony ocean błogości. Znalazłem w moim ciele bezkres doznań i przeżywania. Przestałem się spieszyć. Zacząłem celebrować każdą chwilę i każdy dotyk. Zobaczyłem i poznałem gdzie mogę dojść jako seksualny mężczyzna. Głęboko uszanowałem swoją seksualność a także seksualność wszystkich moich byłych i przyszłych partnerek.

Jan Marcin D.   Polecam wszystkim! Było ciężko, musiałem dokopać się do własnych blokad w seksualności, pokonać lenistwo i wygodnictwo. Pokonałem, bo chciałem. Przepracowałem wszystkie praktyki, przerobiłem wszystkie polecone ćwiczenia. I jestem dziś innym człowiekiem. Znalazłem seksualną świadomość w swoim ciele, znalazłem cel i wewnętrzny sens mojej męskości. Odbudowałem kontakt ze swoją intymnością. Poprawiłem zdolności i możliwości seksualne i ze spokojem patrzę na siebie, jako na mężczyznę rozumiejącego siebie i wdzięcznego za swoją seksualność. Luna była wymagająca i cierpliwa, pełna zrozumienia i konsekwentna. Bez jej wsparcia nie byłbym tym, kim jestem dziś.

Ewa:   Dziękuję, że jesteś, że stworzyłaś Kala Lunę, że dzielisz się swoją niezwykłą energią. Że dajesz wokół swoją obecność, ciepło i spokój. Dziękuję, że przeprowadziłaś mnie przez cykl Księżycowej Bogini. Doświadczyłam Twojej obecności i poczułam, że to jest coś wielkiego, co objęło mnie całą i zostałam uzdrowiona. Mam teraz siłę, by patrzeć na siebie inaczej, by dawać sobie miłość bez poczucia winy, lęku i wstydu. Mam skrzydła, by wziąć życie w swoje ręce. Mam wiarę we własne serce i siebie całą. Odzyskałam siebie po 30 latach nieobecności i życia dla innych. Teraz mam siłę by uzdrawiać swoje życie.

Lena:    Bardzo bałam się przyjść na cykl Księżycowej Bogini. Bardzo bałam się jak będzie i długo – prawie rok zwlekałam z podjęciem decyzji. W końcu zebrałam się na odwagę i przyszłam. Ku mojej wielkiej radości znalazłam się w miejscu z którego nie chciałam wychodzić. Znalazłam bezpieczeństwo i spokój. Świątynia Luny oczarowała mnie ciepłem i niesamowitą energią. I rozpoczęłam podróż do swojej kobiecości. Każde spotkanie dawało mocne i spektakularne efekty. Nieoczekiwanie stwierdziłam, ze po każdym spotkaniu jestem w szoku jak bardzo dużo dało i jak bardzo się zmieniam w dobrym kierunku. Z każdą sesją, z każdą praktyką utwierdzałam się w tym, że jestem w najlepszym dla mnie miejscu i w najlepszych rękach. Moja kobiecość została ukochana i zrozumiana. Ja sama byłam w pełni uszanowana i bezpieczna w tej podróży w głąb siebie. Z radością i wdzięcznością biegłam na każde kolejne spotkanie dziękując że mogę przychodzić do Luny i z nią pracować. Spotkałam siebie jakiej nigdy nie znałam. Spotkałam siebie jakiej zawsze pragnęłam i czułam że jest gdzieś w mojej duszy. Stanęłam mocno w tej kobiecości – wilczej, mocnej, kwiecistej i delikatnej. I pokochałam swoje serce i boginiczne kobiece ciało. Luna dała mi siebie. Uważnie, mądrze, magicznie. Pokazała i nauczyła jak mogę żyć stojąc mocno na własnych nogach i będąc mocno we własnym sercu. Nasza podróż trwa a ja z zachwytem uczę się u Luny tajemniczych świątynnych praktyk Seksualnej Bogini.   

Ania:   Cytat ze strony:” Przyjdź z radością, uśmiechem i pozytywnym nastawieniem – to wszystko, czego potrzeba z Twojej strony”. Przyszłam z lękiem, głębokimi blokadami, wielkim wstydem, ale też z wielką determinacją, że dam radę. Tak jakby to był jakiś egzamin, a jego wyniki dostępne w każdym miejscu. Po trzecim spotkaniu (wszystkich był 12) zaczęłam się otwierać i pomału dochodzić do wniosku, że to jest coś naprawdę niesamowitego co na pewno mi pomoże. Po drodze były oczywiście wątpliwości (tak do 5 spotkania), bunt, negowanie, zaprzeczanie. Wszystko ustąpiło, gdy przeszłam delikatną granicę, granicę strefy komfortu. Nie wierzyłam, że jest możliwe, że będę oddychać głęboko i świadomie. Nawet przez chwilę nie dopuszczałam do siebie myśli, że będę stać na środku pokoju naga i że będę się czuć w takiej chwili komfortowo i swobodnie. Niepojęte było dla mnie, że po 12 spotkaniach będę potrafiła się porozumieć ze swoim ciałem, tak spokojnie, bez stresu i napięcia. A jednak 😉 Tych 12 spotkań wspominam jako najlepszą podróż w głąb samej siebie. Polecam każdemu, kto pragnie na nowo, albo w ogóle spotkać się ze swoim ciałem. Tyle, że tym razem świadomie ;-)”

Alina:   Luno, pomagasz mi, choć nigdy u Ciebie nie byłam. Swoimi wpisami trafiasz w moje potrzeby. Dopełniasz to co dzieje się w moim życiu i inspirujesz. Jakbyś potwierdzała że moje wybory i przemyślenia są słuszne. Dajesz odwagę tym jak żyjesz i co sobą przedstawiasz. Jesteś przykładem że można żyć odważnie bez ciśnienia na normy i wpasowanie się w tłum. Piszesz o trudnych sprawach i widać ze piszesz od siebie. To jak pracujesz i jak pomagasz ludziom wbija w fotel. Wyrywa z codzienności i poczucia niemocy. Pokazujesz że można być sobą z seksualnością o jakiej piszesz, z sadyzmem i masochizmem włącznie. O swoich preferencjach bez winy i wstydu. Pomagasz na odległość tym ze jesteś mocno osadzona w takim zaufaniu do siebie. Musisz bardzo siebie kochać. To rzadkość w dzisiejszym świecie. Dziękuję i podziwiam.

Anna:   LUNA  MA JEDNO KRYTERIUM: MA DZIAŁAĆ. Do Luny trafiłam z polecenia, jako do osoby i „ostatniej deski ratunku”. Popatrzyła na mnie uważnie i zgodziła sie ze mną pracować. Na pytanie co będziemy robić odpowiedziała że nie wie, bo będzie improwizować w zależności od tego, co ja, własną pracą i zaangażowaniem wniosę na sesje. Bo one są dla mnie. Wyłącznie dla mnie i musze odpowiedzialnie wziąć je w swoje ręce. Bo inaczej ona nie zechce mnie prowadzić.. bo będzie się nudzić! Osłupiałam i pomyślałam, że albo tak dobrze wie, co robi, albo to nadęta wariatka. Albo mistrzyni, która widzi to, czego nie widać. Zawarłyśmy umowę – ja dam z siebie wszystko, a Luna mi pomoże to ogarnąć i wesprze w poprowadzeniu w sensowną całość. Dodaje odwagi i mówi:
Moc Luny jest w jej ruchach, dotyku, pewności siebie. Siła psychiczna, która nie potrzebuje udowadniać i może być delikatna. W tym, że jak mówi TO JEST PROSTE to takie ma być, bo ona tak chce. Wiedza spleciona z mocą widzenia. Niezaprzeczalna siła która nie pozwala uciec i się wycofać. Nigdy nie pracowałam z nikim w taki sposób. Bezkompromisowy, otwarty, pełen pasji. Luna  ma jedno kryterium: MA DZIAŁAĆ. I działa. Bardzo polecam jej zajęcia i mądrość wszystkim, którzy pragną rzeczywiście spotkać, odnależć i zrozumieć siebie. To była najniezwyklejsza podróż mojego życia!

Adrian:   U Ciebie zrozumiałem czym jest energia seksualna i jak bardzo płytko ją wcześniej rozumiałem.

Marlena: To nie jest zwykły masaż, tylko bardzo dobra psychoterapia.

Anna:   Dotknęłam Cudu i odwiecznej Magii… bardzo dziękuję!

Andrzej:   Na masaż tantryczny? Żeby to było na prawdę dobre i prawdziwe, żeby to była faktycznie tantra i duchowe przeżycie? Tylko do Luny.

Alla Kether:    To był masaż – inicjacja u Mistrzyni Tantry, nie „tantry zachodniej”. Luna to Bogini która mając Moc – służy innym swoim życiem we wszystkim co robi. Dziękuję całym moim sercem.

Natalia:   Dziękuję za niesamowitą sesję, jestem – czuję się szczęśliwa i wolna 🙂 Przytulam i ślę najpiękniejsze pozdrowienia.

Anita:    Na masażu u Ciebie czułam, że dotykasz Mnie, a nie masujesz po ciele. Niesamowite odczucie, bo chyba po raz pierwszy w życiu ktoś tak dotykał Mnie. Tym dotykiem rozbiłaś moją niepewność do Siebie i znikły wszystkie moje wewnętrzne rozdzielenia tak jak rozmawiałyśmy przed masażem. Przestałam być podzielona na ciało, głowę, rozkawałkowana i niecała. Pomogłaś mi przyjąć Siebie że cała jestem sobą. Teraz sama Siebie tak czuję cały czas, to zostało! Dziękuję!

Agnieszka:   Gdy szukasz tantry, która jest głębią, inicjacją, magią, to idź do Luny. Bo u niej to znajdziesz. Ja już byłam na tantrach zachodnich i było to miłe seksualne doświadczenie, ale nie było tym, czego szukałam. Była to komercja i zabrakło mi tam właśnie sensu i mocy i zrozumiałam, że to nie tantra. Że ja szukam czegoś innego. I znalazłam Lunę i jak przeczytałam biografię na jej stronie, to się rozpłakałam, że to jest ktoś kogo szukam, chyba całe moje życie. Napisałam i się umówiłam z wielką wdzięcznością. Na sesję przyjechałam z wielką nadzieją i znalazłam tantrę, jaką czuję od dziecka, głęboką mądrość i moje intymne własne doświadczenie siebie. Wniosłam swoje obawy względem seksualności wyniesione z domu. Wewnętrzne rozdzielenie pomiędzy tym, co czułam, że jest dobre, a tym, jak mnie wychowali. Dałam sobie pomóc, żeby zmienić ten fundament, na którym nic nie mogło wyrosnąć. Bo cokolwiek zasadziłam w swoim życiu, rozpadało się w pył. Jak zamki z piasku. I czułam coraz bardziej, że więdnę w tej wytworzonej we mnie niemocy. Luna mi pomogła, zasadziła we mnie światło. Nigdy wcześniej nie czułam się tak czysta, akceptowana, bezpieczna, dobra w tym jaka jestem i jak czuję całe moje życie. Ta sesja to był mój największy dar dla mnie samej. Luna to jest uzdrowicielka, która zmienia życie i daje świętą moc. Nie wiem jak mam dziękować, bo to jest wartość, która nie ma ceny.

Adam:  Jeżeli szukasz prawdziwego tantrycznego masażu, który na prawdę wypełnia mocą, idź do Luny.
A było tak… Najpierw czytałem o tantrze. Potem postanowiłem poszukać tantrycznego masażu. Chciałem profesjonalnego masażu kierującego energię, bo wiedziałem, że to ma być wypełnienie mocą i bardzo głebokie doświadczenie.
W moich poszukiwaniach od razu wyeliminowałem tantromasażyki w salonach erotycznych, a dalsze poszukiwania zaprowadziły mnie do osób, które reklamują się jako dyplomowane profesjonalistki o ukończonych kursach, lub promują siebie jako nauczycielki tantry.
Jeden masaż był zmysłowo miły i relaksujący. Na drugim pani bardzo mówiła o tantrze, a potem zrobiła masaż z manualnym zakończeniem, a na koniec poprosiła o lajka na fanpagu i pozytywną opinię pisemną. Nie napisałem, bo nie było o czym. I wtedy zrozumiałem, że popularna tantra zachodnia nigdy mi nie da transcendencji i pełnego duchowego doświadczenia. Nie dlatego, że jest gorsza, ale dlatego, że ta wiedza jest za mała, by dać takie doświadczenie. To miła tantra dla grzecznych dziewczynek. Nie obejmuje faktycznej pracy z energią i seksualną mocą, bo grzecznie dziewczynki nie bawią się mocą. Nie mogą i nie umieją.
Więc masażu szukałem dalej tak i trafiłem do Luny. I w końcu znalazłem Tantrę. Już po pierwszym zdaniu wiedziałem, że to cos innego. Kobieta, która wie, o czym mówi i naprawdę to robi. Jej bezpośredniość w mówieniu o seksualnej mocy i pewność wiedzy dała mi radość, że w końcu kogoś takiego znalazłem.
Masaż był tym, co czułem, że powinno być. Dał mi doznania, wobec których miałem nadzieję, że istnieją i są możliwe do doświadczenia. Całkowicie wypełnił mnie mocą. Poczułem taka energię w ciele, że byłem w stanie przenosić góry i w końcu realizować wszystkie moje marzenia. Poczułem że wróciła do mnie moja cała ludzka i męska siła. Przez chwilę byłem jak bohater Marvela, który energią rozwala mury i powala przeciwników. Poczułem siebie w całej mocy, którą zgubiłem i utraciłem w codzienności życia. Czułem się jakbym mógł na prawdę wszystko. I było to niewyobrażalnie fizyczne uczucie, które płynęło ogniem w całym moim ciele. Fizyczna energia, której nie jestem w stanie opisać.
Luna ma moc w sobie, dlatego potrafi obudzić i poprowadzić ją w kimś. Prowadziła mnie w tym od początku do końca. Kierowała i pomagała, że mogłem jeszcze więcej w siebie przyjąć. Przez cały masaż wzmacniała to poczucie i cały czas podbijała moją energię do jeszcze wyższego poziomu. Pomagała mi to przyjmować i dała mi coś, czego nigdy nie zapomnę. Prawdziwe mega doświadczenie!

Anna:   U Ciebie zrozumiałam czym jest tantryczny masaż. Wcześniej byłam na erotycznych, choć mówili, że robią tantryczny masaż… zostałam przez tych ludzi oszukana.

Maja:   Dziękuję za dziś! To było mocne i była magia! Ja kocham swoje ciało, ale takie nie było nigdy. Takie czułe, całe, nigdy nie czułam tak siebie. Zmieniło się wszystko i już wiem, że nie wrócę do starych wzorców. Tak jest lepiej, ukochaniej. Chcę to rozwijać i rozmawiać z moim ciałem i z moimi sercami! I z moja Perełką! A ona mówi, że chce do ciebie jeszcze! Uściskam cię mocno i do zobaczenia!

Sławek:   Chciałbym, żeby wszystkie kobiety umiały tak dotykać mężczyzn, jak ty to robisz.

Łukasz:    Dopiero po roku jestem gotowy, by przyjść na kolejną sesję masażu. Dlaczego? Bo masaż Luny działał we mnie cały rok. To, czego wtedy doświadczyłem na sesji, co we mnie obudziła, czego w sobie dotknąłem i wszystko, co się we mnie wtedy zadziało, pracowało rok czasu. Nie byłem w stanie opisać tego słowami, nie było wyrażenia na stan, jakiego doświadczyłem i na wszystko, co on we mnie budował w codziennym życiu. Przez ten rok przerobiłem mnóstwo osobistych tematów, poczyściłem relacje, powyrzucałem śmieci wokół mnie. Odbudowałem relację w małżeństwie i wziąłem się za siebie. I to wszystko po sesji z Luną, bo tam zrozumiałem co robię, gdzie idę i co jest ważne. Co jest dla mnie najważniejsze, dla mojej męskiej życiowej drogi. To nie był tylko masaż, ale bardzo głęboka cielesna psychoterapia. Taka wprost ze mnie, z głębi wszystkiego, czego w sobie sam nie umiałem zauważyć. Luna ma potężną wiedzę o ludziach i doświadczenie by to przekazać. Nie wiem jak trzeba kochać ludzi, by tak pracować. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

Magdalena:   Luno swoim masażem oddałaś mi moje ciało. Poczułam że jestem i cała moja kobiecość jest mną. Bardzo się bałam przyjść i bardzo myślałam co to będzie a jak weszłam to znalazłam się w dobrych bezpiecznych rękach. Atmosfera w świątyni jest taka jak nigdzie więcej nie spotkałam. Luno, potrafisz dać zaufanie i bardzo wielki komfort. Dajesz dobro. Twój masaż jest bezwarunkowo bezpieczny. Umiesz wprowadzić w bardzo wielkie bezpieczeństwo i dobro. Powierzenie się tobie było ogromną ulgą w codzienności. Dziękuję.

Darek:   Myślałem że byłem już na tantrycznych masażach. Po masażu u Luny zrozumiałem, że nie byłem. Zaniemówiłem i zamurowało mnie że można tak masować i dotykać człowieka. Nigdy się tak nie czułem jak u Ciebie. Z nikim, nigdzie. Zabrakło mi słów podziwu dla tego dopiero teraz piszę. Dziękuję, wrócę po to poczucie.

Adam:   Stanąłem przed nią nagi. Dotknęła mnie. Położyła dłonie na moich barkach i powiedziała , żebym puścił. Pokazała, jak oddychać. Jak odczuć, jak pozwolić sobie być. Jak tworzyć miejsce dla energii, która płynie i jest we mnie. Poddałem się i doświadczałem . Byłem obecny. Pozwoliłem trwać teraźniejszości. Wszystko płynęło tak , jak nigdy wcześniej. Każdy ruch był świadomy, każda część mojego ciała uświęcona. Poczułem dotyk tak głęboki ,jak nigdy wcześniej. Doświadczyłem, odczułem, zrozumiałem.

Alina:   Przed mężem nigdy nie leżałam tak, jak leżałam przed Tobą. Tak otwarta, spokojna i ufająca. Nikt nigdy mnie nie dotykał TAM tak, jak Ty, tak całkowicie inaczej i tak bezpiecznie. Nigdy, z nikim się tak nie czułam, jak z Tobą. To, co tu robisz jest piękne i prawdziwe. Dobrze, że jesteś i tak pomagasz ludziom. Każdy człowiek powinien do Ciebie przyjść, bo to co dajesz ludziom jest święte.

Kinga:   Mąż kupił mi zaproszenie na 3 godzinny masaż na urodziny. Nie wiem co On myślał, ale to był najlepszy prezent w życiu!

Annana Wiczyca Ziemi:  Do Luny trafiłam z polecenia wielu osób i znalazłam kobietę, która jest jak księżyc pośród nocy. Oświetla ciemność i rozgania chmury. Jej sesje to stabilność, zaufanie i gwarancja. Luna widzi i robi psycho-emocjonalne miejsce. To osoba o niezwykle wielkiej przepustowości na drugiego człowieka. W niej mieści się każdy ludzki cień i staje się jasny. Ona robi to, co mówi, u niej jest tantra prawdziwa, nie dla pieniędzy. To jest prawdziwe i to czuć od razu. W poczuciu wielkiego bezpieczeństwa i wdzięczności, bardzo, bardzo polecam.
Mistyka i gnoza w jej praktyce dzieje się w doświadczeniu wewnętrznym tego, co płynie w energii masowanej osoby, a nie w interakcji z nią. Doświadczyłam tego i to było to doświadczenie, którego szukałam. To było doświadczenie moje osobiste, głęboko wewnętrzne, które w pełni objawiło swoją moc, gdy całkowicie puściłam kontrolę. Otworzyłam się na to, co dało mi moje ciało. Powierzyłam się temu, co boskie.
Żeby przeżyć to w pełni, musiałam zostawić za drzwiami oczekiwania, nadzieje i wszystkie wyobrażenia o tym, jakie miałam o tantrycznym masażu i o tym, co mogę poczuć. Musiałam wejść w masaż z pragnieniem, by było to, co ma być dla mnie ode mnie samej. To, co da mi moje ciało, energia i cały proces. Bo moje ciało zawsze daje mi to, co dla mnie najlepsze, choć nie zawsze o tym pamiętam.
Mój masaż to był proces totalnego, wewnętrznego oczyszczenia. Zaczęłam płakać już na wstępie, jak tylko weszłam, usiadłam i poczułam, że jestem w prawdziwej świątyni. Jakbym wróciła do utraconego domu, do wewnętrznego porządku i wewnętrznego ładu ze sobą. Moja duchowość i codzienność znalazły swoje miejsce. Moje trudności rozwiały się i znikły w tym, jak popatrzyłam na nie inaczej. Zrozumiałam gdzie stoję przed ścianą i znalazłam, jak ruszyć dalej.

Ala:   Rewelacyjny masaż! Nie chce się wychodzić!

Maciek:   Niesamowite doznanie bo odpocząłem jakbym był na dwu tygodniowym urlopie. Szok, wdzięczność, radość!

Anna:   Dotyk Luny mnie zachwycił, rozbroił. Pomimo że bardzo bałam się przyjść jej dotyk rozpuścił wszystkie strachy i lęki, wszystkie wyobrażenia i wstydy. W jej dłoniach jest moc, niesamowita pewność tego, co robi, każdego ruchu, dotyku. Poczułam się jak w rękach kogoś o niezachwianej pewności i było to bardzo uwalniające i bezpieczne. Dzięki tej pewności mogłam sie oddać, poddać i puścić w nieznane. Pozwoliłam sobie na czucie, na wsłuchanie w siebie bo ona wiedziała co robi i mnie „trzymała”. Odpłynęłam w rozkosz i odpoczynek jakiego nie zaznałam długie lata. Sesja oprócz masażu była terapeutyczna, głęboko psychologiczna bo Luna poprowadziła mnie we mnie samą, w moje obawy, blokady, dramaty wewnętrzne i pomagała je rozumieć i uwalniać. Nigdy przedtem nie myślałam, że ktoś tak duchowy może być tak mocno stąpającą po ziemi osobą. Dziękuję.

Jadwiga:   Nikt nigdy tak mnie nie dotykał! Nigdy w życiu nikt wobec mnie nie był tak czuły. Czułam się piękna, czysta, dobra. Całe moje ciało czyste, dobre i piękne. Cała ja się taka poczułam i wszystko co mnie w życiu spotkało stało się spokojne i zaakceptowane. Poczułam się zaopiekowana i utulona. Każda część mnie poczuła się ukochana, potrzebna i pierwszy raz w życiu zauważona. Nikt nigdy nie dotykał mnie z taka troską i uwagą. Luna powiedziała, że jestem ukochana i taka się czułam. W końcu ukochana i przytulona. I uwolniona. To było bardzo, bardzo dobre. Dziękuję.

Piotr:   Luno, podczas masażu u Ciebie przeżyłem niezwykłe doświadczenie. Czułem, że masz całkowitą kontrolę nad moim ciałem i nade mną całym, emocjonalnie , psychicznie i fizycznie. Było to bardzo niezwykłe doświadczenie, bo przy tym czułem się absolutnie bezpiecznie. Kompletnie pewny, spokojny, głęboko zaopiekowany. Coś takiego przeżyłem pierwszy raz w życiu i na długo zostanie to w mojej pamięci. Dziękuję!

Alicja:   Luna widzi! Spotkanie z Nią było dla mnie niesamowite. Klnie jak szewc, ale nie jest wulgarna. Patrzy prosto w oczy, mówi co myśli i jest tak prawdziwa w tym że aż nie możliwe. Bezkompromisowa w tym czego uczy. Wymaga myślenia, skupienia, konfrontacji. Nie toleruje strachu i uciekania przed sobą mi też nie pozwoliła uciec. Dzięki temu wytrwałam w bardzo trudnej dla mnie sesji masażu, bardzo oczyszczającej. Dałam z siebie wszystko i za to dostałam zwrot w postaci siebie od nowa pojmowanej. Dla Luny wszystko jest proste i dla mnie dzięki temu też było. Jeszcze nigdy nie spotkałam nikogo kto by mówił o swoim cieniu tak normalnie jak o śniadaniu. Przy niej to co wydawało sie dziwne i nie do przyjęcia jest normalne naturalne dobre oczywiste codzienne. Przestaje być problemem. I dotyk przy masażu!!! Nikt nigdy nie dotykał mnie tak władczo i delikatnie jednocześnie. Coś cudownego. Dziękuje Luna!

Leszek:   Jeżeli Masaż Tantryczny to tylko u Luny. Chodzę od roku, regularnie co miesiąc i za każdym razem znajduję tą samą pełnię i Jej obecność. Niezwykłe doświadczenie, które pozwala żyć i się rozwijać. To Kobieta która kocha swoją pracę. Kocha masować i to czuć w dotyku i w całym masażu. Ona tego nie wykonuje – ona tym jest. Dla porównania, a także z braku miejsc u Luny byłem w innych „świątyniach”. Więcej nie pójdę, bo przepaść w jakości, podejściu i wiedzy jest kolosalna. Zyskałem tylko tyle, że wiem, że cokolwiek się nie dzieje będę czekał na miejsce u Luny. Na jej przywitanie i przygotowanie przed masażem. Na jej świadomą i mądrą obecność. Dziękuję.

Peter:   To był masz tantryczny najwyższej jakości. Mam porównanie, bo zgłębiam tą sztukę w całej Europie, a to był najlepszy masaż jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. Luna była opiekuńcza, zmysłowa, ciepła, profesjonalna, ucząca i na prawdę wiedziała, co robi. Nie będziecie rozczarowani rezerwując sesję w Kala Luna Temple. Mam nadzieję, że szybko wrócę do Warszawy by jeszcze więcej się od niej uczyć.

Patryk:   Nie potrafię znaleźć słów by opisać to, czego doświadczyłem. Czuję ogromny szacunek i wdzięczność wobec Luny.

Andrzej:   Żadne słowa nie oddają tego, co czułem podczas Ceremonii Ognia. Jestem pod wielkim wrażeniem masażu, wyczucia, profesjonalizmu i umiejętności Luny. Ona na prawdę zna sie na tym, co robi. Wie, co robi i prowadzi w sposób bardzo świadomy.

Stefan:   Byłem na wielu masażach tantrycznych na całym świecie. Nikt nigdy tak mnie nie przygotował, nie masował, nie prowadził podczas masażu i nie uczył, jak Luna. I nigdzie się tak nie czułem jak u Niej. Wielki szacun i mistrzostwo!

Kuba:   Nauczycielka tantry z powołania, wykształcenia i z serca. Powodzenia!

Mariusz:   Luno, dziękuję! Twój masaż Dotyk Bogini jest nieziemski! Masaż różami przechodzi wszelkie wyobrażenie! Znalazłem spokój, głębokie poczucie sensu i miłości. Poczułem i przyjąłem siebie. Przedtem byłem jak mnóstwo pozamykanych pokoi, teraz jestem jak jedna wielka, piękna całość, jak najpiękniejsza sala balowa. Poczułem się kompletny i cały, scalony, bez konieczności spełniania czyichś oczekiwań. Jestem obudzony, napełniony, kochany i cały czas czuję energię płynąca w ciele. To jest prawdziwe spełnienie! Każdy mężczyzna powinien tego doświadczyć!

W:   Luna jest profesjonalistką w każdym calu. Widać, że ma przepracowane wszelkie kwestie, które mogłyby zakłócić przebieg sesji. To się czuje i łatwo jest poddać się ceremonii z pełną ufnością i otwarciem. Cały czas sesji jest wypełniony uwagą, obecnością i delikatnością. Masaż pracował dla mnie i mojego ciała długo po zakończeniu spotkania. Serdecznie polecam.

Waldemar:   Luno, masz w sobie delikatność, świadomość, wyczucie i zrozumienie. Takie doświadczenie, jak Twoje wypracowuje się latami i to widać i czuć w Twoim podejściu, dotyku, prowadzeniu. Gdy masujesz bije od Ciebie niesamowity spokój i całkowite wyciszenie. Podczas masażu byłem w Twojej energii i emanacji. Było to niesamowite i bardzo mocne doświadczenie. Dziekuję, muszę to w sobie poukładać i wrócę na kolejne spotkanie z samym sobą.

Rafał:   Słów mi brakuje, żeby to opisać. Totalny odlot i relaks jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem! Takiego poczucia nie daje żaden inny masaż, to jest to. Takiego masażu szukałem!

Piotr: Na tantrycznym masażu byłem pierwszy raz. Umówiłem się przez telefon i miałem wiele obaw jak będzie, czy będe umiał się w tym znaleźć i czy dam radę się otworzyć na przyjmowanie i otrzymywanie. Było wspaniale! Zostałem poprowadzony przez całą ceremonię, cały czas miałem pełną uwagę, obecność i ciepło Luny. Czułem się wyjatkowy i szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Wyjaśniła wszystkie wątpliwości, opowiedziała na wszystkie pytania i ja całkowicie oddałem się temu, czego uczyła i co robiła. Czułem się spokojny i spełniony, jakbym wrócił do domu. Będę wracał po więcej,

Leon:   U Luny byłem wczoraj na ceremonii Swiątynia Ziemi. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Już od wejścia wiedziałem, że dobrze trafiłem. Spotkałem kobietę ciepłą, zmysłową, świadomą siebie i tego, co robi. Zostałem wprowadzony w piękne miejsce i niezwykły klimat Światyni, muzyki, świec i obecności energii i mocy. Było zmysłowo, subtelnie, nie myślałem, że można tak odpocząć! Masaż wprowadził mnie w całkowicie inny wymiar patrzenia na siebie i na seksualność. Pełnia szczęścia i dobrze wydane pieniądze. Seans warty ceny i wszelkich pochwał. Pomimo, że jest drogo dałem wysoki napiwek i wrócę oddać się w Jej ręce.

Robert:   U Luny znalazłem masaż tantryczny na najwyższym światowym poziomie. Mistrzostwo i wielki szacunek! Mam porównanie bo na tantrycznie masaże chodzę od wielu lat, byłem w różnych krajach Europy i świata i sam zgłębiam tą wiedzę. Polecam wszystkim, którzy szukają raju, totalnego odlotu i błogości prawdziwej tantry. Będę wracał z radością do tej niezwykłej kobiety!

M45: Byłem u Luny na dwóch sesjach uzdrawiania problemów seksualnych. Od pięciu lat byłem impotentem. Pokazała mi, że można inaczej patrzeć na siebie, że nic nie muszę, że mogę być spełniony beż stresu i ciśnienia. Poleciła mi ćwiczenia i praktyki do domu. Stosowałem regularnie i MOGĘ!!!!

Damian:   Byłem już nie raz u Luny, chodzę regularnie raz na miesiąc na Świątynię Ziemi i za każdym razem jest mi lepiej! Za każdym razem więcej i gębiej czuję. To jest prawdziwa Tantra i prawdziwa tantryczna Bogini! Ona ma promieniującą energię w sobie i to przekazuje w masażu. Widać, że ma ogromne doświadczenie i podejście do klienta. Masaż jest cudowny! Cudowny orgazm i płynąca energia podczas całego spotkania! Piękny klimat i wystrój salonu, zadbany i wszystko przygotowane. Dziękuję i powodzenia!!!!!

Ola:   Byłam wczoraj na masażu u Luny – i jestem pod wrażeniem delikatności czułości i mocy jej dotyku. Najpierw wzruszyła i otworzyła mnie duchowa ceremonia boskiej seksualności a potem odleciałam w kosmiczną błogość pieszczona piórami, jedwabiami, perłami a potem dłońmi i gorącym olejem…Całe ciało dostało uzdrawiającą pieszczotę i dotyk…… Piękna celebracja pierwszego dnia wiosny……. Dzięki Luna :)) A Wam – Polecam

Sylwia: Dzięki kochana. Przede wszystkim czuję się piękna. Jakoś inaczej patrzę na swoje ciało. Niby je lubiłam, ale teraz uwielbiam, patrzę, podziwiam, zachwycam się. Uśmiecham. Dostałam kilka wskazówek od mojego ciała podczas masażu. Przypominam sobie o oddechu i wprowadzam w życie. Wracając poczułam szczególna więź z drzewami. Patrzyłam na ich korę, pościnane pnie i zastanawiałam się, czy tak wiele nas różni, czy nie. Wczoraj u Ciebie Luno czułam się bezpiecznie prowadzona, wzruszająco uhonorowana. Ja, Bogini. Mogłam sobie i tobie pozwolić na tak wiele przyjemności. Mogłam być sobą, naga. A w pareo czułam się trochę jak przebrana, bo wolałam być sobą – taka jaką się narodziłam. Przywitana przez Ciebie tak, jak powinno się być witanym na Świecie. Teraz pewnie trochę innym dla mnie. Dziękuję

Helena:   Bardzo dziękuję jeszcze raz za wczorajszy masaż. Jest we mnie pełno miłych wrażeń i ciepłych wspomnień z tego zabiegu. Faktycznie, po zastosowaniu się do Twoich wskazówek, by potraktować się jako boską istotę, boginię i świątynię ducha i czerpać z tego jak najwięcej, masaż stał się cudownym, boskim i niebiańskim doznaniem.

Karo:   Byłam dziś na masażu u Luny. Och… nie wiem czy znajdę słowa aby opisać czego doświadczyłam. Możliwość oddania się w ręce kobiety, która dedykowała swoje życie aby tantrycznym dotykiem służyć innym i uzdrawiać ich, to prawdziwa łaska. Dziękuje Luna. Polecam wszystkim tantrykom i tantryczkom wizytę w Kala Luna Temple jako element tantrycznej higieny osobistej.

Agata:   Po długich zastanowieniach i kilka miesięcy od poznania Luny nareszcie zdecydowałam się przyjść do Kala Luny na masaż. Byłam przerażona już tydzień od rezerwacji wizyty- co mnie czeka, co mnie czeka… Ten lęk towarzyszy mi często, kiedy staję w obliczu czegoś nieznanego… Klatka schodowa niepozorna, budynek zresztą też. A już u progu ogarnął mnie spokój – głos Luny, muzyka, zapach, nastrój świątyni – wiedziałam, że oddaje się w dobre, doświadczone ręce. Potrzeba głębokiego relaksu wywołała u mnie efekt zdystansowania się od tych wszystkich stresów, z którymi na co dzień walczę spinając wszystkie mięśnie mojego ciała. Luna mówiła do mnie jak do Bogini, mówiła do mojego ciała otwierając moje czakry i opowiadając o tym jak te rytuały były stosowane kiedyś i że wiedząc o nich nic nie stoi na przeszkodzie, by moc je stosować dziś. O całym 2,5 godzinnym przeżyciu pisać nie będę, gdyż myśli do teraz kłębią się w mojej głowie – to, co wydarzyło się potem wydaje mi się ważniejsze – ODZYSKAŁAM MOC. Dziękuję!

Monika:   U Luny poczułam się jak u kapłanki co żyje wieki. Jak uczyła mnie przed masażem jak oddychać do prowadzenia energii w ciele. Jak uczyła czym jest nagość, że to coś z czym się rodzimy dla tego naturalne. Jak przygotowywała moje ciało do masażu i żebym umiała go przyjmować. Bardzo o mnie zadbała żebym nie czuła się sama i opuszczona w nowej sytuacji. Bardzo mi było dobrze. Masaż mnie bardzo zadziwił bo nie był erotyczny ale Luna dotykała mnie całej jak jeszcze nikt nigdy tego nie robił. Całe ciało tak samo bardzo spokojnie i to był dotyk który ode mnie nic nie chciał. Ludzie zawsze dotykają i coś ma z tego wyniknąć a ona nie. Poczułam się że mam całe ciało i zaopiekowane przez kogoś, kto wie wiele więcej niż ja. I było mi bardzo dobrze. Jeszcze wrócę po jeszcze bo to było bardzo niesamowite doznanie.

Ola:   Boska Cioteczko-Tantro, Chce tylko powiedzieć, że byłam na ceremonii Ayahuasca i podczas czasu z Aya czułam masaż u Ciebie. Znaczy to, że przeżyłam u Ciebie coś, co w jakiś sposób mnie wyzwoliło i zrobiło trwały dobry ślad, który chcę zatrzymać w sobie. To było ponad rok temu, a jednak w zeszłym tygodniu czułam Twój dotyk na mojej skórze. Dziękuję raz jeszcze. I do zobaczenia.

A:   Masaż tantryczny to cudowne przezycie, wspaniale relaksuje, oczyszcza i pozostwia niezapomniane wspomnienia. Ważne jest aby mieć pewność, że masażystka / masażysta faktycznie zajmują się tantrą. Gorąco polecam Kala Luna Temple, masażystka z potężnym doświadczeniem, doskonałą reputacją, prawdziwa Dakini 🙂

Marzena i Arek:   Dzień dobry Kochana, my wciąż w emocjach po warsztacie u Ciebie. Czas, który spędziliśmy u Ciebie był dla nas błogosławieństwem. Zrobiłaś dla nas to, po co do Ciebie przyjechaliśmy, odbudowałaś naszą miłość. Nasze postanowienia spisane pod Twoim okiem wiszą oprawione nad łóżkiem w sypialni. Stosujemy się do nich i pamiętamy. I codziennie, z całych sił staramy się iść nową drogą naszej miłości.
Tym wszystkim parom, które się zastanawiają gdzie szukać pomocy podpowiadamy: My przyszliśmy do Luny z polecenia i teraz sami ją polecamy. I na pewno wrócimy po więcej, już nie po pomoc, a rozwinięcie naszej nowej drogi kochania.

Agnieszka i Dawid:   Fantastyczny warsztat! Bardzo nam pomógł w zrozumieniu wzajemnej komunikacji i porozumieniu. Zobaczyliśmy siebie od nowa gdzie siebie słuchamy, gdzie nie słuchamy, gdzie nie widzimy. Świetne ćwiczenia na granice i wzajemną zgodę na siebie. Cudowna komunikacja przez ciało i rewelacyjny czas poszukiwania zmysłowych przyjemności we wszystkim co nam zaproponowałaś. Praktyki które zmieniły naszą świadomość i patrzenie na czucie, ciała i odczuwanie. Odkrywanie siebie w zachwycie i pięknie! Luna, dziękujemy! Polecamy wszystkim parom bo na prawdę warto! Kamienie z Bieszczad były najlepsze!

Gosia i Michał:   To był dla nas święty czas. Niezwykłe spotkanie w nauce czego tak na prawdę pragniemy jako para i jako odrębne osoby. Nauka słuchania siebie. Święte obdarowywanie we wszystkim, o czym zapomnieliśmy w domowej codzienności. Miłość i wielka mądrość Luny w prowadzeniu nas. Niesamowite wyczucie i uszanowanie nas w niewiedzy i nagości. Dziękujemy. Namaste.

Barbara i Michał:   Jeżeli masz dobry, albo świetny seks w swoim związku, to po warsztacie u Luny będziesz mieć NAJLEPSZY SEKS W ŻYCIU! – tak piszą mi moi klienci, a ja jestem wzruszona i szczęśliwa. Bo ludzie, którzy maja dobry seks, stają się dla siebie lepsi. I dzięki temu tworzą lepszy świat.

Magda i Krzysiek:   Luna, to, co było na naszym warsztacie, nie było erotyczne. Było święte. Dziękujemy.

Anna i Marek:   Luna jest od Świętego Seksu. Do Luny trafiliśmy z polecenia przyjaciół, którzy też byli u niej na warsztacie. Wrócili zachwyceni i entuzjastycznie opowiadali o czasie, który spędzili w jej świątyni. My ich posłuchaliśmy i też zapisaliśmy się na warsztat.
Program naszego warsztatu dobraliśmy wspólnie z Luną. Po krótkiej rozmowie zdecydowaliśmy się na pogłębianie intymności, bliskości i intymnego dotyku, masaże miejsc intymnych i naukę głębszego czucia seksualności.
To był piękny czas dla nas, wypełniony uważnością i spokojem. Luna nauczyła nas wiedzy, o której, jako dorośli i seksualni ludzie, wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Pokazała cielesność ze świętej perspektywy. Nauczyła nas świątynnych technik przyjemności, które dają nam o niebo lepsze doznania i czucie. I teraz mamy o wiele lepszy seks, niż mieliśmy do tej pory, chociaż i tak był świetny. A po warsztacie mieliśmy najlepszy seks tantryczny w życiu! Dziękujemy!

Monika i Grzegorz:   Luna, po twoim warsztacie mieliśmy najlepszy seks w życiu! Twoje techniki są mega skuteczne! Robią robotę i nie możemy wyjść z łóżka. Dziękujemy Kochana!!!

Ala i Franciszek:   Luna, dałaś nam seks o jakim marzyliśmy i czuliśmy w sobie, że jest możliwy, ale nie wiedzieliśmy jak zrobić.

Maria i Jan:   Mistrzyni potrafiąca prowadzić ludzi, Bodhisattwa. Takich osób jest kilka na świecie.

Elza i Łukasz:   Hej, dzięki za warsztaty. Wczoraj po powrocie mieliśmy najbardziej świadomy i najlepszy seks w życiu. Dzięki

Anita i Marek:   Wspaniały warsztat! Spędziliśmy cudowne dni na zabawie i nauce, która przerosła nasze najśmielsze oczekiwania! Mnóstwo wiedzy, mnóstwo inspiracji, technik prowadzenia zabaw, które jeszcze dwa dni temu nie przyszły by nam do głowy! Cudownie seksualna wymiana władzy, wspaniała zabawa rolami, odkrywanie seksualnych tożsamości na co dzień niedostępnych, a tu całkowicie rzeczywistych. Ogrom zupełnie nowego spojrzenia na seksualność, bliskość, niezwykłą erotykę wzajemnej kontroli oddechu i wymianę energii… pejczem! Dostaliśmy wiedzę i konkretne umiejętności, które będziemy eksplorować przez długie lata. Bardzo dziękujemy!

Dalia i Emil:   Świetny warsztat. Jedno wielkie narzędzie do tantrycznego, miłosnego rozwoju. Bardzo piękne praktyki porozumienia i wyznaczania granic. Bardzo mocne ćwiczenia nauki zaufania, powierzania się sobie, i tego jak bardzo odpowiedzialne jest dzierżenie władzy nad drugą osobą. Ten warsztat uświadomił nam, jak bardzo dalekie jest BDSM i Kink od przemocy.

Agnieszka:   Właśnie wysłuchałam audycji w radio Tok Fm, na temat masażu tantrycznego z Luną. Wspaniały wywiad…kilka miesięcy temu, wspólnie z moim partnerem, mężem, zdecydowaliśmy się na indywidualny warsztat masażu tantrycznego, właśnie u Luny<3 Ja właściwie nie wiedziałam, jak będzie wyglądał czas zaplanowany na spotkanie z tantrą – warsztat masażu, okazało się to niesamowitym doświadczeniem! Od pierwszej chwili rozmowy z Luną, poczułam, że jestem we właściwym miejscu! Bezpieczna przestrzeń, świadome podejście to coś co przekonało nas na 100% że to to, czego szukaliśmy! Właściwie do dziś informacje, wiedza oraz uczucia, doświadczenia pozostały z nami, wykorzystujemy je na co dzień w naszym wspólnym życiu. Ja osobiście dla siebie, poczułam po raz pierwszy ulgę, w „puszczeniu” napięć, które nieświadomie posiadałam w ciele, chyba całe moje dotychczasowe życie. Intymny kontakt z samą sobą, poznanie siebie, oraz otwarcie się na siebie całkowicie! Całkowita akceptacja! Polecam Lunę z pełną odpowiedzialnością! To osoba bardzo profesjonalna, podchodząca z pasją do tego co praktykuje. Stworzyła niesamowicie bezpieczną atmosferę i sprzyjającą do tego, by poddać się temu by być…by doświadczać! Nasza relacja z mężem stała się głębsza i dojrzalsza niż wcześniej, bardziej klarowna i świadoma. To wspaniałe uczucie! Dziękuję Luna.

Paula i Marek:   Z głębi serca chcielibyśmy Ci podziękować za piękny warsztat „Święta Seksualność” w Twojej Świątyni. Spotkaliśmy tam kapłankę, która swoją dogłębną miłością i zrozumieniem do wszystkiego co jest, wprowadziła nas bezpiecznie na oświeconą autostradę świadomości własnej mocy i ukochania ponad percepcję zmysłową. Dotąd nasza ścieżka, choć dosyć jasna i pewna, nie dawała tak solidnej ramy do dalszej praktyki i zgłębiania najdalszych zakątków nieświadomości i świadomości, bezwarunkowej miłości oraz akceptacji, odnalezienia boga i bogini w naszych od teraz zjednoczonych świętych ciałach i duszach. Czuliśmy się u Ciebie bezpiecznie, pewnie, pełni zaufania wobec praktyk oraz siebie nawzajem bez jakichkolwiek zahamowań czy też lęków. Nauczyliśmy się czerpać i dawać przyjemność z obcowaniu w tantrycznym, niebiańskim tańcu. Namaste

Magdalena i Piotr:   Dziękujemy za nieziemskie masaże, za pomoc w otwarciu nowej przestrzeni życiowej, za ciepło, zaufanie, za dotyk pełen miłości i szkolenie, które z pewnością zaowocuje nowymi doznaniami, akceptacją, siłą i spełnieniem w naszym codziennym życiu. Gorąco polecamy Ciebie wszystkim tym, którzy sie zastanawiają czy warto. Naprawdę warto 😉

Rafał i Małgorzata:   Wiele miesięcy temu byliśmy na warsztacie Święta Seksualność. Przyjechaliśmy na niego z daleka by ponownie spotkać się jako para, jako kochankowie i ukochani, a nie tylko jako mąż, żona i rodzice dla naszych dzieci. Byliśmy już wcześniej na innych tantrycznych warsztatach w Londynie i Berlinie, ale to było przedszkole w porównaniu do tego, co poprowadziła Luna. Tam byli nauczyciele, tu spotkaliśmy mistrzynię, kapłankę i dakinię. Warsztat przerósł nasze oczekiwania. Spędziliśmy 2 dni w świętości i w poczuciu otwartego dla nas sacrum. W rytuałach które przywróciły nam naszą partnerską seksualną miłość. W czułości i zachwycie nad sobą nawzajem. W przypomnieniu kim jesteśmy dla siebie i w ukojeniu. Zabraliśmy do domu miłość, ogromną wdzięczność, energię, obecność Luny i jej przecudowną afrodyzyjną maść do domowych praktyk.

Gosia i Sławek:   Wspaniałe warsztaty – Święte Ciało i Ceremonia Yoni Lingam! Bardzo dużo się nauczyliśmy i wynieśliśmy ogrom wiedzy podanej rzeczowo, jasno, zrozumiale i bardzo przystępnie. Masaże są cudowne! Proste, łatwe w wykonaniu i bardzo mocne w odczuciach. Dostaliśmy materiały do domu i mogliśmy zapisać wszystko, co było dla nas ważne. Prowadzenie Luny – mistrzostwo i wielki szacunek! Chylimy czoła wobec jej ciepła, wiedzy, profesjonalizmu, doświadczenia i umiejętności prowadzenia pary. Luna doskonale wie, czego uczy, widać jej doświadczenie w uczeniu i w przekazywaniu tej wiedzy. Była czuła, obecna, dokładnie na swoim miejscu i z ogromnym wyczuciem kiedy mówić, kiedy prowadzić dalej, a kiedy dać nam czas na poczucie i bycie ze sobą. Będąc nago i ucząc się masaży intymnych czuliśmy się zaopiekowani i bezpieczni. Było nam bardzo dobrze, bardzo owocnie, bardzo intensywnie, relaksująco i na pewno wrócimy po więcej!

Laura i Dariusz   To były 3 cudowne dni. Najpierw masaże, które pokazały nam głębię i zmysłowość tantry, potem warsztat na którym ponownie spotkaliśmy siebie nawzajem. Nauczyliśmy się odkrywać wzajemną miłość, zrozumienie, nauczyliśmy się jak odczuwać obecność i bliskość bez słów, bez zagadania tego, co najważniejsze. Masaże pokazały nam jak potężnym narzędziem jest dotyk i wysłuchanie pragnień. Praktyki uzdrawiania seksualności otworzyły nas na wzajemną uważność w intymności. Rytuały pogłębiły nasze wzajemne oddanie i pokazały jak okazywać sobie uwielbienie. Nauczyły, że w ogromnym stopniu możemy okazywać sobie zachwyt, zaufanie i miłość. 20 lat po ślubie jesteśmy ponownie w sobie zakochani! Dziękujemy!

Magda i Piotr:   ŚWIĘTE CIAŁO Czas spędzony u Ciebie był czasem naprawdę świętym. Dla nas obojga razem i każdego z nas osobno. Poznawaliśmy siebie dotykiem z delikatnością i mocą miłości. Twoje prowadzenie dyskretne, uważne, subtelne i wrażliwe pozwalało nam kroczyć ścieżką tantry bez skrępowania naszą nagością, która stała się oczywista i prawdziwie niekrępująca. Uczyłaś nas naszej intymności, jak ją poznawać, korzystać z niej i stawać się sobie coraz bliższymi. Nie mieliśmy pojęcia że w nas samych jest jeszcze tyle do odkrycia. Dziękujemy za Twoją czułą opiekę nad naszymi ciałami. Sprawiłaś że to co naturalne, czyste takie właśnie pozostało a zamieniło się tysiącami barw i świateł dalekich od powszechnie proponowanych praktyk. Twoje masaże płynące po ciele w takt cudownej muzyki są czystą świętością i przeżywaniem nieba tu na ziemi. A przy tym dają spokój, równowagę i poczucie siły.

Piotr i Magda:   Na warsztacie Święta seksualność wydarzyło się bardzo dużo dobrego dla nas i dla naszego związku. Luna pomogła nam najpierw wymieść śmieci z głowy – schematy powtarzane z domów rodzinnych, oczekiwania, stereotypy, którymi nieświadomie się kierowaliśmy.. dużo tego było. I tak powstała przestrzeń, którą zaczęliśmy wypełniać miłością i intymnością, która wreszcie była nasza a nie z zewnątrz. Nauczyliśmy się komunikować, dawać sobie komplementy i je przyjmować i dostrzegać w sobie nawzajem to co piękne i ważne, a co umyka w dni powszednie. Nauczyliśmy się oddychać, a na koniec poznaliśmy piękny rytuał masażu służącego budowaniu intymności i naszej miłosnej przestrzeni. Z całego serca polecamy ten warsztat każdej parze, która chce razem wzrastać. NAMASTE Luna.

Dawid i Marta:   Minęły prawie 2 lata od kiedy byliśmy na warsztacie Czarny Diament. Warsztat wciąż dla nas pracuje. Dziękujemy i pozdrawiamy!

logo Kala Luna Temple

Kala Luna Temple - Wszelkie prawa zastrzeżone.

+48 884 394 568

info.kalalunatemple@gmail.com

Call Now Button
Facebook Instagram Youtube Linedin